Radosław Leniarski: Sukces, czyli porażka

Zadziwiające, jak łatwo sukces w walce z dopingiem doprowadził do porażki lekkoatletyki.

IAAF, MKOl od lat walczyły z dopingiem i kiedy wreszcie osiągnęły sukces, okazało się, że on liczy się mniej niż rekordy, bo one rządzą zbiorową wyobraźnią. Że tak naprawdę kibicom obojętne jest, czy zawodnicy są brojlerami nafaszerowanymi nowoczesną chemią, czy nie, byleby tylko były rekordy. Bo przecież to, że na 200 m, 100 m, 400 m ppł, 400 m, skoku wzwyż i w dal, pchnięciu kulą zwycięskie wyniki wyglądają jak żywcem wzięte z tabel z lat 50., jest pośrednim dowodem na skuteczność programów antydopingowych.

Ktoś może powiedzieć, przecież właśnie przyłapano Kelli White, mistrzynię na 100 i 200 m, na używaniu dopingu.

Tak, ale teraz doping - coraz bardziej wyrafinowany - daje przewagę ułamka sekundy, podczas gdy jeszcze kilka lat temu dawał dziesięć razy więcej, więc statystycznie rzecz ujmując - bo wyjątki mogą się zdarzyć - nie spodziewajmy się powrotu do czasów Carla Lewisa, Mike'a Powella, Michaela Johnsona.

Dla mnie, jeśli ktoś chce, może wszystkie rekordy wyrzucić do kosza i zacząć je spisywać na nowo. To byłoby nawet sprawiedliwsze dla tych nowych sportowców, czystszych inaczej, i takich głosów jak mój jest coraz więcej.

Jednak sport jest rywalizacją między ludźmi, nie z rekordami. Dla kogoś, kto twierdzi, że mistrzostwa w Paryżu były nudne, bo nie było rekordów, jest jedna odpowiedź - bieg finałowy na 3000 m z przeszkodami, którego niestety, nie pokazała TVP. Pojedynek między Kenią, zdradzoną przez najlepszego biegacza w narodowej konkurencji Stephena Cherono (biega teraz dla Kataru), i nim samym, który dokonał dramatycznego wyboru, zrywając z krajem, rodziną, religią - wszystkim, co miał najbliższego. Nie padł rekord świata ani okolic, natomiast walka na bieżni, dramaturgia, zwroty akcji, a w tle bitwa o honor Kenii i wolność wyboru jednostki zasłużyły na włączenie telewizora. Dla nich warto było obejrzeć te mistrzostwa.

Mam w nosie, że nie padł w tej walce rekord.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.