Ikona Sportu 2016 czytelników Sport.pl. Koniec głosowania! Czytelnicy wybrali! And the winner is...

Zakończyliśmy głosowanie czytelników Sport.pl na Ikonę Sportu 2015. Oddaliście ponad 31 tysięcy głosów za co bardzo dziękujemy. Kandydatów było 18: Karol Bielecki, koń Caccini, wioślarska czwórka podwójna (Monika Ciaciuch, Agnieszka Kobus, Maria Springwald, Joanna Leszczyńska), Joanna Jędrzejczyk, Kajetan Kajetanowicz, Robert Lewandowski, wioślarska dwójka podwójna (Magdalena Fularczyk-Kozłowska, Natalia Madaj), Rafał Majka, Piotr Małachowski, Monika Michalik, dwójka kajakarska (Karolina Naja, Beata Mikołajczyk), Oktawia Nowacka, Wojciech Nowicki, Michał Pazdan, Agnieszka Radwańska, Marta Walczykiewicz, Anita Włodarczyk i Maja Włoszczowska. Kto wygrał? Kto na podium? Przekonajcie się! Od 12:00, co 45 minut będzie publikować kolejne miejsca z czołowej 10.
Ikona Sportu 2016 Ikona Sportu 2016 Sport.pl

Ikona Sportu 2016 czytelników Sport.pl. Koniec głosowania! Czytelnicy wybrali!

Zakończyliśmy głosowanie czytelników Sport.pl na Ikonę Sportu 2015. Oddaliście ponad 31 tysięcy głosów za co bardzo dziękujemy. Kandydatów było 18: Karol Bielecki, koń Caccini, wioślarska czwórka podwójna (Monika Ciaciuch, Agnieszka Kobus, Maria Springwald, Joanna Leszczyńska), Joanna Jędrzejczyk, Kajetan Kajetanowicz, Robert Lewandowski, wioślarska dwójka podwójna (Magdalena Fularczyk-Kozłowska, Natalia Madaj), Rafał Majka, Piotr Małachowski, Monika Michalik, dwójka kajakarska (Karolina Naja, Beata Mikołajczyk), Oktawia Nowacka, Wojciech Nowicki, Michał Pazdan, Agnieszka Radwańska, Marta Walczykiewicz, Anita Włodarczyk i Maja Włoszczowska. Kto wygrał? Kto na podium? Przekonajcie się!

Miejsca 18-11:

18. miejsce - Beata Mikołajczyk, Karolina Naja (83 głosy)
17. miejsce - Wojciech Nowicki (124 głosy)
16. miejsce - Monika Ciaciuch, Agnieszka Kobus, Maria Springwald, Joanna Leszczyńska (130 głosów)
15. miejsce - Monika Michalik (136 głosów)
14. miejsce - Marta Walczykiewicz (148 głosy)
13. miejsce - Piotr Małachowski (184 głosy)
12. miejsce - Magdalena Fularczyk i Natalia Madaj (322 głosy)
11. miejsce - Oktawia Nowacka (796  głosów)

Agnieszka Radwańska w finale w Pekinie Agnieszka Radwańska w finale w Pekinie THOMAS PETER/REUTERS

10. miejsce - Agnieszka Radwańska (3% głosów)

Radwańska sezon zaczęła od zwycięstwa w turnieju w Shenzen. Potem potwierdziła dobrą formę w Australian Open, gdzie dotarła do półfinału w którym przegrała z Sereną Williams.

Pozostałe turnieje wielkoszlemowego kończyła w 4. rundach. W Paryżu przegrała z Cwetaną Pironkową, na Wimbledonie z Dominiką Cibulkową, a w US Open z Anją Konjuh.

Wielkim rozczarowanie z pewnością były igrzyska olimpijskie w Rio. Zarówno w grze pojedynczej, jak i w deblu w parze z Łukaszem Kubotem odpadła już w I rundach.

Po igrzyskach było lepiej. Jeszcze w sierpniu wygrała turniej w New Haven, a październiku okazała się najlepsza w Pekinie. W ostatnim turnieju sezonu WTA Finals nie obroniła zdobytego rok wcześniej tytułu. Odpadła w półfinale po meczu z Angelique Kerber.

