Final Four Euroligi. Finał dla Olympiakosu. Nędzarz postraszył potentata

Olympiakos Pireus dopiero po dogrywce pokonał Partizan Belgrad 83:80 i zagra z Barceloną o mistrzostwo Euroligi. Dla greckiej drużyny to pierwszy awans do wielkiego finału od 13 lat.

Olympiakos, który w ćwierćfinale Euroligi wyeliminował mistrzów Polski Asseco Prokom Gdynia, z Partizanem uważanym za kopciuszka w gronie czterech najlepszych drużyn męczył się niemiłosiernie. Jeszcze sześć sekund przed końcem po punktach Bo McCalebba to gracze z Belgradu byli bliżej wielkiego finału, ale alley-oop Josha Childresa dwie sekundy przed ostatnią syreną doprowadził do dogrywki.

W doliczonym czasie gry Olympiakos dominował, ale po niecelnych rzutach z dystansu Childressa i Milosa Teodosicia Partizan miał jeszcze cień szansy.

Na 16 sekund przed końcem dogrywki niesamowicie ważną trójkę trafił Aleksandar Rasić, ale faulowani rywale nie mylili się z linii rzutów wolnych, a rzut rozpaczy Rasicia równo z końcową syreną nie trafił nawet w obręcz.

Olympiakos do zwycięstwa poprowadził Litwin Linas Kleiza, który na swoim koncie zapisał 19 punktów i 11 zbiórek. Po 17 punktów rzucili Childress i Teodosić. W końcówce bardzo ważne rzuty wolne trafiał i zbierał w ataku Yoannis Bourousis. Dla Partizna 21 punktów zdobył McCalebb, 17 dołożył Aleks Marić.

Dla Partizana awans do samego Final Four jest ogromnym sukcesem. Klub, którego sprzedał latem trzech najlepszych zawodników, by ratować budżet, z ogromnymi długami i poblokowanymi przez banki kontami bankowymi, nie będący w stanie płacić pensji zawodnikom i pracownikom klubów, nie mając żadnych środków na bieżące opłaty walczył w tym sezonie jak równy z równym z europejskimi potęgami.

Wygrywał z Olympiakosem, Panathinaikosem i Barceloną w pierwszej rundzie i Top 16. W ćwierćfinale Euroligi wyeliminował Maccabi Tel Awiw, którego budżet jest 10-krotnie wyższy. - Nędzarz pokonał księcia - powiedział po tym zwycięstwie Goran Grbovic, były koszykarz Partizana.

- Nasz sukces pokazuje, że są rzeczy, których nie da się kupić. Takie jak pasja, z jaką awansowaliśmy do Final Four - mówił po zwycięstwie w ćwierćfinale szczęśliwy trener Dusko Vujosević. - Nie jedziemy do Paryża jako faworyt, ale przyzwyczailiśmy się do tego w trakcie sezonu. Będziemy podążać za naszym snem, marzeniem, którym jest udział w wielkim finale - dodał.

W tym roku ten sen koszykarzy Partizana się nie spełni, ale ze swojej postawy mogą być i tak dumni.

Barcelona w finale Euroligi ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.