26 punktów, 16 zbiórek i 10 asyst - to czwarte triple-double w historii mistrzostw Europy. Statystyki, które wykręcił w meczu z broniącymi tytułu Słoweńcami Mateusz Ponitka, są znakomite. Ale jeszcze lepsza była jego reakcja na to, co działo się w drugiej połowie. Polacy stracili całą przewagę z pierwszej części, Słoweńcy wyszli na prowadzenie, ale wtedy najpierw A.J. Slaughter, a potem właśnie Ponitka, przełamali impas i pchnęli Polskę do wielkiej wygranej 90:87. Obaj zagrali jak liderzy, kapitan był wielki.
- Wytrzymaliśmy. Wytrzymaliśmy ważny moment i przełamaliśmy mecz - mówił tuż po spotkaniu Ponitka przez kamerą TVP Sport. - Rozmawiałem z A.J. w drugiej połowie na boisku, mówiłem mu, że potrzebujemy spokoju. Spokoju. Słoweńcy wyszli agresywnie, my się trochę przestraszyliśmy, ale cóż, koniec końców wygraliśmy - mówił kapitan drużyny.
Ponitka od początku meczu był w rewelacyjnej formie, już do przerwy zdobył 16 punktów, miał siedem zbiórek i siedem asyst. Zrobił w tym meczu to, co wydawało się niemożliwe - przyćmił Lukę Doncicia, słoweńskiego gwiazdora, jednego z najlepszych zawodników na świecie.
- Akurat przed meczem przyjechała do mnie żona, bardzo się z tego cieszyłem. Rozmawialiśmy i powiedziałem: "Słuchaj, nie wiem, ile jeszcze meczów w kadrze zagram, cieszę się na każdy kolejny". A w przerwie napisałem jej: "Zostaję, jeszcze 20 minut" - mówił Ponitka.
- Wygraliśmy dzięki zespołowości i temu, że trzymaliśmy się planu. Chłopaki mi zaufali, wierzyli w moje wskazówki. No i jesteśmy w czwórce, mamy przed sobą dwa mecze, gramy dalej - dodał kapitan.
I na koniec rzucił: - Dziękuję hejterom, napędzajcie mnie dalej.
O co chodziło? Za Ponitką ciężkie miesiące, o czym zresztą mówił na konferencji prasowej po meczu z Ukrainą - gra w rosyjskim klubie po wybuchu wojny, potem zerwanie kontraktu, niefortunne słowa na konferencji prasowej po powrocie do Polski, medialna pyskówka z Marcinem Gortatem, pranie rodzinnych brudów z bratem Marcelem.
Tak, Ponitka wzbudzał przed turniejem kontrowersje. Dziś wzbudza tylko oklaski - 26 punktów, 16 zbiórek, 10 asyst, przyćmienie Doncicia, wprowadzenie Polski do półfinału EuroBasketu po raz pierwszy od 1971 roku.
Wielka rzecz.