Sezon zakończyła na 3. miejscu rankingu WTA. Dzięki trzem wygranym turniejom na koncie ma już w sumie 20 takich triumfów.

Maja Włoszczowska ze srebrnym medalem z Rio Maja Włoszczowska ze srebrnym medalem z Rio REUTERS/REUTERS

9. miejsce - Maja Włoszczowska (3% głosów)

Cztery lata temu bardzo żałowaliśmy, gdy tuż przed igrzyskami w Londynie doznała paskudnej kontuzji stopy i nie mogła wystartować. Wtedy uchodziła za kandydatkę do złota. W Rio była wymieniana w kontekście medali, ale już nie przez wszystkich i na pewno nie jako pierwsza, a jedna z 10-15 faworytek.

Tym, którzy uznali, że czołówka już Mai odjechała, Maja odpowiedziała wspaniale - drugim olimpijskim srebrem w karierze. Jak na perfekcjonistkę przystało, wspaniale przygotowała się do trudnej trasy w Brazylii - obeszła ją, pomierzyła wszystkie przeszkody, wszystko nagrała i wiele razy analizowała w miesiącach przygotowań do startu. I nie zrażała się pechem (defekty, choćby na tegorocznych mistrzostwach świata, gdy jechała na medalowej pozycji, a skończyła na czwartym miejscu), który odebrał jej wiele wartościowych wyników w drodze do Rio. W srebrze Włoszczowskiej ładnie.

Dwukrotna wicemistrzyni olimpijska jest też czterokrotną wicemistrzynią świata i czterokrotną wicemistrzynią Europy. Złoto oczywiście też potrafi wywalczyć, co udowodniła po razie i w mistrzostwach globu, i kontynentu. Brakuje jej tylko jednego tytułu - olimpijskiego. Ale czy o takiej mistrzyni można powiedzieć, że przez brak jednego medalu nie jest spełniona?

Koń Caccini Koń Caccini Mateusz Błaszczak

8. miejsce - Koń Caccini (3% głosów)

W pierwszym plebiscycie na "Ikonę Sport.pl 2015" sensacyjne drugie miejsce za Robertem Lewandowskim wywalczył głosami czytelników koń Va Bank. W tym roku wiele wskazywało, że Va Bank znów otrzyma nominację do "Ikony". Jego starty rozpalały kibiców nie tylko toru służewieckiego, ale też w pasjonującej gonitwie w Baden-Baden (G3, pula nagród 55 tys., euro) sięgnął po międzynarodowe zwycięstwo. Był niepokonany w 12 (wszystkich!) swoich startach. Ale ostatnim wyścigiem sezonu miała być legendarna Wielka Warszawska, gdzie trenowany przez Macieja Janikowskiego mistrz miał się zmierzyć z Caccinim (Kasinim). I był oczywiście faworytem.

Z kolei koń trenowany przez Adama Wyrzyka stał się gwiazdą sezonu po zwycięstwach w Nagrodzie Irady, Iwna i wreszcie prestiżowym Derby. Ich starcie miało być największym wydarzeniem sezonu na Służewcu. Oglądało je na żywo 10 tys. widzów!

Gonitwa została rozegrana w kuriozalnie wolnym tempie, ale sztab Cacciniego, dosiadanego przez wybranego Dżokejem Roku Thomasa Lukaska, był na to przygotowany. Poprowadził stawkę, przyspieszył na ostatniej prostej, a goniący Va Bank nie wytrzymał finiszowego tempa. Sensacja stała się faktem, niepokonany został pokonany w 13. starcie. Tak opisywaliśmy to wtedy na Sport.pl:

Po tym wydarzeniu wiele osób pytało nas, redakcję Sport.pl, jakie podejmiemy decyzje w związku z plebiscytem. Wszak Va Bank wygrał za granicą, podobną próbę fiaskiem zakończył zaś Caccini (ale gonitwa, w której zajął 5. miejsce miała wyższą rangę - G1). Możemy spokojnie napisać, że w Polsce mamy co najmniej dwa klasowe konie, że cieszy nas, że ich właściciele i trenerzy planują ich dalsze kariery z uwzględnieniem startów poza rodzimymi torami. Ba, pojawiały się nawet głosy o zapisach do Łuku Triumfalnego, najwspanialszej gonitwy Europy.

