W niedzielę reprezentacja Polski pokonała w Gdańsku Włochy 94:78 i jest o jedno zwycięstwo od awansu do mistrzostw świata koszykarzy. Na tej imprezie biało-czerwonych nie było od 1967 roku. W niedzielnym meczu jednym z liderów był Maciej Lampe. Rzucił 22 punkty, miał osiem zbiórek i dwie asysty. W drugiej połowie to jego skuteczna gra zatrzymała pościg rywali i pozwoliła odbudować przewagę. - Mieliśmy przewagę, oni mieli krótką ławkę rezerwowych. Nasze atuty były pod koszem i to wykorzystaliśmy - powiedział Lampe, który unikał jak tylko mógł mówienia o swojej grze.
Nie mieli z tym problemu jego koledzy z kadry. Po niedzielnym spotkaniu Lampego komplementował Mateusz Ponitka. - Maciej Lampe otwiera dużo możliwości. To człowiek, który całą karierę grał na pograniczu NBA i topowych klubów Euroligi w wieku 34 latach jest perełką w naszym zespole i powinniśmy z niego jak najwięcej korzystać - powiedział Ponitka.
- Dziękuję za miłe słowa Mateuszowi. Wszyscy, którzy mnie znają, wiedzą, jakim jestem zawodnikiem. Mogę grać pod koszem i na obwodzie. Bardzo podoba mi się system, który wprowadził trener Mike Taylor. Nie gramy pod jednego zawodnika, tylko gramy jako zespół. W każdym meczu ktoś inny może się wybić i przejąć mecz. Cieszę się, że Mike tutaj jest. Przez te pięć lat zrobił wielką robotę dla polskiej koszykówki - stwierdził Lampe.
- Jesteśmy szczęśliwi z tego okienka. Zagraliśmy dobrze w Holandii, tutaj też kontrolowaliśmy cały mecz. Stać nas na więcej. Mam nadzieję, że pokażemy to w przyszłości - dodał.
Grę 34-letniego koszykarza z trybun oklaskiwała żona i syn. Lampe junior przyszedł z ojcem na konferencję prasową. - Wszyscy rozumiemy, że jest coś ważniejszego niż koszykówka. Czasy oddzielania koszykarzy od rodzin już minęły, to stara mentalność. Gram na co dzień w Chinach, i jak mam szansę pobyć w Europie z rodziną podczas zgrupowania, to nikt nie robi mi z tym problemów. Atmosfera jest dobra - powiedział Lampe.
Koszykarz od 2016 gra w lidze chińskiej. W tym sezonie reprezentuje drużynę Jilin Northeast Tigers, ale przyjazd na kadrę go cieszy. - Przyjazd na kadrę to dla nas odskocznia od codzienności ligowej. W Chinach gramy bardzo dużo meczów, a to jest męczące. Będąc z reprezentacją trochę odpocząłem od tego. Dobrze że mogłem wyjechać na chwilę i się od tego oderwać - powiedział.
Przed Polakami jeszcze dwa mecze eliminacyjne. 22 lutego zagrają na wyjeździe z Chorwacją, trzy dni później podejmą u siebie najsłabszą w grupie Holandię. Jedno zwycięstwo zapewni im awans na przyszłoroczne mistrzostwa świata w Chinach.