Korespondencja z Czech
"Jazda!" należy do Igi Świątek, ale Aleksander Balcerowski też ma na EuroBaskecie swój motywujący okrzyk. Równie soczysty, choć mniej parlamentarny, ale to nie szkodzi – ważne, że 21-letni środkowy kipi od energii, a o jej deficyty był w ostatnim czasie oskarżany.
W piątek, w pierwszym meczu turnieju, najwięcej pochwał zebrał Mateusz Ponitka. To zrozumiałe – zdobył 26 punktów, miał dziewięć asyst, trafiał najważniejsze rzuty. Ale po spotkaniu selekcjoner Igor Milicić wręcz nalegał, by docenić za wygraną z Czechami 99:84 cały zespół – na czele z Balcerowskim. – Chcemy jako zespół zrobić krok do przodu. A Olek na tym turnieju może zrobić dwa – tłumaczył.
Jeszcze piękniej – i z dużą dawką motywacji – mówił o nim tuż przed turniejem, na pierwszej konferencji w Pradze. – Olek musi wziąć odpowiedzialność za talent, który nosi. Z Chorwacją zagrał świetną pierwszą połowę, a w drugiej kilkakrotnie się zawahał. I tych zawahań ma za dużo. Na EuroBaskecie będzie wśród koszykarzy z Euroligi, NBA. I musi pokazać, że należy do tego świata.
W piątek Balcerowski zmierzył się z kimś, kto jest w tym świecie nestorem, kto od lat rozdaje karty – i w NBA, i w Europie. Rywalem Polaka w podkoszowej walce był mierzący 213 cm 32-letni były gracz Denver Nuggets i Washington Wizards, a dziś zawodnik Barcelony, były MVP Euroligi, Jan Vesely.
To tylko krótka notka wyjęta niczym z Wikipedii, ale fakty są takie, że Vesely to jedna z największych firm, jeśli chodzi o grę pod koszem. Cwaniak o potężnej rutynie, który radzi sobie niemal z każdym.
Ale Balcerowski tej walki nie przegrał. Mało tego: on ją zdecydowanie wygrał! Pierwsze cztery punkty Polaków były jego autorstwa – w tym zdobyte po potężnym wsadzie, który na chwilę uciszył kibiców w O2 Arenie. A potem było równie dobrze – Balcerowski w sumie zdobył aż 14 punktów, pudłując tylko jeden z siedmiu rzutów z gry, dołożył siedem zbiórek i aż cztery asysty, podając perfekcyjnie do ścinającego pod kosz Ponitki. "Nasza mała kopia Nikoli Jokicia" – mówili pół żartem, pół serio dziennikarze w hali.
A Vesely? Zdobył co prawda 17 punktów, ale aż pięć z nich z rzutów wolnych, miał tylko dwie zbiórki.
Ale o wielkim występie Balcerowskiego świadczy jeszcze coś, co umyka statystyce – po kilku udanych akcjach rywale bali się go odpuszczać. I gdy środkowy stawiał zasłony, np. A.J. Slaughterowi, to na podkoszowym skupiała się uwaga dwóch graczy – tego, który krył Balcerowskiego, i tego, który starał się powstrzymać Slaughtera. A wtedy Amerykanin z polskim paszportem miał mnóstwo miejsca na rzut. I korzystał z tej swobody często i z kapitalnym skutkiem – w sumie zdobywając aż 23 punkty.
Także – a może przede wszystkim – dzięki Balcerowskiemu z Czechami wygraliśmy dzięki fizyczności, atletyzmowi. Walkę na tablicach zwyciężyliśmy 36:24, dzięki zbiórkom w ataku byliśmy lepsi w punktach z ponowienia (16:3) oraz punktach zdobytych z pola trzech sekund (52:38).
Odetchnąć z ulgą mógł i Milicić, i Balcerowski.
A o jego talencie mówi się od dawna: ma 21 lat, a już trzy lata temu Mike Taylor zabrał go na mundial do Chin. W 2021 r. gracz hiszpańskiej Gran Canarii otrzymał nagrodę wschodzącej gwiazdy EuroCup – drugich co do wielkości europejskich rozgrywek. Latem wydawało się, że jego potencjał dostrzegą w NBA, do końca liczyliśmy, że będzie drugim obok Jeremiego Sochana Polakiem wybranym w drafcie. Ale niestety wśród 60 koszykarzy wyczytanych w trakcie naboru się nie znalazł.
Balcerowski ma jednak warunki, by zrobić bogatą, europejską karierę. 219 cm wzrostu, muskularna sylwetka, a do tego zdolność rzucania za trzy – za takiego gracza pokroić dałby się niejeden trener. W Czechach Polak zrobił pierwszy krok, by Europa zaczęła o nim mówić coraz głośniej.
W sobotę czeka go jednak być może jeszcze większe wyzwanie. Polacy o g. 14 zmierzą się z podrażnioną po porażce z Izraelem Finlandią (87:89 po dogrywce), a najbardziej zmotywowany będzie Lauri Markkanen – podkoszowy gracz z NBA, którego 33 punkty poszły w piątek jak krew w piach.
I w sobotę będzie żądny zemsty. O motywację Balcerowskiego do walki możemy być jednak spokojni.