Potężni liderzy, zagubieni rezerwowi. Co wiemy po meczu koszykarzy z Austrią?

Reprezentacja Polski wygrała 91:55 z Austrią w prekwalifikacjach do Eurobasketu w 2025 r. Był to ostatni sprawdzian kadry Igora Milicicia przed mistrzostwami Europy. Czego dowiedzieliśmy się po spotkaniu?

Cel był jasny: kilka dni po minimalnej porażce z Chorwacją na Torwarze wygrać, i najlepiej uczynić to przekonująco, by na Eurobasket polecieć w dobrych nastrojach. Plan udało się spełnić niemal w pełni.

Zobacz wideo To nie Polska jest faworytem MŚ? Trzy zespoły mogą nam zagrozić

Dominacja pod koszem

"Dwugłowy Aleksander", jak napisał Łukasz Cegliński ze Sport.pl, czyli Aleksandrowie: Balcerowski i Dziewa, a do tego Dominik Olejniczak, robili w niedzielę dokładnie to, czego wymagał od nich Igor Milicić już w czwartek, w meczu z Chorwacją.

Wtedy jednak polscy podkoszowi mieli za rywali Ivicę Zubaca, czyli koszykarza Los Angeles Clippers, czy Dario Saricia, gracza Phoenix Suns. W niedzielę w końcu Polacy mogli poszaleć, tym bardziej że selekcjoner Austrii nie wystawił do gry rezerwowego centra Bayernu Monachium Marvina Ogunsipe, a nie mógł również skorzystać z Jakoba Poeltla, mierzącego 216 cm wzrostu środkowego San Antonio Spurs, i stawiając nieco z przymusu na młodych i nieobytych Daniela Koeppela, czy Guylaina Mbembę.

Już w pierwszej kwarcie nasi podkoszowi zdobyli odpowiednio: siedem, pięć i cztery punkty. Do tego zbierali piłki, blokowali rywali, odstraszali ich od obręczy, a sami wręcz skakali im po głowach.

W dalszej części dominacja ustała, ale wynikało to z rotacji, którą w tym meczu stosował Milicić. Balcerowski i Olejniczak przepadli na długie minuty na ławce, ale szansę dostał niewidoczny w ostatnich meczach Dziewa. I ją wykorzystał – zdobył 15 punktów, miał pięć zbiórek, blok i potężny wsad na koniec meczu. Najlepszy gracz ostatniego sezonu Energa Basket Ligi w końcu pokazał nieco potencjału w kadrze.

Kolenda pogubiony

– Pierwszy raz, od kiedy jestem trenerem, pokazał, że potrafi kontrolować rzeczy na boisku. Wcześniej to boiskowe wydarzenia kontrolowały jego. Zrobił postęp, robi to, co chcemy. Jest naszą nadzieją, ruszył w dobrym kierunku.

W ten sposób w środę Igor Milicić wychwalał Łukasza Kolendę, rezerwowego rozgrywającego kadry. W niedzielę z Austrią Kolenda swoją postawą zaprzeczył niemal każdej pochwale z ust selekcjonera.  

Choć 23-letni koszykarz Śląska Wrocław dostał od Milicicia sporo minut, by pokazać się na tle przeciętnego rywala, to sam wypadł w tym starciu najwyżej przeciętnie. W pierwszej połowie zaliczył zero punktów, dwie asysty i stratę w osiem minut. Słabo.

Ale nie same liczby były kłopotem. Kolendę – cytując Milicicia – znów kontrolowały rzeczy na boisku. Rywale odcinali go od piłki, piłkę przez połowę musieli przeprowadzać Aaron Cel, czy Michał Michalak, a to kończyło się albo stratą, albo chaotyczną, nieprzygotowaną akcją. Ciut lepiej było w drugiej połowie, Kolenda starał się grać dwójkowo z kolegą z klubu, Aleksandrem Dziewą. Dodatkowo dzięki wysokiej przewadze miał nieco więcej przestrzeni do gry. Skończyło się na czterech punktach i pięciu asystach.

Lepiej wypadł Jakub Schenk. Zdobył sześć punktów, miał trzy asysty, ale udane akcje przeplatał z fatalnymi decyzjami. Choćby w ostatniej kwarcie, kiedy to zaliczył dwie straty z rzędu: najpierw oddał piłkę rywalowi, a potem w prostej sytuacji zaliczył błąd kroków. Ale już w ostatniej akcji pięknie podał nad kosz do Dziewy.

Milicić już wie, że na Eurobaskecie za kreację odpowiadać będą Mateusz Ponitka, albo A.J. Slaughter.

Ponitka, Slaughter i Sokołowski

Chorwat po pięciu meczach sparingowych i dwóch o punkty wie też, jaki kręgosłup będzie miała na Eurobaskecie jego drużyna. Tercet – obok Ponitki i Slaughtera – uzupełnia Michał Sokołowski.

Kiedy byli na parkiecie w pierwszoplanowych rolach, nasza gra na tle słabeusza wyglądała na niemal perfekcyjną. Pierwsza kwarta wygrana 25:8, trzecia – po tym, jak rezerwowi zmarnowali swoją szansę w drugiej, przegrywając ją 11:17 – także wygrana, równie wysoko – 29:10.

Nasze najlepsze trio w sumie zdobyło "zaledwie" 25 punktów, ale więcej mówi statystyka "+/-". Ta metryka pokazuje, jak wyglądał wynik na korzyść jednej ze strony w trakcie danego fragmentu gry, czyli w trakcie przebywania danego zawodnika na parkiecie.

Ponitka? +34 w 15 minut. Slaughter? +29 w 13. A Sokołowski? +36 w 15 minut. Liderzy pełną gębą.

Cel po raz setny

– Czy jestem jednym z najbardziej doświadczonych graczy kadry? Drugi najmłodszy gracz, czyli Jarek Zyskowski, jest młodszy ode mnie o pięć lat, więc chyba tak! – śmiał się na początku zgrupowania Aaron Cel, 35-letni skrzydłowy Twardych Pierników Toruń.

Dziś Cel, który w meczu z Austrią zagrał setny mecz w kadrze, wciąż jest najstarszy, ale już nie tak zdecydowanie, bo do kadry dołączył kilka miesięcy młodszy A.J. Slaughter. Wciąż jest jednak niezwykle ważny. Z Austrią zdobył sześć punktów w 14 minut, ale nie to było najważniejsze. Z Celem na parkiecie zyskują wszyscy – gracz z Torunia wprowadza do drużyny spokój, ład, buduje kolegom przestrzeń.

I na Eurobaskecie w Pradze – który będzie jego "last dance" w reprezentacji i na który jedzie jako gracz powołany w trybie awaryjnym – może okazać się kluczową postacią tej drużyny.

To już koniec prób, zaczynamy!

Z Austrią zagraliśmy o punkty i awans do kwalifikacji do Eurobasketu w 2025 r., ale tak naprawdę był to ostatni sparing przed wylotem do Czech. Już 2 września meczem z gospodarzami otworzymy nasz udział w mistrzostwach Europy. Czas testów się skończyć. Przyszedł czas na egzamin.

Więcej o: