Polki przyjechaly do Pekinu z mysla o sztafecie. Indywidualnie do polfinalu weszla tylko Wyciszkiewicz, bijac w eliminacjach rekord zyciowy, podobnie jak Malgorzata Holub i Iga Baumgart. Te ostatnia w polfinale zastapila biegajaca indywidualnie na plotkach Linkiewicz.
I to wlasnie na jej trzeciej zmianie przydarzylo sie nieszczescie. Przejela paleczke na piatym miejscu, ale szybko przesunela sie przed Kanadyjke Sage Watson. Chwile pozniej zobaczylismy, jak cofa sie kilka krokow i podnosi z biezni paleczke. Bylo po wszystkim, strata byla nie do odrobienia.
Polki w rozny sposob reagowaly na to, co sie stalo. Linkiewicz minela dziennikarzy, szlochajac, i krzyknela tylko "Przepraszam!". Plakala takze Holub. - Na pierwszej zmianie dalam z siebie wszystko, bylo mi ciezko, bo nie widzialam, jak biegly rywalki. Dostalam zadanie, zeby wyprowadzic na jak najlepszej pozycji Patrycje, ktora miala mocne rywalki. Staralam sie oddac cale serce, choc na koncu troche zabraklo. Potem Patrycja walczyla do konca, a potem stalo sie to, co sie stalo - mowila przez lzy.
Bardziej opanowana byla Wyciszkiewicz, choc moze nie tyle opanowana, co po prostu wsciekla. - Powiem tak, jezeli gubi sie paleczke, to robi sie to na zmianie, a nie w trakcie biegu, takie jest moje zdanie - stwierdzila. - Szkoda, bo liczylysmy na final, siodme miejsce byloby dobre tam, a nie w biegu eliminacyjnym. Tyle - dodala. - Ciezko mi powiedziec, jak moze paleczka wypasc, bo trzyma sie ja z calych sil - wtorowala Holub.
Biegnaca na ostatniej zmianie Justyna Swiety byla zaskoczona, ze przejela paleczke tak pozno. - Nie wiedzialam, co sie stalo. Widzialam zmiany, ze Patrycja podala paleczke mniej wiecej na czwartej pozycji i jako czwarta ustawilam sie na biezni. Rozgladalam sie, nie widzialam Asi. Pozostaje ogromny zal po tym biegu - mowila.
Nie chciala komentowac na goraco. - Wolalabym sie na razie nie wypowiadac, emocje jednak biora gore. Bedziemy rozmawialy ze soba, jak emocje opadna, nie ma co teraz puszczac slow. Dziewczyny pobily tu swoje rekordy zyciowe, ja na treningach tez bilam zyciowki. Bylysmy wszystkie dobrze przygotowane, liczylysmy nawet nowy rekord Polski [obecny od 2005 roku wynosi 3:24.49].
Polki zajely ostatecznie siodme miejsce w pierwszym polfinale z czasem 3:32.83. Kanadyjki byly czwarte i z czasem 3:26.14 weszly do finalu. Kierownictwo reprezentacji wnioslo protest przeciwko Kanadyjce, ale zostal on odrzucony.
Znacznie mniejsze nadzieje wiazalismy ze startem meskiej sztafety na tym dystansie. Polacy w tym sezonie indywidualnie wypadali bardzo slabo. Jedynie Jakub Krzewina zszedl ponizej granicy 46 sekund, a przeciez w piatek w Pekinie 45.00 pobiegl dziesiecioboista Ashton Eaton.
Wynik 3:00.72 byl znacznie powyzej oczekiwan. Po dyskwalifikacji Wysp Bahama dal Polakom biegnacym w skladzie Lukasz Krawczuk, Rafal Omelko, Lukasz Pietrzak, Krzewina piate miejsce w pierwszym polfinale, ale w sumie dopiero 11. czas.
- W tym roku nasze indywidualne czasy pozostawiaja duzo do zyczenia, biegamy po pol sekundy gorzej niz w zeszlym sezonie. Suma naszych czasow dawala nam wynik w granicach 3:02, pobieglismy 3:00 - wiec znacznie lepiej. To, ze ten wynik nie dal awansu do finalu, to jest szok - mowil Krawczuk.
- Wszystkie kraje, a zwlaszcza Ameryki Srodkowej, tak poszly do przodu, ze musimy sie wziac do pracy, bo stoimy troche w miejscu. Jestesmy w stanie z nimi walczyc, ale musimy biec w okolicach naszych rekordow zyciowych albo nawet je bic - analizowal. - Mam nadzieje, ze wywalczymy awans do finalu igrzysk i tam bedziemy walczyc. Trzeba wierzyc - zakonczyl.
* Polacy byli trzeci w slabszym polfinale i awansowali. Od tego czasu nie byli w finale swiatowej imprezy na otwartym stadionie.