Aleksander Balcerowski walczy o kontrakt w NBA. "Na treningu nie wierzyli, że jestem najmłodszy"

Piotr Wesołowicz
- Jak trenerzy kazali najmłodszemu zebrać piłki po treningu, to nie wierzyli, że najmłodszy jestem ja - mówi Aleksander Balcerowski, który dopiero kilka dni temu skończył 21 lat, a już jest jednym z najbardziej doświadczonych graczy w reprezentacji koszykarzy. I - jak mówi Sport.pl - wybiera się do NBA.

Wczoraj - najmłodszy gracz na mundialu w Chinach, dopiero stawiający pierwsze kroki w dorosłej koszykówce. Dziś – jeden z potencjalnie najważniejszych zawodników reprezentacji Igora Milicicia. Radykalne odmłodzenie kadry nowego szkoleniowca polskiej kadry sprawiło, że Aleksander Balcerowski przywyka do nowej roli.

Zobacz wideo "Skupienie się na samym wyniku nic nie daje. Najważniejsze, by zagrać dobry mecz". Rozmowa z selekcjonerką reprezentacji Polski w piłce nożnej

Gdy jednak po wtorkowym treningu w hali Legii na Bemowie, tuż przed wylotem na pierwszy mecz eliminacji do mistrzostw świata do Izraela, pytamy go o bycie liderem, delikatnie się krzywi. – Najważniejsi w tej drużynie są Mateusz Ponitka i "Sokół", czyli Michał Sokołowski. Ja chcę pomagać tej nowej drużynie na boisku, ale liderem nazywać się nie lubię – mówi 21-letni środkowy.

Najmłodszy, czyli "Szpaku"

W reprezentacji i tak się jednak wyróżnia. Jest w niej najwyższy – mierzy 219 cm. I to nie tylko liczba, Balcerowski jest po prostu wielki. Inny środkowy reprezentacji Dominik Olejniczak, który mierzy 213 cm, wygląda na wyraźnie niższego. Może dlatego, że wszechstronny Balcerowski nie gra tylko pod koszem, a w każdym miejscu na boisku? Często wychodzi na obwód, gdzie wydaje się jeszcze większy. Podnosi piłkę nad głowę, skanuje boisko, szukając podań, ale gotowy jest także postraszyć przeciwnika rzutem. Ta wszechstronność czyni go koszykarzem wyjątkowym.

Do tego "Szpaku" – bo taką ksywę w reprezentacji ma Balcerowski – jest też w obecnej kadrze najmłodszy. Choć, z uwagi na jego niemałe już doświadczenie, nie dla wszystkich to jest jasne. Po jednym z poniedziałkowych treningów w Warszawie szkoleniowcy zwyczajowo rzucili do zawodników: "Najmłodszy zbiera piłki". Ktoś wskazał na debiutującego na zgrupowaniu, 22-letniego Dominika Wilczka. – Ale ja tu nie jestem najmłodszy! – zauważył gracz Arki Gdynia. I dopiero wtedy oczy wszystkich skierowały się na "Szpaka", który posłusznie pozbierał piłki.

Droga do NBA wiedzie przez Belgrad

O talencie Balcerowskiego wiadomo od dawna – w hiszpańskiej ACB zadebiutował, mając 17 lat. Dwa lata później po raz pierwszy zgłosił się do draftu, a Mike Taylor powołał go do reprezentacji i powierzył rolę rezerwowego na mistrzostwach świata w Chinach.

Więcej sportowych treści znajdziesz na Gazeta.pl >>

Ale to ostatni rok był dla niego przełomowy – w barwach Herbalife Gran Canaria rozegrał 32 mecze w lidze hiszpańskiej, pełnił ważną rolę w Eurocup. A przez organizatorów rozgrywek – drugich po Eurolidze w europejskiej hierarchii – został doceniony nagrodą "Rising Star" dla najlepszego gracza młodego pokolenia. Wcześniej otrzymali ją Kristaps Porzingis, Jonas Valanciunas czy Mateusz Ponitka.

Lepszej wizytówki Balcerowski wymarzyć sobie nie mógł. "Balcerowski szuka drogi do NBA, a ta może wieść przez Hiszpanię, Serbię albo zbliżający się draft" – pisaliśmy w lipcu. Polski środkowy wybrał tę drugą drogę – być może cichszą, ale taką, która otworzy przed nim wrota do świata NBA.

Balcerowski z Gran Canarii został bowiem wypożyczony do wicemistrza Serbii Mega Basket. To tylko pozornie krok w tył. Właścicielem klubu jest Misko Raznatović, jeden z najsprawniejszych agentów koszykarskich. Prowadzi on agencję Beobasket, której klientem jest Balcerowski, a jego klub słynie z wychowywania przyszłych gwiazd. Z serbskiej kuźni w drafcie NBA wybrano 14 graczy, w tym MVP ostatniego sezonu – Nikolę Jokicia.

"Jestem tu, by zapierniczać"

– Na pewno podjąłem słuszną decyzję – mówi jasno. – Trudno po ośmiu latach w Gran Canarii oceniać mi życie w Belgradzie, ale jestem szczęśliwy. Nie przeprowadziłem się tam, by żyć bardziej komfortowo, ale dlatego, że mam cel. Jestem tam, by zapierniczać.

I opowiada, jak to "zapierniczanie" wygląda: trzy godziny treningu w ciągu dnia, dwie wieczorem. Do tego zajęcia indywidualne, specjalnie przygotowane dla graczy wysokich. – Dostaję sygnały, że widzą poprawę w mojej grze, w jej stylu, że lepiej się ruszam, gram pod koszem. Ostatnio sporo schudłem, ale zarazem… mocno przybrałem, ale mięśni. Wzmocniłem ciało, a to pomoże mi w grze pod tablicami, w walce o zbiórki. W ostatnich dwóch meczach miałem ich odpowiednio siedem i dziewięć, więc postęp jest – podkreśla Balcerowski.

Zmianę sylwetki po Balcerowskim widać. Jest już nie tylko bardzo wysoki, ale i świetnie zbudowany. Polak mówi wprost – zrobił to, aby walczyć pod tablicami z jeszcze większymi od siebie – w domyśle: z ludźmi z NBA.

Polak jest jednym z kilku graczy Mega Basket, których trenerzy szykują do przyszłorocznego draftu. Oprócz Polaka są to m.in. 18-letni Serb Nikola Jović i 20-letni Francuz Malcolm Cazalon. – Nie wiem, czy to ja jestem tym najważniejszym "prospektem", ale widzę zainteresowanie – skauci są nie tylko na każdym naszym meczu, ale i treningu – mówi.

W tej chwili Mega – klub grający w cieniu Partizana i Crvenej Zvezdy – ma cztery zwycięstwa w dziewięciu spotkaniach Ligi Adriatyckiej. W ostatnim meczu przed przerwą na reprezentację drużyna z Belgradu pokonała aż 104:75 występującą w Eurocup Olimpiję Lublana. Średnie Balcerowskiego to 10,2 punktu, 5,1 zbiórki oraz 1,2 asysty oraz 1,4 bloku w 20,1 minuty, które spędza na boisku.

Polak dodaje, że latem cel jest jeden: walka o kontrakt w NBA. – W tym roku z całych sił naciskam na draft. Jeżeli się nie uda – choć nie zakładam tego i myślę pozytywnie – to zobaczymy. Ale w tej chwili patrzę tylko w kierunku NBA, w kierunku Ameryki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.