Lekkoatletyczne MŚ. "Klątwa okładki" została przełamana

Po tym jak Usain Bolt, Steven Hooker i Dayron Robles w koreańskim Daegu nie zdobyli mistrzostwa świata po olimpijskim triumfie, zaczęto żartować o pechu sportowców, którzy pojawiali się na okładkach programu dnia MŚ. Regułę potwierdziła także Rosjanka Jelena Isinbajewa, która nie tylko nie zdobyła złotego medalu, ale została sklasyfikowana na 6. miejscu i do tego nabawiła się kontuzji. Przełamała tę zasadę jej rodaczka Olga Kaniskina, która jako ostatnia pojawiła się na okładce, w nocy polskiego czasu Rosjanka obroniła złoty medal z Berlina i Pekinu w chodzie na 20 km.

Kaniskina w chodzie kobiet na 20 km króluje od 2008 roku, jest trzykrotną mistrzynią świata i mistrzynią olimpijską z Pekinu. Dlatego jej wybór na okładkę był nieco bardziej zachowawczy nić Roblesa, Hookera czy choćby potykającej się ostatnio Isinbajewej.

Olga Kaniskina jako jedyna spośród innych mistrzów olimpijskich, którzy pojawili się na okładce zdobyła złoto w Daegu. Gdy pojawiła się na środowej okładce, spodziewano się, że jej klęska to kwestia czasu. Jej sukces jest bardziej doceniany, bo przerwała klątwę.

Kaniskina nie była nawet świadoma klątwy. - Nie zdawałam sobie sprawy, że to mogło być powodem złych startów innych. Nawet nie wiedziałam, że jestem na okładce. Dziękuję wszystkim, którzy mi nie powiedzieli o tym przed startem - mówiła po sukcesie Rosjanka.

Usain Bolt

Pech Usaina Bolta był najbardziej spektakularny. Jamaiczyk, który od kilku lat jest murowanym faworytem każdych zawodów, został zdyskwalifikowany za falstart w finale biegu na 100 metrów. Jego odpadnięcie wywołało nawet dyskusje o zmianie zasad dotyczących wykluczenia zawodnika po falstarcie, jednak najważniejsze osoby w IAAF szybko zdementowały w prasie pogłoski o szybkich zmianach przepisów.

 

W piątek Bolt zaczyna starty na 200 m i znowu będzie żelaznym faworytem, w sztafecie pobiegnie w niedzielę.

Falstart Bolta - zobacz wideo na Zczuba ?

Dayron Robles

Mistrz olimpijski z Pekinu i mistrz ubiegłorocznych halowych MŚ Dayron Robles drugiego dnia mistrzostw w Daegu był najszybszy w finale 110 metrów przez płotki. Nic nie zapowiadało sensacji, a jednak Kubańczyk został zdyskwalifikowany za przytrzymanie rywala z toru obok. Liu Xiang był wymieniany w gronie największych faworytów wśród płotkarzy. Chińczyk spełniał oczekiwania aż do ostatniego płotka w finale, gdy zawadził o przeszkodę i stracił być może złoto.

 

Sędziowie orzekli, że biegnący tuż przy Chińczyku Robles zawadził celowo o rywala, Kubańczyk przeprosił go tuż po finiszu, a niedługo potem został zdyskwalifikowany. Liu Xiang tym samym wdrapał się na drugie miejsce, a mistrz olimpijski został z niczym.

Steven Hooker

W poprzednich mistrzostwach świata, które odbywały się w Berlinie Australijczyk Steven Hooker pokonał w skoku o tyczce tą samą wysokość co Paweł Wojciechowski w tegorocznych (5.90 m). Hooker również pojawił się na okładce programu MŚ w Daegu, nie ominął go też pech w konkursie. Jego start okazał się wręcz szokujący, bo doświadczony 29-latek nie zaliczył żadnej wysokości (zaczynał od 5:50 m) i odpadł z mistrzostw z hukiem. Skorzystał na tym Polak, który zdobył złoty medal . - Nie doszedłem do liczby skoków, gdy staje się najgroźniejszy - tłumaczył były mistrz świata.

Jelena Isinbajewa

Konkursie w skoku o tyczce pań zapowiadał nawet dwa polskie medale. Anna Rogowska i Monika Pyrek mimo, że na okładce się nie pojawiły, to skakały fatalnie. Żadna z nich nawet nie zbliżyła się do strefy medalowej - obie zajęły ostatecznie 10. miejsce. Na okładce czwartego dnia pojawiła się jednak Jelena Isinbajewa. Rekordzistka świata w skoku o tyczce zajęła dopiero szóste miejsce . Rosjanka zaliczyła zaledwie jedną próbę w konkursie (4,65 m). Mistrzynią została Brazylijka Fabiana Murer pokonując wysokość 4,85 m.

Boltowi wrócił dobry humor - znów się wygłupia[GALERIA]

Więcej o:
Copyright © Agora SA