Masz dla nas temat? Propozycję? Zgłoś to na Facebook.com/Sportpl ?
Kiedy latem kibice w Europie emocjonowali się transferami na najwyższej półce (m.in. właśnie w Stambule, gdzie kontrakty podpisały gwiazdy z NBA - Darius Songaila i Zaza Paczulia czy Jaka Laković z Barcelony), w Prokomie nie było wiadomo, jaki budżet uda się zebrać i kiedy w ogóle zacznie się budowa zespołu. Budżet mistrza Polski został mocno okrojony - jak mówi przewodniczący rady nadzorczej klubu Ryszard Krauze nawet o blisko 50 proc. - i z tego powodu przygotowania do sezonu były mocno utrudnione. Zespół powstawał z opóźnieniem, za małe pieniądze, a to w Eurolidze nie wróży nic dobrego. Zwłaszcza, że rywale Prokomu na brak pieniędzy i gwiazd nie narzekają.
Do drugiej fazy rozgrywek, tzw. Top 16, awansują cztery najlepsze drużyny z sześciozespołowej grupy, i jeśli Prokom znajdzie się wśród nich, będzie to sensacja. Poza zasięgiem mistrzów Polski są bowiem Barcelona, Montepaschi Siena, Uniks Kazań i właśnie Galatasaray. Wydaje się, że jedyną drużyną, z którą gdynianie są w stanie nawiązać walkę, jest Union Olimpija Ljubljana, choć i to nie będzie proste.
- Nie da się ukryć, że każde zwycięstwo w tym elitarnym gronie będzie dla naszej drużyny wielkim sukcesem. Mimo to wierzymy, że nam się uda. Pieniądze mamy niewielkie, pewnie najmniejsze w Eurolidze, ale wierzę, że nie zabraknie nam ambicji, którą też możemy sporo zdziałać - mówi trener Prokomu Tomas Pacesas.
Tomas Pacesas: ? Jako dostarczyciel punktów