To niespodzianka, bo faworytem konkursu był Małachowski, który wygrał oba tegoroczne konkursy Diamentowej Ligi w Dusze i Rabacie i prowadził na listach światowych z wynikiem 68,15. W czwartek nawet się do niego nie zbliżył. Z wynikiem 63,23 zajął szóste miejsce.
- To były dla mnie nieudane zawody. Walczyłem z techniką, trudno powiedzieć, co się stało. Może miałem do tej pory za dużo startów i zaczynam czuć się zmęczony - analizował Małachowski. - Czekają mnie jeszcze jedne zawody i wracam do pracy, do ciężkiego treningu. W tym roku nie skupiam się na wygranej klasyfikacji generalnej Diamentowej Ligi, celem są igrzyska olimpijskie - zapowiedział.
Urbanek wygrał dzięki drugiej próbie, w której zmierzono mu równe 65 metrów. To minimalnie mniej niż uzyskiwał w Dausze (65,13) i Rabacie (65,04), ale wystarczyło do wygranej. - Chciałem rzucić dalej, więc nie mogę powiedzieć, że to był dobry wysęp. Mam za sobą udany tydzień treningów z bardzo dalekimi rzutami. Nie wiem, czemu dziś ich nie powtórzyłem - mówił po konkursie.
To trzeci mityng Diamentowej Ligi wygrany przez Urbanka. Poprzednio triumfował w Oslo i Zurychu w 2015 roku. Pola to aktualny brązowy medalista mistrzostw Europy (2014) i mistrzostw świata (2015).
- Byłem spięty i zdenerwowany przed zawodami. Z powodu nowych zasad zmobilizowałem się by dobrze rzucić w pierwszych próbach. Wciąż muszę pracować nad techniką, oddawać płynniejsze i luźniejsze rzuty. Cieszę się ze zwycięstwa, ale stać mnie na więcej - mówił Urbanek.
Nowe zasady, o których mówił Polak weszły przed tym sezonem. Po trzech kolejkach w konkursie zostaje tylko czterech zawodników, którzy oddają po trzy kolejne próby. Małachowski do wąskiego finału się nie zakwalifikował. Był w nim za o Robert Harting. Niemiec to mistrz świata z 2009, 2011 i 2013 roku, który w czwartek startował po raz pierwszy od września 2014 roku. Wrócił po kontuzji i operacji zajmując trzecie miejsce z wynikiem 63,96.
- Jak podsumuję mój powrót? W tej chwili jestem zły z powodu ostatniej próby. Zrobiłem wszystko dobrze, ale dysk poleciał pod złym kątem - mówił Harting. - Rzym to trudny teren dla nas, wszyscy byli dziś jakby śnięci. Rzucałem technicznie, ale fizycznie nie mam jeszcze świeżości. Z mięśniami klatki piersiowej nie mam już problemów, ale wciąż czuję kolano - dodał mistrz olimpijski z Londynu, który w Rio będzie bronił tytułu.
Wyniki:
Swoboda to wcale nie największy talent w polskiej lekkiej atletyce? [SPRAWDŹ]