PZKosz od kilkunastu miesięcy pracuje nad naturalizacją amerykańskiego koszykarza, który zastąpi w reprezentacji Polski A.J. Slaughtera. Blisko 38-letni rzucający, który dla Biało-Czerwonych gra od 2015 roku, wciąż prezentuje dobry poziom w najlepszej w Europie lidze hiszpańskiej, ale jednocześnie zbliża się do końca kariery i selekcjoner Igor Milicić wraz z dyrektorem sportowym Łukaszem Koszarkiem chcieliby na miejsce "Antka" lepszego i młodszego gracza. Takiego, który w reprezentacji Polski mógłby występować przez kilka kolejnych lat, ale przede wszystkim wziąłby udział w EuroBaskecie na przełomie sierpnia i września.
Z naszych informacji wynika, że w ostatnich dniach wniosek o polski paszport złożył w ambasadzie w Paryżu Jordan Loyd, o którym na Sport.pl już pisaliśmy. 31-letni wszechstronny obwodowy o wzroście 193 cm to czołowy gracz AS Monaco, zajmującego obecnie czwarte miejsce w Euroligi. Doświadczony Amerykanin ma ciekawą karierę, jeśli chodzi o osiągnięcia drużyn, w których występował – w 2019 roku został mistrzem NBA. W Toronto Raptors był co prawda głębokim rezerwowym, ale swój wkład w sukces miał – w trakcie play-off Loyd imitował na treningach gwiazdy drużyn przeciwnych, to na nim ćwiczone były pomysły defensywne drużyny. Loyd bywał choćby Stephenem Currym, gwiazdą Golden State Warriors, finałowego rywala Raptors.
W NBA rozegrał jednak tylko 12 spotkań, zdecydowanie większą karierę robi w Europie. W 2021 Loyd wygrał Ligę Adriatycką z Crveną Zvezdą, w 2022 rosyjską ligę VTB z Zenitem, a w dwóch ostatnich sezonach zdobywał mistrzostwo Francji z Monaco. W Eurolidze, w której obecnie nie ma żadnego Polaka, występował w pięciu klubach, rozegrał 146 meczów, w tym sezonie zdobywa w niej średnio po 10,2 punktu. Loyd spełnia wymagania Milicicia odnośnie stylu gry, zdaniem selekcjonera dobrze wpasowałby się do reprezentacji. Jego plusem jest też to, że w Zenicie występował razem z Mateuszem Ponitką - z gwiazdą i kapitanem reprezentacji ma dobry kontakt.
Jego wniosek o paszport ambasada prześle do kancelarii prezydenta, dokumenty zostaną drobiazgowo zweryfikowane, a do zakończeniu procesu potrzebny będzie podpis Andrzeja Dudy, którego kadencja potrwa do sierpnia i skończy się tuż przed EuroBasketem. PZKosz dołączy do wniosku jego uzasadnienie z punktu widzenia federacji. – Będą w nim argumenty sportowe, wskażemy, że poziom sportowy zawodnika zwiększy szanse reprezentacji na sukces i popularyzację koszykówki. Podkreślimy też, że Jordan jest zaangażowany w proces, zależy mu na grze dla Polski w dłuższej perspektywie – mówi Sport.pl prezes PZKosz Grzegorz Bachański.
Loydowi zależy dlatego, że może sporo zyskać pod względem biznesowym – paszport Unii Europejskiej umożliwia amerykańskim koszykarzom łatwiejsze podpisywanie kontraktów w ligach Starego Kontynentu, a umowy z krajowymi federacjami często oznaczają pieniądze za grę. Trend jest zresztą ogólnoświatowy, w koszykarskim świecie łatwiej wymienić reprezentacje grające bez naturalizowanych Amerykanów niż te, które z nich korzystają. Dla Polski przed Slaughterem grali już Luke Petrasek, Geoffrey Groselle, Thomas Kelati, David Logan, Jeff Nordgaard, Eric Elliott i Joe McNaull.
O wzmocnieniu jego kadry naturalizowanym graczem mówił ostatnio Milicić. - Chcemy naturalizować dwóch zawodników, żeby mieć odpowiedź na ewentualne kontuzje czy inne nieprzewidziane okoliczności. Chcemy mieć skład wyrównany, mocnych zawodników na każdej pozycji, bo ten EuroBasket jest bardzo ważny dla polskiej koszykówki. Cieszy mnie to, że obydwaj koszykarze deklarują nie tylko udział w tym turnieju, ale i w kolejnych latach chcą grać dla reprezentacji.
Selekcjoner nie wymienił nazwisk, ale wiadomo, że poza Loydem chodzi o Jerricka Hardinga, rozgrywającego Morabanku Andora, który jest liderem klasyfikacji strzelców ligi hiszpańskiej – zdobywa średnio po 21,0 punktu na mecz. Z nim PZKosz też rozmawia od dłuższego czasu, a smaczkiem jest fakt, że zawodnik ma tego samego agenta, co młody gwiazdor reprezentacji Polski Jeremy Sochan. – Jerrick swój wniosek o paszport powinien złożyć w najbliższych dniach – mówi Koszarek. – Mieliśmy już sytuacje, że zawodnik rezygnował z projektu gry dla Polski, gdy był bliski otrzymania paszportu lub ostatecznie go nie otrzymywał ze względów proceduralnych. Dlatego teraz, wiedząc, jak ważny jest dla nas najbliższy EuroBasket, chcemy być zabezpieczeni na każdą ewentualność – dodaje dyrektor sportowy reprezentacji.
Gdyby ten plan PZKosz się powiódł i zarówno Loyd, jak i Harding otrzymaliby polskie obywatelstwo przed rozpoczynającym się w sierpniu EuroBasketem, Milicić musiałby wybrać, na którego z nich postawić - zgodnie z przepisami FIBA w reprezentacji może grać tylko jeden gracz naturalizowany. Selekcjoner zyskałby jednak komfort, a kadra pod względem możliwości korzystania z Amerykanina, byłaby zabezpieczona na lata - Harding jest od Loyda młodszy, w tym roku skończy 26 lat.
Tegoroczny EuroBasket odbędzie się na przełomie sierpnia i września, Polska będzie gospodarzem jednej z czterech grup – jej mecze odbędą się w Katowicach. Biało-Czerwoni znów chcieliby być czarnym koniem turnieju, tak jak trzy lata temu, kiedy w ćwierćfinale sensacyjnie pokonali broniącą tytułu Słowenię i ostatecznie zajęli czwarte miejsce.