Lekkoatletyczne ME. Piątek obfity w medale?

Znakomicie rozpoczął się dla Polaków 4 dzień mistrzostw. Niespodziewanie srebrny medal w chodzie na 50 km zdobył Grzegorz Sudoł. W piątek nasi reprezentanci mają szanse na kolejne medale. Płotkarz Artur Noga, o ile pozbiera się po treningowej kraksie, młociarka Anita Włodarczyk, która zapomniała już o kontuzji pleców, i Wioletta Frankiewicz w biegu przeszkodowym na 3000 m.

Niespodziewane srebro polskiego chodziarza ?

Noga rozbił się na treningu w poniedziałek, ale jeszcze w czwartek nosił ślady ciężkiego upadku - koszmarnie zdarty naskórek na prawej dłoni, mocno obtarte przedramię i kość biodrowa, obtłuczone ramię, kolano, mięsień czworogłowy uda oraz stłuczony nadgarstek prawej ręki. - Rozgrzane mondo [nawierzchnia bieżni], rozgrzane ciało, i między jednym a drugim powstała przerażająca temperatura. Doszło do poparzenia - mówił, ale już z uśmiechem, choć podobno po tym dramatycznym zdarzeniu był mocno rozdygotany.

Od razu włączyło się odtwarzanie w pamięci filmu z Pekinu. Godzinę przed finałem Noga też się rozbił - wtedy pierwszy raz w życiu - doprowadzając niemal do palpitacji serca swojego trenera Andrzeja Radiuka. Tyle że tam było mokro po deszczu i woda - używając porównań Nogi - ugasiła pożar. Polak w finale był piąty.

W czwartkowej pierwszej serii w Barcelonie pobiegł więc bardzo asekuracyjnie, jakby nie do końca wiedział, jaki skutek będzie miała kraksa. Miał dopiero 12. wynik.

A i tak stłukł sobie kostkę u nogi.

Zdaje się, że takie stłuczki to dla płotkarza biegającego wciąż blisko granicy możliwości to rzecz normalna.

Teoretycznie najgroźniejszym rywalem Polaka jest Czech Petr Svoboda, jedyny zawodnik w Europie z lepszym czasem i finalista zeszłorocznych mistrzostw świata, ale jest też Daniel Kiss z Węgier, Francuzi i Brytyjczycy - drugi w eliminacjach Andy Turner pokonał Polaka w drużynowych mistrzostwach Europy w Bergen.

Pół godziny po finale płotkarzy na rzutnię wyjdzie mistrzyni i rekordzistka świata Anita Włodarczyk, dla której nie ma innego wyjścia, niż zdobyć złoty medal i to mimo przejściowych trudności w konsumpcji jajek na twardo. Polka ma rytuał jedzenia na śniadanie od początku mistrzostw z każdym dniem o jednego jajka więcej, aż do finałowego wieczoru, ale w środę ich w hotelowej restauracji zabrakło. Być może akurat to nie przeszkodzi Włodarczyk, mimo że jej bardzo mocna rywalka Niemka Betty Heidler w pierwszej próbie kwalifikacyjnej machnęła dalej. Podobnie daleko (choć w drugiej próbie) wracająca po przymusowym dwuletnim urlopie Rosjanka, była rekordzistka świata Tatiana Łysenko, najlepsza w kwalifikacjach.

Nadal Włodarczyk wypowiada się o Niemce - wicemistrzyni świata - z pewną niechęcią, choć nie taką jak w Berlinie, kiedy śniło jej się, że odgryzła rywalce rękę. Jedna z najtrudniejszych rywalek - Daria Pczelnik - odpadła w eliminacjach, nie zaliczając ani jednego rzutu, powiększając grupę niefortunnych w Barcelonie białoruskich młociarzy (znakomici przed Euro Kriwicki, Szajnow również odpadli w kwalifikacjach).

- Jeśli się dobrze zakręcić, można tutaj pobić rekord świata. Koło jest szybkie - uważa młociarka, przy czym mówiąc to, musi uważać. Kiedy dwa lata temu pobiła w Berlinie rekord świata, skręciła sobie stopę w radosnych podskokach. Po pobiciu kolejnego cierpiała na ból kręgosłupa i musiała stosować różne dziwaczne ćwiczenia, aby w piątek nie cierpieć podczas rzutów.

W chwili, gdy Włodarczyk będzie szykować się do pierwszego rzutu, do biegu na 3000 m z przeszkodami wyruszą Wioletta Frankiewicz i Katarzyna Kowalska.

Frankiewicz to uznana klasa w tej niestarej konkurencji kobiecej. Na mityngach Diamentowej Ligi - po roku przerwy spowodowanej kontuzją stopy - ściga się z Kenijkami i Etiopkami. Tak jak w Oslo oraz Rzymie, gdzie Milcah Chemos Cheywa znad Wielkiego Rowu Tektonicznego pobiegła w najlepszym czasie sezonu. Ale tu, w stolicy Katalonii, do pobicia będą faworytka gospodarzy Marta Dominguez i dwie Rosjanki. No i Kowalska.

Frankiewicz broni brązowego medalu z poprzednich mistrzostw Europy. I jedno można powiedzieć o niej z pełną mocą - że jest za pan brat z problemami.

Na mistrzostwach świata w Helsinkach w 2005 r. też była jedną z faworytek, narzuciła bardzo mocne tempo, ale kilometr przed metą jakby ktoś wyjął wtyczkę, światło zgasło i w ciągu minuty Wioletta znalazła się na przedostatnim miejscu. Na mecie straciła do zwyciężczyni Docus Izinkuru z Kenii ponad 40 sekund.

Półfinał 110 ppł - 18.35

Finał 110 ppł - 19.50

Finał rzutu młotem - 20.20

Finał 3000 m z prz. - 20.25

Relacja z trzeciego dnia ME w Barcelonie ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA