Igrzyska Olimpijskie w Eurosporcie. Eksperci: "TVP umiera stojąc. Ale kibiców należy uspokoić"

Na europejskim rynku telewizyjnym trzęsienie ziemi, bo amerykańska grupa komercyjna Discovery i Eurosport przejęła prawa do transmisji Igrzysk Olimpijskich od 2018 roku. Dla Sport.pl eksperci od mediów tłumaczą, co to oznacza dla TVP i polskich kibiców.

Amerykański gigant Discovery Communications Inc., właściciel kanałów Discovery Channel i Eurosport, wykupił ogólnoeuropejskie prawa do pokazywania igrzysk olimpijskich aż do 2024 roku. Umowa warta jest blisko 1,5 miliarda dolarów. Umowa będzie obowiązywać od zimowych igrzysk 2018 w południowokoreańskim Piongczangu aż do 2024 roku (czekamy na wyłonienie gospodarza letnich igrzysk). Oprócz transmisji z igrzysk powstanie też specjalny kanał olimpijski, który będzie funkcjonował cały rok. Co na to eksperci?

Grzegorz Kita, prezes Sports Management Polska

- Dla mnie to fundamentalna, rewolucyjna zmiana na europejskim rynku praw telewizyjnych, praktycznie nowa rzeczywistość. Amerykanie w pewnym sensie właśnie zdemontowali i "zdemolowali" ten rynek. Dla MKOL wpływy z telewizji zawsze były sporą częścią budżetu, ale prym wiódł rynek amerykański. Teraz grupa Discovery i Eurosport wprowadzają swoje zasady w Europie, idą na ostro. Zastanawiające, że trafiły do nich prawa na Europę, ale z wyłączeniem Rosji. Ciekawe też, że na taki krok zdecydowali się w momencie, gdy pierwsze z zakupionych igrzysk odbywają się w niekomfortowych dla Europejczyków godzinach - azjatyckiej strefie czasowej (Piongczang 2018 i Tokio 2022).

- Na rynku polskim pozycja TVP radykalnie się chwieje. To może wywołać jeszcze większe zamieszanie pośród kibiców. Już teraz można zauważyć, że zmuszeni są do ciągłego szukania transmisji po wielu kanałach często nie wiedzą, gdzie i co da się oglądać.

- Przyszłość w sporej mierze zależy również od strategii Amerykanów. Czy będą chcieli budować swój kanał otwarty? Dla nich to okazja do zrobienia z Eurosportu quasi-monopolisty na tym rynku. Jeśli przejmą jeszcze jakieś ważne prawa, to przecież będą głównym nadawcą. Już teraz widać w ich działaniach taką agresywność, drapieżność, skoro wzięli igrzyska na prawie całym kontynencie.

- Bardzo interesujące może przedstawiać się oferta internetowa Eurosportu. To zjawisko w różnorodny sposób uwidacznia się w poszczególnych grupach wiekowych. O ile osoby po czterdziestym roku życia wciąż oglądają wydarzenia sportowe w telewizji, to najmłodsza grupa wiekowa wybiera coraz częściej transmisje na tabletach, komputerach czy smartfonach. A przecież w ciągu najbliższych kilku lat ten fenomen będzie się rozrastał, starsi też mogą przejść na ten sposób oglądania. To pokazuje również, że Amerykanie patrzą wielowarstwowo, znają te trendy i chcą je wykorzystać. Ich oferta była zapewne poparta gruntowną analizą rynku i to nie na dziś, ale i na przyszłość, pod względem oglądalności, marketingu, wieku klientów.

- I w tej rywalizacji widać, że TVP umiera stojąc. Zaraz nie będzie tam czego z najbardziej atrakcyjnych transmisji oglądać, zwłaszcza jeśli nie uda im się wywalczyć sublicencji. W interesie Amerykanów nie musi być sprzedawanie nadawcom części praw, które właśnie wywalczyli, wręcz przeciwnie.

Wojciech Krzyżaniak, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i radia TOK FM, komentator życia mediów, autor bloga WizjaTele.pl:

- Przyszłością telewizji są imprezy na żywo, czy to sportu, czy reality show. To są rzeczy, które zmuszają widzów do włączenia programu w danej porze, stąd też ceny są tak windowane.

- To oznacza, że TVP będzie musiało zabezpieczyć niezły budżet na sublicencję. Oczywiście Discovery nie kupiło tych praw, by teraz je rozdawać, ale na pewno może sporo ugrać na dealu z polskim nadawcą. Oczywiście należy kibiców uspokoić, igrzyska na pewno będą w otwartym kanale, bo tego wymaga prawo. Czy przez otwarty kanał Eurosportu? Póki co Discovery nie może tego zrobić, chyba że dostanie możliwość szybkiej ścieżki pozwalający na jego otwarcie, a u nas w kraju wszystko jest możliwe. Może dzięki tym prawom mają dodatkową kartę przetargową, ale do tej pory o to się nie starali, ich to nie interesowało, bo to za duże pieniądze, by w ogóle się w to bawić. Muszą się stosować do polskiego prawa. To sprawa niemal polityczna, bo przecież rząd zrobi wszystko, dołoży TVP pieniądze, by polscy sportowcy znaleźli się na jej kanałach.

- A może włączy się do walki komercyjny nadawca, jak Polsat? Oni mają kilka kanałów otwartych, mają czym grać w tej walce, a także stawiają na sport. Pewnie wszędzie teraz liczą pieniądze i badają możliwości. Dla Polsatu te są spore, bo jako nadawcy komercyjni mają więcej pola do współpracy z Discovery niż telewizja publiczna, która przecież wymaga przetargów.

- To wciąż spekulacja, ale przecież mogłoby wejść dwóch kolejnych nadawców - np. Polsat i TVP. Chociaż w polskich telewizjach planowanie z takim wyprzedzeniem jest błędem, co pokazały choćby niedawne mistrzostwa świata w siatkówce. Wtedy Zygmunt Solorz przeliczył się, wycofali się potężni sponsorzy i obraz został zakodowany.

Amerykanie stojący za Discovery mają fajny model pokazywania sportu, ale oparty na zyskach z reklam w trakcie danego wydarzenia, na pasku lub na małym ekranie w rogu. To co innego niż w Europie czy Polsce. Na niektórych rynkach, gdzie nie są silni, będą się dzielili prawami, nie wszędzie będą w stanie udźwignąć to finansowo.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.