Ile może rzucić Anita Włodarczyk? To nie koniec jej rekordów świata

- Z moich obserwacji z treningów wynika, że Anita może rzucić na odległość nawet 85 m - mówi Krzysztof Kaliszewski, trener Anity Włodarczyk.

W niedzielę Włodarczyk na Stadionie Narodowym rzuciła młotem na odległość 82,98 m, poprawiając rekord świata. Po raz drugi w tym sezonie, po raz piąty z rzędu, po raz siódmy w karierze.

Powoli brakuje już słów, by oddać wielkość polskiej złotej medalistki olimpijskiej. Rekord w Rio da się racjonalnie wytłumaczyć - to była impreza, do której przygotowywała się cztery lata, na którą szykowała szczyt formy. Potem jednak emocje opadły, a doszły obawy związane z aklimatyzacją po powrocie z Brazylii. - O to się najbardziej bałem, od tego wszystko zależało. Aklimatyzacja w tę stronę jest jeszcze trudniejsza. Tymczasem organizm Anity świetnie zareagował. Kiedy dwa dni przed mityngiem na treningu rzuciła pięciokilogramowym młotem na odległość 70 m, wiedziałem, że będzie dobrze - mówił Kaliszewski. Kobiety rzucają młotem o wadze 4 kg. Cięższy wykorzystuje się tylko do treningów.

Rekordy budzą podziw tym bardziej, że Włodarczyk walczy sama ze sobą. Wygraną w konkursie zapewnia sobie zwykle w pierwszej próbie. Na igrzyskach olimpijskich srebrną medalistkę wyprzedziła o 5,54 m, w niedzielę znajdującą się na drugim miejscu Brytyjkę Sophie Hitchon - o 10,56 m. - Na początku sezonu było to dla mnie trudne, ale ze startu na start przyzwyczajałam się do tej sytuacji. Muszę się sama mobilizować. Teraz motorem napędowym była atmosfera na trybunach. Kibice dali mi moc - dodała.

Na Memoriał Kamili Skolimowskiej na Stadionie Narodowym wstęp był darmowy, przyszło więc aż 27 tysięcy kibiców. Młociarze nie są przyzwyczajeni do takich warunków. Ich rywalizacja często odbywa się na początku mityngów, bo konkurs rzutu młotem ogranicza miejsce na stadionie innym konkurencjom. Na najbardziej prestiżowych mityngach z cyklu Diamentowej Ligi młociarze zadebiutowali dopiero w tym roku w Eugene, ale tylko mężczyźni. Paweł Fajdek chwali się, że to on sam wywalczył ten konkurs u jednego z wysoko postawionych menedżerów firmy Nike, sponsora zawodów.

Teraz młot może zyskać na popularności, bo rekord świata daje zawodom rozgłos i prestiż. A rekordu można się spodziewać właściwie na każdym mityngu, na którym pojawia się Włodarczyk. - Ma wciąż zapas. Pobije go jeszcze nieraz - mówił w niedzielę kończący karierę kulomiot Tomasz Majewski.

Jego zdanie podzielają wszyscy, nawet sama mistrzyni. - Zabrakło dwóch centymetrów do 83 m, kolejnej magicznej bariery, ale trzeba coś zostawić na przyszły sezon - powiedziała. Nie warto zastanawiać się więc kiedy, ciekawsze jest inne pytanie - ile?

Rzut młotem kobiet w lekkoatletyce konkurencja nowalijka. Rekord świata kobiet jest notowany od 1994 roku. Pierwszy należał do Rosjanki Olgi Kuzienkowej i wynosił 66,84 m. Od tego czasu był poprawiany już 25 razy. Włodarczyk jest pierwszą i na razie jedyną kobietą, która rzuca na odległość ponad 80 m. W 2015 roku udało jej się to w trzech próbach, w tym roku - już w ośmiu. W Rio Kaliszewski przepowiadał, że jego zawodniczkę stać na rzuty na odległość 83-84 m. W niedzielę po rekordzie tylko się uśmiechnął i dorzucił jeszcze metr. - Tak wynika z treningów, ale do tego trzeba dojrzeć - powiedział. - I utrzymać zdrowie - dodał.

- To pierwszy sezon w mojej karierze, który przetrenowałam bez żadnych kontuzji. Co roku coś mi dolegało, a teraz od listopada nic - cieszyła się Włodarczyk, która od poniedziałku zaczęła wakacje. - Najdłuższe od dawna, całe dwa miesiące. Wyjazdy? Nie, pobędę wreszcie w Warszawie, w domu. Pojadę też do Rawicza, nie byłam u rodziny od grudnia. Do treningów wrócę dopiero w listopadzie.

Nie wiadomo, czy Włodarczyk będzie rzucać na igrzyskach w Tokio. Pewny jest na razie tylko przyszły sezon. A to kilkanaście kolejnych startów, w tym mistrzostwa świata. Każdy z nich to szansa na kolejny rekord.

Copyright © Agora SA