Bieg "Solidarności" - kobietom płacimy połowę

Pod szyldem "Solidarności" zorganizowano w Gdańsku maraton, w którym mężczyznom oferowano dwukrotnie wyższe nagrody niż paniom. Partia Kobiet mówi o dyskryminacji, a organizatorzy odpowiadają, że gdy kobiety pobiegną szybciej, otrzymają równie wysokie premie jak panowie

Czytaj Metro w internecie

Maraton "Solidarności" to hołd ofiarom krwawych wydarzeń na Wybrzeżu w grudniu 1970r. Ulicami Gdyni, Sopotu i Gdańska pobiegło tydzień temu ok. 500 osób. I nikt by o imprezie nie pamiętał gdyby nie protest pomorskiej Partii Kobiet. Marika Lisowska, jej szefowa w regionie znalazła w regulaminie, że za pierwszą lokatę w kategorii generalnej organizator płaci mężczyznom 10 tys. zł, a paniom - 5 tys. zł.

Panowie mają zapewnione nagrodydo ósmego miejsca, a panie tylko do szóstego. Za ostatnie premiowane miejsce kobieta dostanie 500 zł, a mężczyzna 1,2 tys.

- Tak się zachęca kobiety do startu w maratonie. Nazwa "Solidarność" zobowiązuje. Tymczasem okazuje się, że jest to solidarność męska - irytuje się Marika Lisowska.

Organizatorzy czyli stowarzyszenie "Maraton Solidarności" - ale też NSZZ "Solidarność", urząd marszałkowski Pomorza oraz władze Trójmiasta nie widzą w tym nic dziwnego. - Nagrody dla mężczyzn są przyznawane w kategorii open. Pierwsza kobieta była w tej grupie dopiero na 11 pozycji i bez specjalnej kwalifikacji, w ogóle nie dostałaby żadnej nagrody - broni się Kazimierz Zimny, organizator maratonu, były lekkoatleta i olimpijski medalista.

Dlaczego jednak kobietom płaci się mniej? - Bo startuje ich mniej, mniej trenują. To nie jest równy sport. W tegorocznym maratonie pobiegło 480 mężczyzn, a kobiet tylko 26 - podkreśla Zimny dodając, że w przyszłym roku stawki nagród mogą zostać ujednolicone, ale pod warunkiem, że zawodniczki będą szybciej biegać! Problemu nie widzi też Jerzy Langer, wiceprzewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". - Tenisistka Agnieszka Radwańska też zarabia mniej niż Roger Federer - mówi Langer. Zdaniem lekkoatlety Sebastiana Chmary (halowego mistrza świata w wieloboju), gorsze traktowanie kobiet może wynikać z tego, że zdaniem organizatorów maratony w wykonaniu kobiet są mniej widowiskowe.

- Na imprezach lekkoatletycznych tego nie ma. Mężczyźni i kobiety dostają tyle samo - mówi Chmara, który organizuje imprezy sportowe. - Do tej pory za ściągnięcie zawodnika najwięcej zapłaciłem Jelenie Isinbajewej, wielokrotnej mistrzyni olimpijskiej i świata w skoku o tyczce. Prof. Magdalena Środa, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego: - To klasyczny seksizm, wręcz głupota. Organizatorzy powinni być zdymisjonowani.

Według Lisowskiej, gorsze traktowanie kobiet jest sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości. Dlatego Partia Kobiet rozważa oddanie sprawy do sądu oraz zawiadomienie Rzecznika Praw Obywatelskich.

Wcześniej w maratonie startowali też niepełnosprawni. Ale ze specjalnej grupy dla nich zrezygnowano, bo jak tłumaczy Zimny, niektóre wózki były tak szybkie, że zawodnicy cały maraton pokonywali w niewiele ponad godzinę.

- Czy teraz chodzi o to, aby w maratonie w kolejnych latach nie było też kobiet - zastanawia się Lisowska.

Rekord świata w biegu na 800 metrów Davida Rudisha  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.