- Niesamowity miałam stres przed tą drugą kolejką, po tym pierwszym rzucie spalonym. Technicznie był on beznadziejny, bo obracałam się za wolno w ostatnich dwóch obrotach. Do drugiego rzutu podeszłam z ryzykiem i udało się - dodała Włodarczyk.
Polka przyznaje, że w finale jest w stanie dołożyć "coś więcej", gdyż rzuty w okolicach 76 metrów na treningach zdarzały jej się ostatnio regularnie.
Komentując sensacyjne odpadnięcie swojej głównej faworytki Betty Heidler, Polka powiedziała, że była bardzo zaskoczona: - Widziałam trzeci rzut, gdy wchodziła do koła i technicznie ten rzut beznadziejnie zakręciła. Nie wiem, co się stało, od razu przypomniała mi się sytuacja z Helsinek z ubiegłego roku, kiedy w eliminacjach też odpadła - dodała.
Zapytana o Rosjanki, które będą teraz jej głównymi rywalkami, Włodarczyk powiedziała, że ma nadzieję, iż sobie z nimi poradzi. - Po raz drugi startuję w Rosji i ostatni raz wspominam bardzo miło - przyznała.