Życzymy, aby starty w 2017 roku potwierdziły, że ta elitarna półka wyścigów konnych nie jest mrzonką zarówno dla Va Banka, jak i Cacciniego. Ale to ten drugi, dzięki zwycięstwom w Derby i Wielkiej Warszawskiej, oraz oczywiście dzięki pokonaniu niepokonanego, dostaje od nas nominację do "Ikony Sport.pl 2016".

Powtórzyć w nim sukces Va Banka będzie mu bardzo trudno, wszak to rok olimpijski, mamy medalistów z Rio i ponownie najlepszego piłkarza - Roberta Lewandowskiego. Ale jesteśmy konsekwentni - wzorem sportowych mediów m.in. z Wielkiej Brytanii, USA, Niemiec, Francji czy Szwecji doceniamy dokonania największych bohaterów wyścigów konnych, przypominając, że sportowcem roku wg czytelników magazynu Sports Illustrated został wybrany American Pharoah, trójkoronowany koń, zwycięzca najważniejszych gonitw Ameryki.

Musimy też wspomnieć, że polskim czempionem trenerów roku 2016 i trenerem roku został opiekun Cacciniego Adam Wyrzyk, nie tylko za triumfy swojej gwiazdy, ale też wielu innych. W sumie zdobył 52 wygrane w sezonie.

Rafał Majka Rafał Majka Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

7. miejsce - Rafał Majka (4% głosów)

W Rio zdobył olimpijski brąz, w Tour de France po raz drugi w karierze wywalczył koszulkę dla najlepszego górala, Giro d'Italia ukończył na piątym miejscu. To był jego rok.

- Szkoda, że na 10 km przed metą wywrócili się uciekający z Majką Vincenzo Nibali i Sergio Henao. Gdyby nie ich pech, to razem z Rafałem dotarliby do mety i wtedy na finiszu oglądalibyśmy trzech kolarzy z podobnym zapasem sił i porównywalnymi umiejętnościami sprinterskimi. Wówczas Majka mógłby zdobyć złoto - wraca do olimpijskiego wyścigu Zenon Jaskuła. Majka przyznawał, że w momencie upadków Nibalego i Henao pomyślał, że samotnie dojedzie do mety po złoto. Niestety, nie dał rady, na finiszowej prostej wzdłuż morza doszli go Greg Van Avermaet i Jakob Fuglsang, zostawiając dla Polaka "tylko" brąz.

- Rafał rośnie pięknie, z roku na rok jest coraz lepszy, a przecież ma dopiero 27 lat, to dla kolarza niewiele, najlepsze ciągle przed nim - ocenia Jaskuła. Wicemistrz olimpijski w "drużynówce" z 1988 roku i trzeci zawodnik Tour de France 1993 uważa, że w najbliższych latach Majka może wygrać któryś z wielkich tourów. Rafał po zmianie grupy wyraźnie ma ochotę o taki cel powalczyć.

W Giro poprawia się z każdym rokiem, w Vuelta a Espana był już trzeci w klasyfikacji generalnej, jeszcze tylko "Wielkiej Pętli" nie jechał jako lider zespołu z nastawieniem na jak najwyższą pozycję w całym wyścigu. Plan na rok 2017 Majka już ma. W lutym zostanie ojcem, ale nacieszyć się dzieckiem planuje dopiero w październiku, listopadzie i grudniu. Wcześniej czeka go ciężka praca na kolejne sukcesy.

Kajetan Kajetanowicz Kajetan Kajetanowicz Kajto.pl

6. miejsce - Kajetan Kajetanowicz (4% głosów)

Czterokrotny mistrz Polski od trzech sezonów podbija europejskie rajdy. W tym roku drugi raz z rzędu został mistrzem Europy. Obrona tytułu łatwo nie przyszła.

Kajetanowicz stoczył pasjonujący pojedynek z piekielnie szybkim Rosjaninem Aleksiejem Łukjaniukiem i Łotyszem Ralfsem Sirmacisem. Obaj rywale mogli pochwalić się większą liczbą wygranych rajdów (odpowiednio dwa i trzy), ale to 37-letni Polak udowodnił, że o sukcesie w rajdach przeważnie decyduje dobra taktyka, skuteczność realizowanych planów i odrobina szczęścia.

Kajetanowicz wygrał tylko jeden rajd w cyklu ME, ale była to impreza szczególna - debiutujący w kalendarzu europejskiego cyklu Rajd Rzeszowski. Oprócz tego trzy razy dojeżdżał na drugim miejscu (Wyspy Kanaryjskie, Irlandia, Estonia), raz był trzeci (Azory). Z każdego występu przywoził punkty i to okazało się kluczem do sukcesu.

Ten sezon był dla niego wyjątkowy, bo wreszcie posmakował, czym są rajdowe mistrzostwa świata. Wystartował w Rajdzie Polski i choć musiał startować daleko za czołówką, to dojechał do czwartego miejsca w klasie WRC-2.

Rok zakończył jak na mistrza Europy przystało - w pięknym stylu po raz czwarty wygrał Rajd Barbórka i piąty raz triumfował w legendarnym Kryterium Asów na ulicy Karowej.

5. miejsce - Joanna Jędrzejczyk (4% głosów)

Joanna Jędrzejczyk to najlepsza zawodniczka MMA na świecie bez podziału na kategorie wagowe. W tym roku dwukrotnie obroniła mistrzowski pas pokonując dwie najlepsze pretendentki w swojej dywizji.

Jędrzejczyk szturmem podbiła UFC - najlepszą i najpopularniejszą organizację MMA - i serca kibiców na całym świecie. W marcu zeszłego roku została mistrzynią wagi słomkowej (do 52 kg) w efektowny sposób nokautując Amerykankę Carlę Esparzę już w drugiej rundzie. Trzy miesiące później w niemniej spektakularny sposób z kwitkiem odprawiła kolejną Amerykankę, Jessikę Penne, a 15 listopad w Melbourne wygrała swoją piątą walkę w UFC zwyciężając z Kanadyjką Valerie Letourneau.

W tym roku drugi raz rozprawiła się z Claudią Gadelhą, a ostatnio, na rekordowej gali w Nowym Jorku w legendarnym Madison Square Garden, obroniła pas po raz czwarty, pokonując Karolinę Kowalkiewicz.

Zawodniczka z Olsztyna pisze niezwykłą historię. Już teraz jest na siódmym miejscu w rankingu UFC bez podziału na kategorie wagowe. A na tym poprzestać nie zamierza. Do swojego nieskazitelnego rekordu (13 zwycięstw, 0 porażek) w zawodowym MMA zamierza dorzucić jeszcze kilka zwycięstw, a najlepiej pas wagi muszej (do 57 kg), którą UFC planuje stworzyć.

Na panteon gwiazd już sobie zapracowała.

Michał Pazdan Michał Pazdan FOT. KUBA ATYS

4. miejsce - Michał Pazdan (8% głosów)

Nie jest i nie zostanie najdroższym piłkarzem, jakiego sprzedano z polskiej ekstraklasy. Nie podbije żadnej zachodniej ligi, nie stanie się kapitanem reprezentacji, pewnie ominą go najważniejsze nagrody w branży. A jednak w minionym roku trudno o piłkarza, który stałby się "ikoną" tej dyscypliny w znaczeniu najbliższym tego słowa.

Środkowy obrońca nie miał idealnego roku: przez kontuzję jesienią ominęły go trzy kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów, do tego zagrał dopiero w ostatnim meczu dotychczasowej części eliminacji MŚ 2018. Do tego nie pozwolono mu odejść z Legii, choć ofert nie brakowało. A jednak, gdy już wrócił do występów w klubie i w reprezentacji Polski, to łatwo było dostrzec jakość jaką w obu tych drużynach wnosi. Już nie liczoną w szalonych, agresywnych wślizgach, ale w spokojnych interwencjach, wymierzonych idealnie w czasie.

