Rosjanka miał pozytywny wynik testu antydopingowego na obecność EPO w organizmie w próbce moczu, pobranej podczas mityngu lekkoatletycznego w Paryżu w ubiegłym miesiącu, ale pozwolono jej wystartować w mistrzostwach świata ponieważ nie pobrano próbki krwi, jak tego wymagają przepisy IAAF.
W felietonie opublikowanym przez dziennik "The Times" pod tytułem "Współczuję Jegorowej, demonizacja sprawy Rosjanki niepokoi moje sumienie" - Edwards wyraził swe niezadowolenie z potraktowania Jegorowej. Napisał też, że potępienie rosyjskiej lekkoatletki było "bezprecedensowe.
- Najłatwiej, najbezpieczniej byłoby dla mnie przyjąć linię potępienia Jegorowej jako personifikację wszelkiego zła w sporcie, jednak nie pozwala mi na to sumienie. Kiedy kończyła ona bieg na 5 000 m, przy akompaniamencie nieprzychylnego buczenia i okrzyków tłumu, współczułem jej. Uważam, że była traktowana za ostro i nie fair. Wszystko to pozostawiło we mnie pewien niesmak. - napisał Edwards.
Wcześniej, mistrzyni świata i olimpijska w biegu na 1500 m, Rumunka Gabriela Szabo zagroziła bojkotem biegu na 5 000 m w
Edmonton jeśli wystartuje Jegorowa. Potem zmieniła zdanie, ale podczas biegu eliminacyjnego brytyjska biegaczka Paula Radcliffe (uczestniczka biegu na 10 000) trzymała na trybunach napis "Oszuści z EPO do domu".
Zwycięstwo Jegorowej w finale spotkało się z szemraniem widzów i opuściła ona stadion "chyłkiem", bez przebiegnięcie zwyczajowej "rundy honorowej". Edwards zastanawiał się w swym felietonie nad reakcją publiczności. Czy byłaby taka sama, gdyby chodziło o biegaczkę brytyjską lub kanadyjską, a nie o Rosjankę.
Mówiąc o tym, że Rosjanka była łatwym celem, bowiem nie mówiąc po angielsku nie mogła się skutecznie bronić. Poza tym zaszkodziło jej stereotypowe myślenie o rosyjskich sportowcach byłego ZSRR.
Edwards skrytykował także Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), które zapomniało o swoim obowiązku ochrony zawodniczki, ujawniając wyniki testu przed sprawdzeniem wszystkich szczegółów.