Co redaktorzy robią w pracy, gdy nie piszą? Sprawdź na Facebook/Sportpl ?
Tomasz Majewski niestety nie liczył się w walce o medale. Polak zajął szóste miejsce, nie przekraczając 21 metrów (rzucił 20,98 m). Polak jednak już przed konkursem zapowiadał, że bardzo ciężko będzie mu walczyć o medal.
Dla konkursu kluczowa okazała się być czwarta seria. Niemiec pchnął w niej na odległość 21,73 m, dzięki czemu wyszedł na prowadzenie. Sędziowie uznali jednak rzut za spalony, twierdząc, że ten wyszedł poza obręb koła, w którym miotacze wykonywali swoje próby.
Storl, przekonany o tym, że wykonał prawidłowe pchnięcie, zaczął się jednak kłócić z sędziami, będąc świadom tego, że ta próba mogła dać mu złoty medal. Jeden z fotografów, Kai Pfaffenbach, uchwycił kontrowersyjny moment na swoim aparacie, co niemiecki miotacz wykorzystał jako dowód.
Sędziowie zweryfikowali zdjęcie i na tej podstawie uznali, że Niemiec nie spalił swojego rzutu, dzięki czemu wyszedł na prowadzenie w całym konkursie, którego nie oddał już do końca zawodów, broniąc jednocześnie mistrzowskiego tytułu.
- Nie mogłem uwierzyć, że sędziowie nie zaliczyli tej próby. Później spojrzałem na fotografa, który pokazał mi zdjęcie i było dla mnie jasne, że pchnięcie było czyste. Cała ta sytuacja była szalona - skomentował zajście po konkursie Niemiec.