Reprezentacja Polski dopiero uczy się wygrywać. Ale idzie jej nieźle. "Jestem głodny gry"

Drugie zwycięstwo z rzędu reprezentacji Polski. W piątek kadra koszykarzy pokonała Gruzinów 87:76. Spostrzeżeniami ze sparingu dzieli się Piotr Wesołowicz ze Sport.pl.

To był ostatni sparing w trakcie towarzyskiego turnieju w Grecji. Polacy wygrali dwa mecze, a ulegli tylko Grekom z Janisem Andetokunmbo w składzie. Teraz czas na mecze o stawkę: w czwartek zmierzymy się z Chorwacją w prekwalifikacjach do Eurobasketu 2025. Co wiemy po meczu z Gruzją?

Zobacz wideo

Michalak w ogniu

– Jestem głodny gry – przekonywał Michał Michalak, gdy przed tygodniem, chwilę po treningu, spytaliśmy go o samopoczucie. 28-letni został po zajęciach, aby oddać jeszcze kilka rzutów z dystansu.

Ostatni sezon Michalak musiał spisać na straty. Przez ciągnące się miesiącami problemy z plecami nie błysnął ani w niemieckim Oldenburgu, ani w Paris Levallois, gdzie dokończył sezon. – Może dobrze, że leczyłem się długo i cierpliwie, teraz cieszy mnie każdy trening – dodawał.

W piątek z Gruzją pokazał najlepszą wersję siebie. Pierwszą trójkę trafił kilka sekund po rozpoczęciu gry. To go ośmieliło, bo choć w kolejnej akcji spudłował, to ręka nie drżała już do końca. Michalak trafił sześć z 11 prób za trzy, a rzucał nie tylko z otwartych pozycji – w trzeciej kwarcie trafił przez ręce, z dalekiego dystansu, w czwartej odważnie trafił w kontrataku. To zdecydowanie był jego dzień.

W piątek reprezentacja Polski nieźle radziła sobie na dystansie. Nie mylił się Jakub Garbacz, kolejny strzelec (trzy na sześć), ale i drugi dzień z rzędu znakomity Aaron Cel (dwa na cztery). Łącznie trafiliśmy 14 trójek na 36 prób – czyli bardzo dobre 39 proc.

Shengelia z innej bajki

W środę musieliśmy mierzyć się z Janisem Andetokunmbo, w czwartek z Cedi Osmanem, a w piątek naszym najsilniejszym rywalem był Tornike Shengelia – silny skrzydłowy z doświadczeniem w NBA.

30-letni Shengelia w NBA spędził tylko dwa lata, ale w najlepszej lidze świata nie znalazł się przez przypadek. Dziś jest graczem Virtusa Bologna – włoskiego giganta, który będzie chciał podbić Euroligę.

W piątek niemal każda akcja Gruzinów przechodziła przez jego ręce – Shengelia był środkowym (sześć zbiórek), rozgrywającym (pięć asyst), ale przede wszystkim strzelcem – zdobył 27 punktów, nie pudłując ani jednej próby za dwa (7/7).

Ale momentami potrafiliśmy go powstrzymać, m.in. dzięki specjalności Igora Milicicia, czyli obronie strefowej 1-3-1. Może to dobry pomysł, by na Eurobaskecie (spróbować) zatrzymać Serba Nikolę Jokicia.

Balcerowski szuka roli

W piątek Polacy ponownie rozpoczęli mecz z Aleksandrem Dziewą i Aleksandrem Balcerowskim w pierwszej piątce. I ponownie ich współpraca z graczami obwodowymi wyglądała dość przeciętnie. Milicić szybko się ich grą irytował, szukając innych rozwiązań wśród rezerwowych.

Ale Balcerowski – podobnie jak w czwartek z Turcją, kiedy to zdobył decydujące o wygranej punkty – z czasem się rozkręcił. W drugiej połowie odkrył w sobie rozgrywającego: często wychodził na obwód, ale nie forsował rzutów za trzy, a sprytnie podawał – w sumie uzbierał pięć asyst.

Ale też kilka razy agresywnie wszedł pod obręcz, łącznie zdobył 12 punktów. To dobry prognostyk.

Mamy rozgrywających

Za poprzednie sparingi chwaliliśmy Jakuba Schenka, a w piątek na ciepłe słowa zasłużył Łukasz Kolenda. 23-letni rozgrywający nie jest pierwszoplanowym graczem u Igora Milicicia, w wielu meczach nie podniósł się nawet z ławki. Ale z Gruzją pokazał się z dobrej strony.

W niecałe 20 minut zdobył siedem punktów i rozdał siedem asyst. Był agresywny, kreatywny nie ograniczał się do przekozłowania piłki przez połowę. Także dzięki niemu powiódł się nasz zryw w trzeciej kwarcie, kiedy w jednym z fragmentów prowadziliśmy aż 17:1.

Oczywiście – u Milicicia podstawową "jedynką" jest Mateusz Ponitka, a przecież kadra czeka także na doświadczonego AJ Slaughtera (ma dołączyć do drużyny najpewniej w weekend). Ale wygląda na to, że o opcje rezerwową bać się nie musimy.

To tylko sparing, ale…

… kolejny zwycięski. Dla drużyny Igora Milicicia, która wcześniej przegrała pięć meczów z rzędu, dwie wygrane z rzędu to spore wydarzenie. – To młody zespół, który dopiero musi nauczyć się wygrywać. Na Eurobaskecie będziemy underdogiem, który będzie korzystał z tej roli i spróbuje powalczyć o wygraną w każdym meczu – mówił po spotkaniu chorwacki szkoleniowiec reprezentacji Polski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.