W 2016 roku Michał Pazdan stał się ikoną dla tych, którym najpierw przedwcześnie wróżono wielką karierę, a potem jeszcze szybciej skreślono. Został symbolem odbudowy, ciężkiej pracy, która rzadko jest spektakularna, niezbyt często doceniana. Ale wybił się, ponieważ z formą trafił idealnie na mistrzostwa Europy - turniej, który należał do środkowych obrońców. I wtedy faktycznie równał do tych najlepszych.

Mało kto wciąż rozumie, jak wiele zmieniło się w grze Pazdana od czasu słynnego kopnięcia w stylu "kung-fu" w meczu z Irlandią w Poznaniu (listopad 2013). Jak wiele kosztowało go to auto-analizy, poświęcenia i dodatkowego treningu. Rozmów z Michałem Probierzem w Jagiellonii, czasu poświęconego na każdy element po codziennych zajęciach, sprawdzania przeciwników, poprawiania własnej gry.

To taki przeskok, jaki dokonał się w całej reprezentacji. W tamtym drugim meczu za kadencji Nawałki była to drużyna z przypadku, chaosu i nie dająca nadziei, a Pazdan grał wtedy jako defensywny pomocnik. Teraz jest to jeden z ośmiu najlepszych zespołów w Europie i aspirujący do miejsca w takim gronie w skali całego świata. Z Pazdanem w roli środkowego obrońcy oczywiście. Bez niego to zupełnie inna gra, inna defensywa.

Karol Bielecki podczas meczu z Chorwacją Karol Bielecki podczas meczu z Chorwacją Matthias Schrader (AP Photo/Matthias Schrader)

3. miejsce - Karol Bielecki (9% głosów)

- Świetnie, że go wybrano. On stracił zdrowie, grając dla reprezentacji, a i tak do niej wrócił. Zasłużył na wyróżnienie - mówił Tałant Dujszebajew w rozmowie ze Sport.pl tuż przed startem igrzysk olimpijskich w Rio. Wtedy Polski Komitet Olimpijski rolę chorążego reprezentacji powierzył Karolowi Bieleckiemu.

To był doskonały wybór. Nieważne, że chorąży znów nie zdobył medalu. - Klątwy są dla dzieci - mówił o rzekomej klątwie chorążego gladiator Bielecki i własnymi rękami wyrąbywał Polsce drogę do czwórki najlepszych drużyn igrzysk. Kadra Dujszebajewa była w Brazylii o krok od finału, półfinał z Danią przegrała po dogrywce, a w boju z Niemcami o brąz zabrakło jej sił. Bielecki płakał, a łzy takiego giganta zawsze wzruszają. Tytuł króla strzelców igrzysk go nie pocieszył.

Niedawno pożegnał się z reprezentacją i trudno sobie wyobrazić, że da się go zastąpić. Bo Karol to zawsze była nie tylko moc rzutu przełamującego ręce bramkarzy, ale też wielka moc mentalna. Przecież on w 2010 roku skończył karierę po tym jak w towarzyskim meczu z Chorwacją stracił oko. Wznowił ją szybko, gdy usłyszał, że może spróbować wrócić. I choć już zawsze będzie miał mniejsze pole widzenia, to gra fantastycznie.

W tym roku był wielki i na igrzyskach, i w Lidze Mistrzów, którą wygrał z Vive. Ponownie dotarł na szczyt. - Jestem dumny, że jestem trenerem takiego człowieka. Karol to przykład dla wszystkich sportowców - mówi Dujszebajew.

Robert Lewandowski w meczu Polska - Rumunia Robert Lewandowski w meczu Polska - Rumunia ALEXANDRU DOBRE/AP

2. miejsce - Robert Lewandowski (18% głosów)

Nie wszystko udaje się Robertowi Lewandowskiemu. Marzył o 50 golach w roku kalendarzowym, na połowę grudnia i przed dwoma ostatnimi spotkaniami Bundesligi w grudniu ma trafień "jedynie" 46. W 2015 miał ich 47.

