Euroliga: Walczy Prokom, walczy!

Koszykarze Asseco Prokom wciąż w grze o turniej finałowy Euroligi. Jeśli mistrzowie Polski znów pokonają w czwartek Gdyni wielki Olympiakos Pireus, sensacja będzie o krok. Transmisja w Canal+ Sport o 19.45. Relacja także w internecie na Sport.pl

We wtorek Prokom pokonał Greków 81:78 i w rywalizacji do trzech zwycięstw przegrywa już tylko 1:2. - Byliśmy w 100 proc. gotowi na to, żeby zagrać na 100 proc. - mówił rezerwowy środkowy Adam Hrycaniuk.

- Prokom był świetny, a my zagraliśmy jak zespół przeciętny. To było wielkie g... - ostro komentował grę swoją i kolegów jeden z liderów Olympiakosu Linas Kleiza.

Czy Prokom, kopciuszek w ćwierćfinale Euroligi, rzeczywiście pokazał już maksimum możliwości? Czy Olympiakos zszedł poniżej swojego wysokiego poziomu, bo rozluźnił się po dwóch zwycięstwach w Pireusie? A może gdynianie znaleźli sposób - taktyczne niuanse - na faworyta całych rozgrywek?

To, że rywala da się dopaść, poczuli już w pierwszym meczu, w którym długo prowadzili. We wtorek jeszcze utwierdzili się w przekonaniu, że mogą nie tylko stawiać opór, ale i wygrywać.

We wtorek by nie zwyciężyli, gdyby nie zatrzymali Kleizy. Litwin, który w NBA potrafił rzucić nawet 41 punktów, a w tym sezonie Euroligi zawsze zdobywał przynajmniej 10, w Gdyni uciułał dziewięć. Przeciwko świetnej defensywie Ronniego Burrella i Jana-Hendrika Jagli Kleiza nie trafiał, a ponieważ nie umiał inaczej się zrehabilitować za niską skuteczność, był bezproduktywny.

Mistrzowie Polski błyszczeli też w ataku - Daniel Ewing trafiał z ósmego metra, rezerwowy z końca ławki Adam Łapeta wsadem dobił rzut Qyntela Woodsa, sam Woods efektownie kończył akcje w czwartej kwarcie, a 11 sekund przed końcem najważniejsze punkty zdobył David Logan, który pod presją wyższego o 19 cm Josha Childressa trafił trudny rzut o tablicę.

Czy Prokom jest w stanie znów zagrać tak dobrze w ataku? Czy znów sprawi, że Olympiakos - klub z 40 mln euro budżetu, którego celem jest triumf w Eurolidze - będzie musiał odrabiać straty?

- Jeśli przegramy oba mecze w Polsce, kibice w Grecji będą wściekli - mówi Kleiza, ale rozgrywający Scoonie Penn asekuracyjnie dodaje: - Nie wiem, dlaczego dziwią się, że się męczymy. Przecież Prokom to naprawdę dobry zespół, który ma w składzie kilku świetnych koszykarzy.

Jakkolwiek by się rywale tłumaczyli, ich możliwości są nieporównanie większe niż Prokomu. Grecy niemal na każdej pozycji mają po dwóch czołowych zawodników w Europie, podczas gdy mistrzowie Polski opierają grę głównie na Woodsie, Loganie i Ewingu. Każda ofensywna erupcja kogoś spoza tej trójki jest miłą niespodzianką. Wtorkowe 10 punktów Jagli, a nawet cztery Łapety czy trzy Łukasza Seweryna to osiągnięcia znacznie lepsze niż przeciętny dorobek tych zawodników.

- Rezerwy w ataku? Musimy wciągnąć do niego zawodników z ławki. Seweryn, Hrycaniuk, Piotr Szczotka - postaramy się, żeby zagrali lepiej - mówi Pacesas. Drugoplanowi koszykarze, których wymienił, to ludzie od małych prac. Solidni w destrukcji, słabsi w ataku. Pacesas nie ma jednak wyboru i liczy na to, że stawka meczu oraz wsparcie 5 tys. kibiców wzniosą jego robotników na wyższy poziom.

- W ataku potrzebujemy wszystkich, bo Olympiakosu nie da się pokonać tylko obroną. Przed własną publicznością byliśmy spięci, ale i skuteczni. Chcemy utrzymać koncentrację - mówi Litwin.

- Pozwoliliśmy zagrać Prokomowi tak, jak lubi, ale jestem pewien, że w czwartek nie powtórzymy już tak słabego początku. Napór przeciwnika przetrwamy bez strat i wygramy. Wolałbym uniknąć meczu nr 5, który będzie loterią - przestrzega Milosz Teodosić, którego Pacesas wskazuje jako kluczowego gracza Olympiakosu.

23-letni Serb był gwiazdą wrześniowych mistrzostw Europy w Polsce, wraz z młodymi kolegami dotarł do finału. Z Prokomem zdobywa po 15,7 punktu i ma po 9 asyst w meczu. - To nadzorca gry Olympiakosu. Rzuca, ale i kreuje pozycje rzutowe kolegom - opisuje Teodosicia Pacesas.

- Spróbujemy przeciw niemu mieszanej obrony. Liczę na to, że sporą rolę odegra w niej Lorinza Harrington, który we wtorek na przełomie drugiej i trzeciej kwarty wyłączył Teodosicia zupełnie. Jest silny, dynamiczny, gra agresywnie, potrafi być niewygodnym rywalem. Będziemy wykorzystywać te jego umiejętności - zapowiada Pacesas.

- Jeśli uda nam się odciąć go od piłki, jeśli nie będzie mógł podawać do Kleizy, to być może w grę rywali wkradnie się frustracja i niepewność. Być może zaczną rzucać z nieprzygotowanych pozycji. We wtorek to nam się udało - przypomina trener.

Jeśli uda się i tym razem, w środę w Pireusie odbędzie się jeszcze jedno, decydujące spotkanie o Final Four.

Woods kontra Childress

Najciekawsza i najbardziej efektowna rywalizacja toczy się na pozycji skrzydłowych, gdzie Qyntel Woods walczy z Joshem Childressem. Amerykanin z Prokomu dwa lata temu wyleciał z Olympiakosu za palenie marihuany, a jego miejsce w tym zespole zajął właśnie Childress, który zrezygnował z 5,6 mln dol. brutto w NBA na rzecz 6,6 mln netto w Pireusie. To jednak Woods, a nie Childress jest najlepszym zawodnikiem trwającej fazy play-off Euroligi pod względem sumy statystyk. Za Amerykaninem z Prokomu są Milosz Teodosić i Linas Kleiza z Olympiakosu.

Gra o Final Four ciągle otwarta ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA