Startuje Breaking2. Na trasie ludzie czy cyborgi? Cel: Atak na maraton poniżej 2 godzin!

6 maja, sobota, godz. 5.45. Tor Monza w Mediolanie. To tu zostanie rozegrany jeden z najbardziej kontrowersyjnych wyścigów na świecie. Dla niektórych będzie to próba przekroczenia kolejnej nadludzkiej granicy. Dla innych marketingowy projekt, z góry skazany na porażkę, który ze sportową rywalizacją ma niewiele wspólnego.

Nadchodzi finał wielomiesięcznego projektu Breaking2, od początku finansowanego przez Nike. W jego realizację zaangażowano speców od treningu, inżynierii, żywienia, psychologii, fizjologii wysiłku oraz ekspertów rozwoju materiałów i biomechaniki. Wśród nich znalazł się również były pracownik NASA. Głównym celem jest przebiegnięcie maratonu poniżej dwóch godzin. Do udziału w morderczym eksperymencie wybrano trzech zawodników, którzy wykazali idealne predyspozycje i przede wszystkim mnóstwo odwagi. To: Eliud Kipchoge z Kenii, Lelis Desisa z Etiopii oraz Zersenay Tadese z Erytreii.

Obecny rekord świata na królewskim dystansie wynosi: 2 godziny, 2 minuty i 57 sekund. W 2014 r. - na płaskiej jak stół - trasie w Berlinie dokonał tego wówczas 30-letni Kenijczyk Dennis Kimetto, o którym słuch od tamtego czasu. zaginął. Facet zapadł się pod ziemię. Nie pojawił się już później na żadnej poważnej imprezie. Przypadek?

Zadanie niewykonalne?

Pokonanie maratonu w czasie 1:59:59 to kosmiczne, wręcz nierealne bieganie. Od obecnie najlepszego wyniku na świecie dzieli przepaść. Nowy rekordzista z "jedynką" z przodu, musiałby pobiec o siedem sekund szybciej na każdym kilometrze, czyli gnać w tempie 2:51 min/km! Na samą myśl o tej zawrotnej prędkości niejeden czołowy maratończyk łapie się za głowę.

W normalnych okolicznościach, czyli podczas ulicznych maratonów, gdzie trasy najbardziej sprzyjają w biciu lub ocieraniu się o rekord świata (Londyn, Berlin), to arcytrudne zadanie jeszcze przynajmniej przez kilkanaście lat będzie niewykonalne. - Uważam, że nawet jeszcze dłużej. Nie wiem, czy doczekam takiego wyczynu. Chyba, że dojdzie do jakiegoś niesamowitego przełomu, czyli ktoś coś wynajdzie, ale nie mówię o środkach dopingujących - mówi Bartosz Olszewski, autor bloga warszawskibiegacz.pl, który dzień po próbie bicia łamania 2 godzin w maratonie, również w Mediolanie powalczy o zwycięstwo w światowym biegu Wings for Life World Run.

Tor Formuły 1, bezwietrznie, chłodno.

Dlatego specjaliści z Nike, organizujący nietypowe przedsięwzięcie, zadbali o każdy detal, który może przyczynić się do spektakularnego osiągnięcia. Wymyślili, że próba bicia rekordu zostanie rozegrana na juniorskim torze wyścigowym Monza, blisko Mediolanu. Zawodnicy będą mieli do pokonania ponad 17 okrążeń na pętli o długości 2400 metrów. Pomoże im grupa 18 pacemakerów, którzy na zmianę będą dyktować tempo. Start zaplanowano na godz. 5.45. W sobotę rano ma być chłodno (poniżej 10 stopni Celsjusza, czyli warunki idealne) i praktycznie bezwietrznie.

Dr Brad Wilkins, fizjolog i szef zespołu Nike Explore Team Generation Research, nadzorował pod kątem naukowym projekt Breaking2. Kluczowym etapem przygotowań trójki zawodników była regeneracja. Tygodniowo biegali ponad 160 km. Po cięższych treningach wszyscy korzystali z masażów. - Tadese w wolnych chwilach od treningu mógłby cały czas spać, podobnie Desisa, dla którego relaks miał ogromne znaczenie. Z kolei Kipchoge często uczestniczył w normalnym życiu swojej wioski. Wykonywał różne prace, takie jak np. czerpanie wody ze studni - wyjaśnia Wilkins.

Do sobotniego wyzwania wszyscy przygotowywali się w górach. - To była konieczność. W takich warunkach jest mniej tlenu. Wtedy liczba krwinek wzrasta, co przekłada się na lepszy transport ilości tlenu do mięśni - tłumaczy Wilkins.

Za dużo elementów. Nie uda się

- To fajny, ciekawy pomysł, który teoretycznie ma szanse na sukces, ale tak się nie stanie. Po prostu jest zbyt wiele logistycznych detali, które musiałyby być spełnione. Idealna pogoda, słońce za chmurami, delikatny spadek na trasie, wiatr w plecy, perfekcyjna praca pacemakerów, nawadnianie, dyspozycja dnia i nastawienie psychiczne samych zawodników. Za dużo tego. Nie uda się - uważa Jerzy Skarżyński, trzykrotny medalista mistrzostwo Polski w maratonie.

Henryk Szost, rekordzista Polski (2:07:39): - Dla mnie osiągnięcie tego wyniku w normalnych okolicznościach jest zwyczajnie niemożliwe. Nie mieści mi się to w głowie. Dawniej granica 2:05, czy 2:04 była uznawana za ostateczną, ale zobaczymy jak to się zakończy - mówi.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.