Spójrzmy jednak na to z innej strony: to są dwa takie lata, jakie nie zdarzają się byle którym napastnikom. To są wyniki na miarę najlepszych "dziewiątek" w historii piłki nożnej. Wciąż może nieporównywalne z kosmitami z Argentyny (Leo Messi) czy Portugalii (Cristiano Ronaldo), ale blisko szczytu. Szczytu na który Lewandowski sobie zasłużył.

Dziś śmiejemy się, że dziennikarze głosujący w plebiscycie "France Football" wytypowali Lewandowskiego na 16. miejscu za miniony rok. Jednak wielu kibiców kipiało ze złości, gdy kapitan reprezentacji Polski męczył się na mistrzostwach Europy, krytykowano go za brak goli i słabą formę. A to właśnie we Francji wyszła wyższość Lewandowskiego nad innymi świetnymi piłkarzami. Bo nie każdy w takich chwilach potrafi być liderem, który poświęci ważną część siebie dla drużyny. Tak zrobił napastnik Bayernu, on przyjmował ciosy, gdy w ataku szaleli inni.

Z wewnątrz kadry słychać, że drużyna narodowa "trzyma się na mentalności Lewandowskiego". Co to znaczy? Choćby to, że jego profesjonalizm jest przykładem nie tylko dla dzieci, ale dorosłych i już ukształtowanych zawodników. Kiedy kapitan mówi, że w danym meczu zespół zagrał na 99 proc., choć nie może sobie na to pozwolić, to każdy bierze te słowa do siebie. Nie ma zlituj: żeby cieszyć się ze zwycięstw, trzeba wszystko zwyciężaniu podporządkować. I on jest pierwszy w tej kolejce.

W minionym roku Lewandowski wygrał mistrzostwo i puchar Niemiec, po Euro stał się piłkarzem jeszcze ważniejszym dla reprezentacji, w czterech meczach eliminacyjnych trafił siedmiokrotnie, w Monachium stał się i punktem odniesienia, i najlepiej zarabiającym zawodnikiem. W zamierzeniu szefów klubu ma być ambasadorem globalnej ekspansji marki "Bayern", zostać nie tylko najlepszym strzelcem drużyny, ale także jej twarzą.

Jakby tego było mało, pod koniec roku okazało się, że potrafi świetnie uderzać z rzutów wolnych. Pokazał kolejny swój atut nad którym ciężko od miesięcy pracował. Dlatego nikt nie zakłada, że Lewandowski wkrótce granicy 50 goli w roku nie przebije.

Medale w Rio (na zdjęciu Anita Włodarczyk) zawierały kruszec uzyskany w podobny sposób Medale w Rio (na zdjęciu Anita Włodarczyk) zawierały kruszec uzyskany w podobny sposób KUBA ATYS Agencja Wyborcza.pl

1. miejsce - Anita Włodarczyk (40% głosów)

Dominatorka w swojej konkurencji od kilku lat. Wygrywała kolejne mityngi i biła kolejne (swoje) rekordy świata.

Oczywiście wygrała mistrzostwa Europy w Amsterdamie po rzucie młotem na odległość 78,14 m. Od drugiej Betty Heidler była lepsza o 2,37 metra. W lipcu w Cetniewie została pierwszą w historii młociarką, która rzuciła ponad 80 metrów! W piątek próbie uzyskała odległość 80,26.

Igrzyska olimpijskie w Rio to już całkowita dominacja. Rekord świata po rzucie na odległość 82,29 metra! Drugą Chinkę Zhang Wenxiu wyprzedziła o 5 metrów i 54 centymetry!

Czy to ostatni jej rekord świata? Ależ skąd! Pod koniec sierpnia jeszcze raz poprawiła swój wynik. W Warszawie na Memoriale Kamili Skolimowskiej rzuciła 82,98 metra!

Na koniec roku wygrała plebiscyt "Athletics International" na najlepsza lekkoatletkę roku.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.