Kiedy startują Polacy? [PROGRAM]
- Liczę na dziesięć medali, choć szans jest znacznie więcej - deklaruje przed mistrzostwami Jerzy Skucha, prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. - Mamy mocne rzuty i nawet słabsza forma Tomka Majewskiego tego nie zmienia. Może powalczyć, nawet jeśli nie o pierwsze, to o drugie-trzecie miejsce.
Majewski jest złotym medalistą igrzysk w Pekinie i Londynie, ale powoli oddaje pole rywalom. Już drugi sezon z rzędu nie może się nawet zbliżyć do rekordu życiowego 21,95 m z 2009 r. W tym w 13 startach przekraczał 20 m, ale 21 m tylko raz, na początku czerwca w Szczecinie, i to tylko o 4 cm. - Będę się bił o srebro i mam nadzieję, że zrobię to skutecznie - mówi Polak przed pojedynkiem ze Storlem, który 21 m przerzucił już w tym sezonie 12 razy.
Obaj gładko przebrnęli kwalifikacje i zakwalifikowali się do finału. Zawodnik AZS AWF Warszawa w pierwszej próbie eliminacji uzyskał 20,50 m. Niemiec David Storl - 20,76.
Czego nie możesz przegapić w Zurychu? Kiedy włączyć TV? [PORADNIK]
24-letni Niemiec w Londynie przegrał złoto z Polakiem o 3 cm, ale przed rokiem w świetnym stylu wygrał mistrzostwa świata w Moskwie. Na Facebooka wrzuca zdjęcia monstrualnych rozmiarów steków na grillu, ale zrzucił ponoć kilka kilo, jest jeszcze szybszy i mocniejszy. - Trening stał się dla mnie prostszy, nie męczę się tak szybko, wszystko jest lżejsze - chwali się.
Efektem jest nowy rekord życiowy 21,97 m. - Jeśli przekroczę 22 m w Zurychu, to miejsce nie będzie miało dla mnie znaczenia - mówi z uśmiechem, bo trudno sobie wyobrazić, kto mógłby z nim nawiązać walkę na tym poziomie. Jedynym zawodnikiem regularnie przekraczającym w tym sezonie 21 m jest Rosjanin Aleksandr Lesnoj, ale jego życiówka to tylko 21,40 m.
Wcale nie łatwiejsze zadanie stoi przed serdecznym przyjacielem Majewskiego. Małachowski w połowie maja rzucił dyskiem imponujące 69,28 m i pokonał Hartinga w Halle, ale kolejne rzuty w tym sezonie były słabsze o ponad 2 m. Po raz ostatni 66 m przekroczył 3 lipca w Lozannie w mityngu Diamentowej Ligi. To właśnie chęć wygrania klasyfikacji rzutu dyskiem w prestiżowym cyklu mocno odbiła się na formie przed ME. - Gonimy formę, bo Piotr miał dużo startów, mało trenowaliśmy. Jak spojrzę w notatki, jestem przerażony, tak tego mało było - mówił kilka dni temu w Spale trener Witold Suski. - Także początek przygotowań był nie taki, jak by się chciało - smyk mu się urodził. Piotr był na treningu, ale jakby obok - tłumaczył trener Małachowskiego.
Harting także miał obowiązki pozasportowe. W maju ukończył studia licencjackie. Przed sezonem zmienił trenera. Po siedmiu latach Wernera Goldmanna zastąpił Torsten Schmidt. - Doszedłem do wniosku, że potrzebuję nowych metod treningowych, nowego impulsu. Trzeba nadążać za trendami - tłumaczył.
Pod okiem Schmidta, swojego byłego rywala, miał poprawić styl, ale nie zdołał się przygotować na sto procent. - 70 m to zawsze mój cel, ale w tym roku może mi się nie udać - zastrzega Harting, który w tym sezonie uzyskał tylko 68,47 m, ale z dziesięciu najdalszych w tym roku rzutów na świecie siedem należy do niego. - Chcę ustanowić nowy rekord mistrzostw - zapowiada, a to oznacza rzucenie ponad 68,87 m. Takim wynikiem w 2010 r. wygrał w Barcelonie Małachowski. Od tego czasu Polak Hartinga na mistrzowskiej imprezie nie pokonał. - Nie ma tragedii, ale liczę na to, że przez te dwa dni forma jeszcze trochę pójdzie w górę, adrenalina startowa mnie poniesie. Jadę walczyć jak równy z równym ze wszystkimi - przekonywał Polak w niedzielę na lotnisku.
Podobnie jak Majewski Małachowski ma tylko jednego poważnego rywala. Poza nim i Hartingiem nikt regularnie nie przekraczał w tym sezonie 66 m, a tyle Polak uzyskiwał nawet na słabszych treningach w Spale. - Ale taki mocny jak przed Londynem to chyba nigdy nie będzie. Wtedy rzucał nawet 72,25, aż bieżnia dudniła - wspominał Suski.
Media w Niemczech równie dużo uwagi co mistrzostwom poświęcają zbliżającemu się procesowi. Jeden z fanów pozwał Hartinga o obrazę państwa niemieckiego. Chodzi o charakterystyczne dla dyskobola rozdzieranie stroju po wygranym konkursie, łamiące według pozywającego 90. punkt niemieckiego kodeksu karnego, według którego każdy, kto niszczy flagę niemiecką i symbole narodowe, jest winny obrazy kraju i jego symboli. Sprawa pewnie zostanie umorzona, ale Niemcy bardziej niż rywalizacją z Małachowskim żyją pytaniem: rozerwie koszulkę czy nie?
Transmisje z ME w lekkoatletyce w Eurosporcie.