Rio 2016. Tomasz Majewski o srebrze Piotra Małachowskiego: - Srebro jest wielkie, Piotrek wraca na podium igrzysk po ośmiu latach, ale złoto przegrał, niestety

- Gdyby Harting to zrobił w pierwszej kolejce, to Piotrek na pewno by go jeszcze przerzucił. Piotrkowi zabrakło jednego naprawdę dobrego rzutu, który by trafił. Czasami jak rzucasz daleko i równo, to cię nagle puści. I tak go puściło po trzeciej kolejce - mówił po konkursie dyskoboli kibicujący Piotrowi Małachowskiemu najbliższy przyjaciel z kadry, Tomasz Majewski

Majewski usiadł na trybunach blisko rzutni, trochę jako kibic, a trochę jako trener motywator. A po konkursie czekał na Małachowskiego w strefie wywiadów, żeby go wyściskać i pocieszyć. Wszedł do tej strefy mimo że nie miał odpowiedniej akredytacji i zatrzymywali go na kolejnych bramkach. - Siłą woli wszedłem - żartował potem. - Tomek potrafi mnie wkurzyć, zmobilizować, powiedzieć coś tak, jak potrzebuję usłyszeć. Dlatego był tak ważny na trybunach. Nie zastępuje trenera. Robi inną robotę - tłumaczył Małachowski. - Ja przychodzę mówić rzeczy, które Piotrek świetnie wie, ale czasem musisz je usłyszeć od kogoś, żebyś uwierzył. Jak jest duży stres, to trzeba mieć z kim pogadać - dodawał Majewski.

- Taka sytuacja, gdy cię ktoś zaszachuje w ostatniej kolejce, a ty nie odpowiesz, jest najgorsza w naszej branży. Ale jak odpowiesz, to nie ma nic lepszego. I ja i Piotrek przerobiliśmy już obie sytuacje. Tak jest w sporcie. Raz się potrafisz zebrać, raz nie potrafisz. Gdyby Harting to zrobił w pierwszej kolejce, to Piotrek na pewno by go jeszcze przerzucił. Piotrkowi zabrakło jednego naprawdę dobrego rzutu, który by trafił. Czasami jak rzucasz daleko i równo, to cię nagle puści. I tak puściło. A ostatnia kolejna się nagle rozkręciła, bam, wszyscy zaczęli rzucać daleko. I wtedy Piotrkowi zabrakło tego jednego rzutu, który by najlepiej trafił. Trudno, nie udało się. Te trzy pierwsze dalekie równe rzuty to okazało się za mało na złoto. Harting świetnie tutaj wystartował. Przerzucili go, był czwarty. Trafił jeden rzut, świetnie go ułożył. On ma złoto. Piotrek jest mistrzem świata, Europy, przyjechał z najlepszym wynikiem na świecie, a był drugi. Stracił szansę na złoto w Londynie cztery lata temu, bo złapał kontuzję. Tutaj szedł na złoto i było w jego zasięgu. Szkoda że się nie udało. Rzucił świetnie, ale mógł dużo dalej. Doskonały start, srebro jest wielkie, Piotrek wraca na podium igrzysk po ośmiu latach, ale złoto przegrał, niestety. To jest finał olimpijski, tu trzeba do końca być czujnym. Dzień wcześniej w finale kuli kobiet też wszystko się w ostatniej kolejce wywróciło. A jak było w Berlinie w mistrzostwach świata? Do złota trzeba było 68 metrów - powiedział Majewski.

- Jak ze mną? Mam jeszcze kilka dni do startu, podoba mi się tutaj. Jest trochę bałaganu, pierwszy dzień lekkoatletyki to była porażka, ale się poprawiają w sobotę to już lepiej wygląda, przyszło dużo ludzi. Ale coś za coś: ludzie się świetnie bawią, jest atmosfera. Będą dobre igrzyska w lekkiej. O medalu nie myślę, chcę po prostu pchnąć najdalej w tym roku. Po eliminacjach powiem więcej, jak konkurs może wyglądać. Mamy w kuli trzech mocnych chłopaków i wszystko się może zdarzyć. Szanse na medal jakieś są, nie oszukujmy się. Nie jesteśmy we trzech w czołówce bez przyczyny - mówił Majewski. Eliminacje pchnięcia kulą są w czwartek, konkurs w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu.

Zobacz wideo

Zjawiskowe kaski chińskich kolarzy torowych [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA