Lekkoatletyka. Błyskawica na Narodowym

Usain Bolt, sześciokrotny mistrz olimpijski i rekordzista świata na 100 i 200 metrów, pierwszy raz wystartuje w Polsce. - Finanse? Ustaliliśmy je w minutę - mówi "Gazecie Wyborczej" Marcin Rosengarten, dyrektor Fundacji Kamili Skolimowskiej

- Pierwszy raz pomysł ściągnięcia Bolta do Polski pojawił się dwa lata temu. Wtedy było to tylko sondowanie, czy coś takiego jest w ogóle możliwe. Do tematu wróciliśmy zaraz po tym, kiedy zapadła decyzja, by Memoriał Kamili Skolimowskiej przenieść na Stadion Narodowy - mówi Rosengarten.

Bolt pobiegnie w Warszawie 23 sierpnia. To wielkie wydarzenie, bo najlepszy sprinter w historii lekkoatletyki startuje w Europie tylko kilka razy w sezonie. W 2012 i 2013 roku poza igrzyskami w Londynie i mistrzostwami świata w Moskwie biegał na setkę tylko po cztery razy.

W tym roku potwierdził swój występ na mityngach Diamentowej Ligi w Paryżu i Zurychu, w Ostrawie i właśnie w Warszawie podczas zawodów upamiętniających polską mistrzynię olimpijską w rzucie młotem z Sydney, zmarłą nagle w 2009 roku z powodu zatoru tętnicy płucnej.

Jak udało się przekonać Jamajczyka do startu w imprezie o stosunkowo krótkiej historii? Kluczem jest osoba Słowaka Alfonsa Jucka. Były menedżer Skolimowskiej jest dyrektorem sportowym mityngów w Ostrawie i Warszawie. Ma dobre kontakty z menedżerami Bolta, bo Jamajczyk startuje w Czechach od lat. Pierwszy raz biegał tu w 2006 roku jako 19-latek. Potem w latach 2008-13 startował co roku. Nie przyjechał tylko w poprzednim sezonie, rezygnując nieoczekiwanie kilka dni przed mityngiem. Oficjalnie, by lepiej przygotować się na Jamajce do MŚ w Moskwie, nieoficjalnie do przyjazdu zniechęciła go kiepska pogoda.

W tym sezonie największą międzynarodową imprezą są mistrzostwa Europy, więc Bolt do startów w mityngach powinien podejść poważniej. - Po kontuzji sprzed kilku miesięcy później zacznie sezon, będzie mniej wyeksploatowany - twierdzi Rosengarten. - Oczywiście urazów nie możemy przewidzieć, ale poza zdarzeniami losowymi nic nie powinno stanąć na przeszkodzie jego przyjazdu - dodaje.

Organizatorzy nie ujawniają, ile kosztowało ściągniecie Bolta do Warszawy. Było to możliwe dzięki wsparciu firmy Lotto. - Sama gaża Bolta to może nie większość budżetu, ale znaczna jego część. Chyba nie będzie tajemnicą, jeżeli powiem, że przyjazd Bolta kosztuje więcej niż wszystkich pozostałych gwiazd mityngu - mówi Rosengarten. - Negocjacje z obozem Bolta trwały osiem miesięcy. Nie chodziło o finanse, bo te uzgodniliśmy w minutę. Musieliśmy uzyskać zgodę samego zawodnika i jego trenera, w końcu ustalić wszystko z menedżerem - dodaje.

Stadion Narodowy nie ma bieżni, trzeba więc będzie ją skonstruować. - Na betonie zostanie położona specjalna membrana stabilizująca, a na niej bieżnia firmy Mondo, tej samej, która kładła ją podczas halowych MŚ w Sopocie. To będzie szybka bieżnia, dobra dla sprinterów - przekonuje Rosengarten.

Jak szybko może pobiec Bolt? Jego rekord świata z Londynu to 9,63, ale od czasu jego ustanowienia Jamajczyk nie zszedł poniżej 9,77. To i tak szybciej od najszybszego biegu w Polsce w historii. W 2009 roku w Szczecinie Asafa Powell pobiegł setkę w 9,82. - Na pewno powiemy Boltowi o tym wyniku, ale w jego kontrakcie nie ma dodatkowych środków za jego poprawienie. To profesjonalista, on zawsze biega na maksa - mówi dyrektor.

Bolt jest nie tylko wybitnym sprinterem, ale też wielkim showmanem. Potrafi porwać i rozbawić publiczność. Z jego spontaniczności często korzystają organizatorzy. W czerwcu 2013 roku w Oslo wjechał na stadion bolidem wzorowanym na Formule 1, ale napędzanym energią elektryczną. Coś oryginalnego planują też polscy organizatorzy. - Są pomysły na powitanie Bolta na Narodowym, ale do tego jeszcze daleka droga. Na pewno będziemy chcieli to zrobić w niekonwencjonalny sposób - przekonuje Rosengarten.

Przyjazd Bolta i przenosiny na Narodowy to duży rozwój imprezy, która po raz pierwszy odbyła się w 2009 roku na podupadającym obiekcie Skry. Teraz, po pięciu latach, na zawody na Stadionie Narodowym może przyjść nawet 60 tys. kibiców. - Stadion Orła, na którym w poprzednich latach odbywały się zawody, był za mały, widzowie się tam nie mieścili. Były pomysły, by przenieść zawody do Szczecina lub Bydgoszczy. Kamila była jednak warszawianką i stąd ambitny pomysł z Narodowym - tłumaczy dyrektor.

Oprócz biegu na 100 metrów z udziałem Bolta w Warszawie zobaczymy prawie całą czołówkę polskich lekkoatletów w pięć dni po zakończeniu przez nich rywalizacji w mistrzostwach Europy. W pchnięciu kulą wystąpi Tomasz Majewski, w rzucie młotem -Paweł Fajdek i Aneta Włodarczyk, dyskiem - Piotr Małachowski, a w skoku wzwyż - Kamila Lićwinko i Justyna Kasprzycka. To w tych konkurencjach będą ogłaszane kolejne zagraniczne gwiazdy.

Bilety na zawody, w cenach od 39 złotych, są już dostępne na stronie Memorialkamili.pl oraz w serwisie eBilet.pl.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.