Najpierw polała się krew, potem świetny finisz. Polska wygrała z Japonią na MŚ

Początek był kiepski, potem z rozbitej głowy Przemysława Zamojskiego polała się krew, ale finisz polskich koszykarzy był imponujący. W pierwszym meczu mistrzostw świata 3x3, które odbywają się w Belgii, biało-czerwoni pokonali Japonię 21:13.

Polacy to brązowi medaliści ostatnich mistrzostw świata (2019) i Europy (2021). W pierwszym w historii igrzysk turnieju 3x3 biało-czerwoni zajęli w Tokio siódme miejsce na osiem zespołów. Słowem, są czołową drużyną świata, a ich ambicje są wysokie.

- Jesteśmy bardzo doświadczoną ekipą, zawodnicy są mentalnie gotowi na to, aby sięgnąć po kolejny medal. Uczymy się na błędach, nie chcemy ich popełniać. Do Belgii jedziemy wygrać każdy kolejny mecz – mówił przed wyjazdem na mistrzostwa świata trener reprezentacji 3x3 Piotr Renkiel.

Zobacz wideo Marcin Gortat i Bogusław Leśnodorski zainwestowali w żyłę złota. Biznes marzeń

W pierwszym meczu mistrzostw rywalizujący w grupie C Polacy spotkali się z Japonią, która rywalizację na igrzyskach zakończyła o jedno miejsce wyżej niż biało-czerwoni, choć z takim samym bilansem 2-5. W Tokio Polacy pokonali Japończyków 20:19 po dogrywce, w środę wygrali pewniej, 21:13.

Początek nie był jednak łatwy. Polacy zaczęli od prowadzenia 1:0, ale potem seria ofensywnych fauli, strat i niecelnych rzutów pozwoliła Japończykom wyjść na nawet trzypunktowe prowadzenie. W pewnym momencie biało-czerwoni mieli więcej przewinień niż punktów. Podkoszowa przytomność Łukasza Diduszki, a potem dwójki Szymona Rducha i Pawła Pawłowskiego dały Polakom remis 9:9.

Na prowadzenie 11:10 wyprowadził biało-czerwonych Przemysław Zamojski, ale już chwilę potem doznał urazu głowy - rozcięta skóra i krwotok sprawiły, że lider reprezentacji musiał spędzić kilka minut na ławce, wrócił na boisko ze sporym opatrunkiem. Ale jak już wrócił, to zagrał właśnie jak lider - trafił ważną dwójkę na 14:12, a po chwili dobrą obroną wymusił faul ofensywny.

I Polacy poszli za ciosem - skuteczny pod koszem był Diduszko, ważną dwójkę z kolanka trafił Rduch, ostatecznie biało-czerwoni wygrali 21:13. Od stanu 11:11 zakończyli spotkanie zrywem 10:2.

Zamojski, poproszony na gorąco o dwa słowa komentarza do meczu, powiedział krótko: - Dwa słowa, dwa łokcie. Raz w głowę, raz w nos. Ale na szczęście udało się dokończyć mecz. Nasza fizjo szybko zadziałała, zabandażowała mi głowę. Nos sobie sam zatamowałem, pojechaliśmy już do końca

Kolejny mecz Polacy rozegrają także w środę - o 14.55 ich przeciwnikiem będzie Holandia. W grupie C są także mistrzowie olimpijscy z Łotwy oraz Chińczycy - z tymi zespołami biało-czerwoni zmierzą się w piątek. Bezpośredni awans do ćwierćfinałów uzyskają zwycięzcy czterech grup, a drużyny z miejsc drugich i trzecich powalczą o pozostałe cztery miejsca.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.