A.J. Slaughter, Adam Waczyński, Mateusz Ponitka, Aaron Cel, Adam Hrycaniuk – taką pierwszą piątką reprezentacja rozpoczynała dwa lata temu mistrzostwa świata w Chinach. To był najlepszy turniej Polaków od lat, cztery zwycięstwa pozwoliły na zajęcie ósmego miejsca na świecie. Dziś z tego zestawienia w kadrze jest już tylko Ponitka, pozostałych Igor Milicić nie powołał. Podobnie jak Łukasza Koszarka i Damiana Kuliga, także istotnych graczy podczas mistrzostw w 2019 r.
To w sumie sześciu graczy, którzy przez co najmniej siedem ostatnich lat stanowili trzon reprezentacji Polski. Każdy z nich jest po trzydziestce, Koszarek, który niedawno został zresztą dyrektorem sportowym reprezentacji, ma blisko 38 lat.
Rewolucja stała się faktem, ale to nie był jej pierwszy odcinek. Początkiem było nagłe zakończenie współpracy z trenerem Mikiem Taylorem i zastąpienie go Miliciciem – nowy selekcjoner oraz prezes PZKosz Radosław Piesiewicz już na pierwszej konferencji prasowej długo i dobitnie mówili o potrzebie odmłodzenia zespołu. Zresztą nie tylko ich zdaniem trzon drużyny, na który przez wiele lat stawiał Taylor, doszedł do ściany.
Więcej o koszykówce i reprezentacji Polski przeczytasz na Gazeta.pl
Igor Milicić stanie teraz przed zadaniem zbudowania zespołu, który swoje ściany i sufity będzie z impetem rozbijać. Słynący z dbałości o szczegóły i przywiązywania szczególnej wagi do defensywy trener, powołał do szerokiej kadry na mecze z Izraelem i Niemcami 24 graczy – najstarsi z nich Michał Sokołowski, Mathieu Wojciechowski i Jarosław Zyskowski mają po 29 lat. A Milicić zapowiadał, że chce, by drużyna grała szybko i agresywnie na całym boisku, po obu stronach parkietu.
Nowy system gry, nową hierarchię w zespole selekcjoner będzie jednak budował na organizmie żywym, od razu w ważnych meczach o punkty w eliminacjach mistrzostw świata. Polacy znaleźli się w grupie D z niewygodnym dla nich Izraelem, mającymi za sobą występ na igrzyskach Niemcami oraz potencjalnie najsłabszą Estonią. Do drugiej fazy awansują trzy drużyny, ale z zaliczeniem wyników bezpośrednich meczów.
Znaków zapytania odnośnie odmłodzonej reprezentacji jest wiele. Można się spodziewać, że jej liderami będą skrzydłowi: Mateusz Ponitka i Michał Sokołowski. Świetne poprzednie sezony mieli strzelcy: Jakub Garbacz i Michał Michalak. I to właśnie To tutaj atuty Polaków są największe.
Ale żeby je umiejętnie wykorzystywać, trzeba mieć względny spokój na rozegraniu i pod koszem. A tu zaczynają się wątpliwości, zastąpienie Slaughtera z Koszarkiem (szczególnie tego pierwszego) oraz Kuliga, Cela i Hrycaniuka, będzie wyzwaniem. Kandydaci do nowych ról (Łukasz Kolenda, Jakub Schenk, Mateusz Szlachetka czy Aleksander Dziewa i Dominik Olejniczak) mają niewielkie lub żadne doświadczenie międzynarodowe. W polskiej ekstraklasie zdarzają im się przebłyski, ale ustabilizowana forma na poziomie europejskim będzie wyzwaniem.
Milicić jest pewny obranego kierunku: - Chcemy sukcesywnie wprowadzać młodych zawodników do kadry i sprawdzać ich umiejętności. Myślę, że to jest jedyny, odpowiedzialny wybór, który da nam możliwość osiągnięcia czegoś wielkiego w przyszłości - mówimy o perspektywie dwóch, trzech lat. Musimy jednak działać już teraz, aby ta przyszłość była kolorowa – powiedział selekcjoner reprezentacji Polski.