Mateusz Ponitka grał jak gwiazda. Polacy rozpoczęli EuroBasket w najlepszy możliwy sposób

Łukasz Cegliński
Mateusz Ponitka i A.J. Slaughter w wielkim stylu poprowadzili Polaków do wygranej 99:84 z Czechami na inaugurację EuroBasketu. Pierwszy zdobył 26, a drugi 23 punkty i to ich trafienia dobiły rywali w końcówce meczu.

Pięć minut przed końcem było tylko 79:76, Czesi gonili, niósł ich doping kilkunastu tysięcy kibiców w praskiej hali. Polacy mogli czuć presję, ich przewaga od kilku minut topniała. Ale wtedy kolejną świetną akcję wykonał Mateusz Ponitka - kapitan i świetny lider trafił z faulem, wykorzystał rzut wolny. Z drugiej strony odpowiedział Jan Vesely, ale po chwili punkty dla Polski zdobył A.J. Slaughter. Po kilkudziesięciu sekundach naturalizowany Amerykanin trafił piękną trójkę, a w kolejnej akcji swój rzut z dystansu trafił Ponitka. Było 90:81.

Zobacz wideo TV tego nie pokazała. Kibole kontra ochrona. Bandyci zniszczyli święto piłki

I Polacy prowadzenie utrzymali do końca, wygrali 99:84. Wygrali dzięki świetnej grze liderów - Ponitka zdobył 26 punktów i zaliczył dziewięć asyst, Slaughter rzucił 23 punkty trafiając pięć trójek. Ale na uznanie zasługuje cały zespół - mecz z gospodarzem grupy D, zespołem notowanym nieco wyżej niż Polacy, miał być trudny. I był, ale biało-czerwoni go kontrolowali. Prowadzili przez 36 minut, a przeciwnicy tylko przez minutę.

Początek był świetny. Ponitka i Aleksander Balcerowski co rusz oszukiwali obronę rywali - ten pierwszy, kapitan, szybko zdobył 10 punktów, drugi zaskakiwał sprytnymi, efektownymi podaniami. Do tego Polacy dobrze bronili i szybko zaczęli budować przewagę, która pod koniec pierwszej kwarty sięgnęła nawet 13 punktów - było 20:7, a po chwili 23:10.

To, co w grze drużyny Igora Milicicia mogło się szczególnie podobać, to zespołowe granie. Po wielu akcjach widać było, że są dobrze zaplanowane i perfekcyjnie wykonane. Polacy wbiegali rywalom za plecy, wykonywali ścięcia po linii końcowej, a koledzy to wiedzieli, kontrolowali akcję i idealnie dogrywali piłki na wolne pozycje.

Po pierwszej kwarcie było 29:18, ale druga okazała się odwrotnością początku. Czesi zaczęli się rozkręcać i to w typowy dla siebie sposób - od trafień z dystansu. Gospodarze grupy D wchodzili z piłką w pole trzech sekund, a potem odgrywali ją na obwód, gdzie czekali strzelcy. Czesi nie olśniewali skutecznością, ale mieli kilka minut, gdy trafiali seriami i wynik się wyrównał. Także dlatego, że Polacy stracili rytm w ataku, zaczęli grać jednostronnie - skończyły się akcje kombinacyjne, zaczęły się rzuty z dystansu. Przeważnie niecelne.

Czesi drugą kwartę wygrali 28:17 i do przerwy był remis 46:46. Ale trzecia zaczęła się od popisu A.J. Slaughtera, który pokazał wszystkie swoje atuty - skuteczne rzuty z dystansu, wypracowywanie sobie pozycji, efektowne wejście, gdy kończył się czas na rozegranie akcji. Dzięki naturalizowanemu Amerykaninowi biało-czerwoni znów zyskali kilka punktów przewagi, a potem do gry wkroczył Ponitka.

Kapitan reprezentacji miał kilka minut, kiedy rozdzielał znakomite asysty - przeważnie do Balcerowskiego (14 punktów, siedem zbiórek, cztery asysty), ale nie tylko do niego. Po wejściach, po piwotach, po zamarkowaniu rzutu z obwodu. Ponitka dogrywał takie piłki, że koledzy musieli trafiać. I trafiali - przez moment Polacy prowadzili 64:55.

Mecz robił się nerwowy, pojawiały się drobne pyskówki i przepychanki, ale wynik się nie zmieniał - Czesi próbowali gonić, biało-czerwoni dobrze odpowiadali. Wysoki poziom trzymali Ponitka i Slaughter, w 33. minucie Polacy prowadzili 76:68. Chwilę później, po trudnym rzucie Ponitki, biało-czerwoni ponownie mieli osiem punktów przewagi. Czesi zaczęli gonić, ale nie dali rady. Wspomniane na wstępie trafienia Slaughtera i Ponitki przesądziły o wyniku.

Kolejny mecz Polaków - w sobotę. Rywalem będzie Finlandia, która w piątek trochę niespodziewanie przegrała 87:89 po dogrywce z Izraelem. W kolejnych dniach biało-czerwoni zmierzą się z właśnie z Izraelem, Holandią oraz Serbią. Do 1/8 finału awansują cztery pierwsze drużyny z sześciozespołowej grupy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA