Sportowy weekend. Płacz na MŚ w Moskwie, najlepszy młot w historii i Szczęsny

Weekend zdominowały wydarzenia lekkoatletycznych MŚ w Moskwie. Trudne chwile przeżyły Amerykanki - Allyson Felix i Alysia Montano. Pierwsza miała zostać najbardziej utytułowanym sportowcem w historii MŚ. Druga przez 750 metrów deklasowała rywalki w finale 800 m. Skończyło się na tym, że obie padły na bieżnię i zmoczyły ją łzami.

"Sportowy weekend" to tytuł cyklu w Sport.pl. Co tydzień w niedzielę wieczorem podsumowujemy weekend w światowym sporcie, pisząc o tematach niekoniecznie lądujących na czołówkach portali. Wybieramy: wydarzenie, bohatera, antybohatera, liczbę, wideo, zdjęcie, cytat i tweet weekendu.

Wydarzenie weekendu

Finał rzutu młotem. Na stadionie Łużniki w Moskwie po pasjonującej rywalizacji Anita Włodarczyk zdobyła srebrny medal 14. lekkoatletycznych mistrzostw świata, bijąc wynikiem 78,46 rekord Polski. Zwyciężyła mistrzyni olimpijska Rosjanka Tatiana Łysenko - 78,80.

- To był najlepszy konkurs rzutu młotem w historii. Zrobiłyśmy niesamowity spektakl, który w mojej ocenie przebił olimpijski finał w Londynie. Przed konkursem wiedziałam, że stać mnie na złoto i gdyby nie rekord Polski, czułabym niedosyt. Ale wracam z Moskwy zadowolona - powiedziała po powrocie do kraju Anita Włodarczyk.

Bohater weekendu

Faworytem konkursu pchnięcia kulą był Ryan Whiting. Amerykanin rzucił 21,57, co dało mu drugie miejsce. 21,73 pchnął David Storl , mistrz świata z Berlina (2009). Najdalszy rzut w konkursie wzbudził sporo kontrowersji. Niemiec już krzyczał z radości, kiedy sędziowie unieśli czerwoną chorągiewkę. Storl miał nadepnąć na krawędź koła. Niemiec zgodził się z tą decyzją, a z pomocą przyszedł mu fotoreporter, który na wyświetlaczu swojego aparatu klatka po klatce pokazał, że pchnięcie było prawidłowe. Ten rzut zdecydował, że Storl został mistrzem świata.

- Tak czasami jest, że zawodnik sam czuje, czy spalił, czy nie. To dzieje się bardzo szybko i łatwo można się pomylić. On się świetnie przygotował. Nie sądziłem, że będzie aż w takiej formie. Ten sezon miał dość nierówny - komentował Tomasz Majewski, który zajął szóste miejsce.

Antybohaterka weekendu i zdjęcie weekendu

A raczej najbardziej pechowa. Przed mistrzostwami w Moskwie Allyson Felix miała na swoim koncie osiem złotych medali mistrzostwa świata. Takim dorobkiem mogło wtedy poszczycić się tylko dwóch zawodników w historii: jej rodacy Carl Lewis i Michael Johnson. Przed MŚ pięć złotych krążków miał Usain Bolt. Żeby zostać najbardziej utytułowanym sportowcem w historii MŚ Felix potrzebowała więc jednego złota. Miał startować w Rosji w trzech konkurencjach - biegu na 200 m i dwóch sztafetach (4x100 i 4x400).

Niestety, w finale 200 m po 50 m upadła na bieżnię i chwyciła się za nogę.

Na tartan wbiegł jej brat, menedżer, na rękach doniósł ją do mety. Ona płakała, a służby medyczne rozkładały ręce i tłumaczyły, że nie mogą z noszami wjechać tak daleko. Diagnoza - naderwany mięsień dwugłowy uda. Czy za dwa lata Felix zostanie najbardziej utytułowanym sportowcem MŚ? Będzie jej ciężko, bo w tym roku dogonił ją Usain Bolt - wygrał trzy złote medale. A nawet przegonił, bo oprócz ośmiu złotych medali, Jamajczyk ma jeszcze dwa srebra.

Liczba weekendu

50 - tyle metrów zabrakło Alysii Johnson Montano do złotego medalu mistrzostw świata. Amerykanka finał 800 m chciała rozegrać tak jak David Rudisha w Londynie - czyli prowadzić od startu do mety. Wszystko było dobrze przez 750 m, kiedy Montano - najszybszą w tym sezonie ze wszystkich finalistek - dopadła najpierw Kenijka Eunice Jepkoech Sum, potem Rosjanka Maria Sawinkowa, a wreszcie na linii mety przed przewracającą się bez sił Alysię wbiła się jeszcze jej rodaczka Brenda Martinez. Do medalu zabrakło 0,04 s. Amerykanka długo leżała na bieżni i płakała.

Wideo weekendu

Akcja z Wojciechem Szczęsnym w roli głównej. Niezbyt fortunne wybicie piłki spowodowało taki oto ciąg wydarzeń:

 

Arsenal przegrał 1:3, a Szczęsny po meczu został skrytykowany przez brytyjskie media.

Cytat weekendu

- To nie byłoby dobre dla naszego narodu, gdybyśmy pozwolili ludziom robić te wszystkie rzeczy na ulicach. Uważamy się za normalnych ludzi, chłopcy wiążą się z dziewczynami, a dziewczyny z chłopcami. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takich problemów jak teraz i nie chcemy mieć ich w przyszłości - powiedziała mistrzyni tyczki Jelena Isinbajewa . Rosjanka tymi słowami skrytykowała protest szwedzkich lekkoatletek, które wyraziły swój sprzeciw wobec ustawy podpisanej przez prezydenta Rosji Władimira Putina, która uderza w środowiska LGBT.

Później tłumaczyła dziennikarzom, że musieli ją źle zrozumieć.

- Angielski nie jest moim ojczystym językiem i myślę, że mogłam zostać źle zrozumiana. Chciałam powiedzieć, że ludzie powinni respektować prawo innego kraju, zwłaszcza jeśli są w nim gościem. Szanuję poglądy innych sportowców i chcę to jak najmocniej podkreślić, że jestem przeciwna dyskryminacji osób ze względu na ich seksualność - mówiła Isinbajewa.

Krytykowana przez obrońców praw człowieka ustawa zakazuje propagowania homoseksualizmu wśród nieletnich, przewiduje kary finansowe, także dla cudzoziemców, którym "udowodniono narzucanie dzieciom rosyjskim nietradycyjnych wartości rodzinnych". Grozi za to kara grzywny, maksymalnie do 100 tys. rubli, oraz areszt administracyjny na 15 dni.

Tweet weekendu

Michael Owen został jednym z głównych komentatorów BT Sport. Za mikrofonem w tym sezonie Premier League usiądą jeszcze m.in. Steve McManaman, David James czy Rio Ferdinand, ale to właśnie Owen ma być gwiazdą stacji. Były napastnik reprezentacji Anglii debiut ma już za sobą. Owen komentował sobotni mecz Liverpoolu ze Stoke (1:0). Z komentarzy na Twitterze wynika, że nie był to specjalnie udany występ.

''Jeżeli oglądacie mecz na BT Sport po raz pierwszy i cały czas słyszycie ten płaczliwy głos, to nie regulujcie odbiorników. To Michael Owen''

''Drogie BT Sport, proszę, pozbądźcie się Michaela Owena. To tyle''

''To naprawdę dziwne, ale jeżeli słucham Michaela Owena wystarczająco długo, to mam tę przemożną chęć, żeby się pociąć i wykrwawić''

Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i na Androida

Więcej o: