Lekkoatletyka. Z mekki biegiem do Londynu

Rekordzista i mistrz świata David Rudisha, mistrz świata Jusuf Kamel, wicemistrz Abubaker Kaki jako sparingpartnerzy Marcina Lewandowskiego w Kenii

Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?

Lewandowski, czwarty zawodnik mistrzostw świata w Daegu na 800 metrów, po miesiącu zgrupowania w Kenii wrócił w środę do Polski. 550 kilometrów przebiegniętych w Kenii to podstawa, z jakiej mistrz Europy odbije się do igrzysk w Londynie rozpoczynających się za siedem miesięcy.

Lewandowski ze starszym bratem i trenerem Tomaszem pojechali do Kenii po raz trzeci, ale tym razem trenowali najwyżej - na 2300 m n.p.m., w Iten, które leży dosłownie na krawędzi Wielkiego Rowu Tektonicznego. I jest mekką średnio - i długodystansowców. - Nigdy nie myślałem, że to zobaczę. Gdy wybiegliśmy na poranny trening, z każdej uliczki, z każdej chaty i zza każdego zakrętu wybiegali kolejni zawodnicy. To niesamowite, razem trenowało kilkuset biegaczy. Na stadionie formowały się grupy po 60 osób. Zapewne większość to czołówka światowa. A w środku stadionu pasły się krowy - mówi Tomasz Lewandowski.

Polacy stworzyli grupę, w której od gwiazdorskich nazwisk mogłoby się zakręcić w głowie kibica lekkoatletyki. Rudisha to bohater 800 metrów, Sudańczyk Kaki to jego największy rywal. Urodzony w Kenii Kamel (przed transferem do Bahrajnu znany jako Gregory Konchellah) jest mistrzem świata na 1500 m, Saif Said Shaheen to rekordzista świata na 3 tys. z przeszkodami, i dwukrotny mistrz świata, Wilsonowi Kiprotichowi zabrakło 3 s, aby we Frankfurcie w październiku pobić rekord świata w maratonie. Z nimi właśnie trenowali Polacy.

- Oni wszyscy są lepsi, gdy się biega pod górę, a tego jest tutaj dużo. Jeden z treningów polegał na 20-krotnym podbiegu. Zaczęło ich kilkudziesięciu, pięciu-dziesięciu skończyło w pierwszej grupie, w tym Marcin. Reszta? Do zajezdni - mówi starszy Lewandowski.

Polacy korzystali z rad słynnych trenerów. Czasem zajęcia prowadził wychowawca Rudishy i poprzedniego rekordzisty świata Wilsona Kipketera Colm O'Connell, czasem bodaj najbardziej rozchwytywany trener długodystansowców Włoch Renato Canova. Obaj mają swoje domy w Iten. - Mogłem zbadać krew po wysiłku Kakiego i porównać z Marcinem. To dane bezcenne dla trenera. Porównanie wyszło dobrze dla brata, ale dla Sudańczyka były to pierwsze treningi przed nowym sezonem - mówił Lewandowski maniakalnie wręcz owładnięty marzeniem o idealnym treningu.

Bracia jadą teraz do Instytutu Medycyny Sportowej w Berlinie, aby - jak co roku - sprawdzić skuteczność treningu. W zeszłym roku Lewandowski zaszokował wynikami niemieckich fizjologów podczas próby wysiłku maksymalnego, jak mówią lekarze - do odmowy organizmu. Polak "umarł na bieżni" 70 sekund później niż w 2009 roku, podczas identycznej, morderczej próby. W komputerze został jeszcze tylko jeden poziom, ale w berlińskim instytucie jeszcze nigdy nie był użyty w podobnej próbie.

Nasze miejsce w rankingach. Które polskie drużyny awansowały?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.