Halowe MŚ. Czy Iwan Uchow przeskoczy Sotomayora?

Kilka lat temu Iwan Uchow próbował pokonać poprzeczkę kompletnie pijany. Na halowe mistrzostwa świata do Sopotu przyjechał, by pobić 25-letni halowy rekord świata w skoku wzwyż.

Na serwisie YouTube ten filmik obejrzano 3 mln razy. Widać na nim, jak Rosjanin przygotowuje się do skoku. Chwieje się, by ściągnąć dres, musi się przytrzymać stojącego na bieżni płotka. W końcu zaczyna rozbieg, ale ledwo odrywa się od ziemi, pada na materac, nie próbując nawet przeskoczyć nad poprzeczką.

Taki popis dał Uchow we wrześniu 2008 r. na prestiżowym mityngu IAAF w Lozannie. Jak potem wyjaśniał, przed konkursem wypił kilka drinków z wódki i red bulla. - Zhańbił wszystkich rosyjskich lekkoatletów - grzmiał opiekujący się reprezentacją lekkoatletyczną Walentin Maslakow i sugerował zawieszenie zawodnika na rok. Po posiedzeniu komisji dyscyplinarnej światowej federacji skończyło się na upomnieniu.

 

W ciągu kolejnych czterech lat Uchow zdobył na międzynarodowych imprezach siedem medali, w tym złoto igrzysk w Londynie. Na ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Moskwie był dopiero czwarty, ale w tym sezonie osiągnął formę, w jakiej nie był nigdy. 25 lutego w Pradze skoczył 2,42 m, wyrównując 26-letni halowy rekord Europy Carla Thränhardta. Aby pobić osiągnięcie Kubańczyka Javiera Sotomayora, musi w Sopocie skoczyć zaledwie dwa centymetry wyżej. - Chcę rekordu świata, wszystko inne jest drugorzędne - mówi Uchow, który skakał tej zimy także 2,41 m w Czelabińsku i 2,40 w Arnstadt.

W to, że mu się uda, wierzą eksperci. - Jest silny i potężny. Bije z niego czysta moc - mówi Stefan Holm, który sam doszedł do wysokości 2,40, ale wyżej przy wzroście 1,81 m nie był już w stanie. - Byłoby dobrze, gdyby Uchow pobił ten rekord. Tym bardziej że z tym z otwartego stadionu [2,45 m] raczej nie ma szans - twierdzi Holm.

Choć od wybryku Uchowa z Lozanny minęło ponad pięć lat, dziennikarze wciąż do niego wracają. - Ludzie mają krótką pamięć, ale myślę, że to, co zrobiłem z Londynie, pójdzie w zapomnienie szybciej niż to, co się stało w Lozannie - mówił Uchow w 2013 r. Tego może nie zmienić nawet poprawienie rekordu świata Sotomayora.

Eliminacje skoku wzwyż w sobotę od 12.05, finał w niedzielę od 16.30.

Majewski bez medalu

Tomasz Majewski zajął czwarte miejsce w pchnięciu kulą. Polak (21,04 m) przegrał z Nowozelandczykiem Tomasem Walshem (21,26), Niemcem Davidem Storlem (21,79) i Amerykaninem Ryanem Whitingiem (22,05). Karolina Tymińska była ósma w pięcioboju, złoto zdobyła Holenderka Nadine Broersen.

Co warto oglądać?

Atak na swój własny rekord świata zapowiada amerykański wieloboista Ashton Eaton. Jego dotychczasowy najlepszy wynik, osiągnięty na halowych MŚ dwa lata temu, to 6645 punktów. Kończący rywalizację bieg na 1500 metrów w sobotę o 20.

Poprawić własny rekord świata może też także Genzebe Dibaba, młodsza siostra Tirunesh, złotej medalistki olimpijskiej na 5 i 10 km. Finał biegu na 3000 w niedzielę o 16.50.

O medale dla Polski będą bić się w skoku o tyczce Paweł Wojciechowski (finał w sobotę o 18) i Anna Rogowska (finał w niedzielę o 15). Trzy szanse mamy też na 800 metrów, bo w formie są Adam Kszczot i Marcin Lewandowski (finał w niedzielę o 17.20) oraz Angelika Cichocka (finał w niedzielę o 16.35).

W skoku wzwyż kobiet 2 metry mogą dać medal, a tyle dwukrotnie już w tym sezonie skoczyła Kamila Lićwinko (finał w sobotę od 19.15). Niespodziankę mogą też sprawić odmłodzone sztafety 4x400 m kobiet i mężczyzn (finały w niedzielę o 17.45 i 18.40).

Transmisje z Sopotu w TVP Sport, Eurosporcie i nSporcie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.