Niedawno przy ul. Lumumby oddano do użytku nowy treningowy stadion lekkoatletyczny, którego budowa kosztowała prawie 9 mln zł. Połowę tej kwoty dało miasto, drugą Ministerstwo Sportu. Inwestycją kierował AZS. Napisaliśmy, że ten stadion to bubel, wyliczając jego wady. Poparli nas eksperci - lekkoatleci, ich trenerzy i prezes Łódzkiego Związku Lekkiej Atletyki.
Z zarzutami nie zgadzają się władze miasta, wykonawca obiektu oraz Michał Żak, dyrektor AZS-u.
Piotr Kula: Nowy stadion treningowy, który wywołał taką burzę, jest wynikiem kompromisu. Boisko jest za małe, by oddawać na nim rzuty. Byłoby ryzyko, że młot czy oszczep wyląduje na bieżni albo nawet na ulicy. Zdecydowaliśmy więc, że zamiast naturalnej trawy położymy sztuczną. Dzięki temu AZS będzie mógł wynajmować boisko i na nim zarabiać.
- I tak, dopóki nie będziemy mieli m.in. trybuny i wieży sędziowskiej takich imprez w Łodzi nie będzie.
- Rzeczywiście wcześniejsze założenia były inne. Być może były to błędy w projekcie.
- Osobiście nie, bo ja wstępnego projektu nie przygotowywałem. Ale pewne niedopatrzenia musiały być.
- Jeśli dzieci będą chciały tam potrenować, to teraz mają gdzie. Na pewno jednak podczas mityngów zawodnicy nie będą się tam przygotowywać.
- Niewykluczone, że w Parku 3 Maja. To dobre miejsce.
- Bardzo dobry zawodnik jakim jest Kędzia oczywiście ma prawo się wypowiadać na ten temat, ale jego opinia jest jedyną, jaką słyszałem na temat bieżni. Do treningów jest w sam raz, dobre wyniki biegacze i tak będą osiągać gdzie indziej.
A malkontenci i frustraci zawsze się znajdą.
- Rzeczywiście może to za mocne słowa. Stadion treningowy to inwestycja miejska. Jeśli ktoś miał jakieś uwagi, to wcześniej mógł zgłosić je w wydziale sportu. Nikt tego nie zrobił.
- Ale wypowiadali się inni eksperci i oni nie mieli zastrzeżeń.
- Bo czasem trzeba złamać standardy. Według mojej wiedzy i przeprowadzonych analiz nawierzchnia bieżni, jaka jest u nas, jest o wiele lepsza.
- Oświetlenie niedługo zrobimy. Na naszym boisku będą mogły odbywać się m.in. zajęcia wuefu dla studentów. Poza tym będzie można je wynajmować na organizację różnych turniejów. Na tym zarobimy.
- Jeśli tak jest, to za rok już pewnie nie będę skłócał. Coraz częściej myślę bowiem o rezygnacji z funkcji prezesa związku. Przez osiem lat pracowałem społecznie, nie wziąłem nawet złotówki. Już chyba czas, aby zakończyć kadencję pełną sukcesów.
- Kiedy obejmowałem AZS jego zadłużenie wynosiło 2,5 mln zł. Po latach ciężkiej pracy doprowadziliśmy do płynności finansowej. W mało którym klubie jest to możliwe.
- Ja widzę to inaczej. Michał Żak bronił się przed zarzutami, jakie padły wobec nowego stadionu treningowego. Dlatego napisał emocjonalny list i wysłał go do dziennikarzy. Został sprowokowany. Dla mnie to znakomity pracownik.
- Wszyscy Michała Żaka znają z takich odpowiedzi, on po prostu taki już jest. Przez lata łagodzę w związku różne konflikty i teraz też to zrobię. Ale przyznaję, że rzeczywiście zostało naruszone dobre imię AZS-u. Co teraz powinienem zrobić? Pokazać dwie czerwone kartki skłóconym stronom i byłoby po problemie. Tylko, kto wtedy pracowałby dla związku?
- Przede wszystkim Michał nie jest dyrektorem AZS-u, tylko moim asystentem. Dlaczego tak się tytułuje, nie wiem. Nie słyszałem, żeby w ten sposób zwracał się do szkoleniowców, ale dochodziły do mnie słuchy, że tak było. No cóż, rozmowy bywają różne.
- Jeśli pan Leszczyński czuję się urażony, to oczywiście za zachowanie Michała Żaka przepraszam. Przyznaję, że w tej sprawie przesadził.
- Na pewno nikt mi nie będzie mówił, kogo mam zwolnić. Nie będę ulegał presji. Zwrócę Michałowi uwagę.
- Okazało się to po przeprowadzeniu wewnętrznego audytu. To świadczy o skutecznej postawie zarządu.
- To był dla mnie szok. Stały za tym dwie księgowe, których nigdy bym o coś takiego nie podejrzewał. Raz udało im się ukraść 10 zł, drugim razem 20 i tak zebrała się ta duża suma.
- Te osoby większość pieniędzy już oddały, spłacają dług na raty. To nie były publiczne pieniądze, więc sprawę załatwiliśmy wewnątrz związku. Przyznaję, że ta sprawa, to moja osobista porażka. Sam się zdziwiłem, że zostałem wybrany na prezesa zarządu na kolejną kadencję.
- Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjąłem, ale mam taki zamiar, chociaż mam w głowie jeszcze kilka pomysłów. Może rzeczywiście już czas odejść? Tylko czy znajdzie się ktoś, kto będzie miał tyle zapału co ja? No i nie może być to osoba konfliktowa, co mi niektórzy zarzucają.
* Prof. Piotr Kula jest prezesem zarządu AZS-u i pracownikiem Politechniki Łódzkiej
Caster Semeny'a walczy o sponsorów na Facebook ?