Anna Mucha na trybunach? Joanna, przez pół meczu
W pierwszej połowie, w sektorze G na trybunach ustawionych na boisku, była ławka Bardzo Istotnych Osób. Tworzyli ją, od lewej, minister sportu Joanna Mucha, jej syn (prawdopodobnie), prezes PZKosz Grzegorz Bachański, prezes PLK Jacek Jakubowski, prezes Lubelskiego Związku Koszykówki Marek Lembrych.
Mucha, którą przed meczem spiker albo animator dopingu przedstawił jako Annę, a nie Joannę, klaskała, obserwowała mecz z zainteresowaniem i gdzieś w drugiej kwarcie pomyślałem, że warto spróbować zrobić z nią krótką rozmowę. O jej zainteresowaniu koszykówką, bo słyszałem, że takowe jest. Podobno ze względu na grającego w nią syna, ale może są jeszcze inne przyczyny? Tak czy inaczej uznałem, że fajnie byłoby zapytać panią minister, jakie akcje na boisku podobają się jej najbardziej.
Na powrót rządowo-związkowego BIO na trybuny czekałem w przerwie, ale się nie doczekałem. Bachański, Jakubowski i Lembrych na swoje miejsca wrócili w połowie trzeciej kwarty, Mucha już się na nich nie pojawiła. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - łapiąc Muchę, złapałem Bąka. Jacka, byłego znanego piłkarza, lublinianina z krwi i kości, którego przypadkiem zauważyłem na trybunach. Jego spostrzeżenia dotyczące meczu i koszykówki znajdziecie w innym zakątku Sport.pl.
Ale jeszcze dwa słowa o Musze - przypomnę, że w lipcu minister odwiedziła kadrę w Jachrance, gdzie przekazała koszykarzom słowa wsparcia, a sama otrzymała pamiątkową koszulkę reprezentacji z autografami całej drużyny.
Zainteresowanie której Muchy jest polskiej koszykówce bardziej potrzebne - Anny czy Joanny?
Wyścig o piąte miejsce w piątce
Cztery pozycje w pierwszym składzie na EuroBasket są obsadzone i każda zmiana na nich będzie sensacją - rozgrywający: Łukasz Koszarek; rzucający: Thomas Kelati; wysoki skrzydłowy: Maciej Lampe; środkowy: Marcin Gortat.
Kto będzie skrzydłowym?
W ośmiu dotychczasowych sparingach w piątce wychodziło na tej pozycji czterech graczy: Przemysław Zamojski (Izrael, Hiszpania), Adam Waczyński (Gruzja, Belgia, Włochy), Mateusz Ponitka (Włochy, Ukraina) i Michał Chyliński (Izrael). Bywało tak, że pomimo że któryś z nich zagrał dobrze, następny mecz zaczynał na ławce. Tak jak ostatnio Waczyński, który w wygranych spotkaniach z Belgią i Włochami zaczynał mecze i spisywał się w nich solidnie, a z Ukrainą usiadł na ławce i oklaskiwał akcje pierwszopiątkowego Ponitki.
Ale to, kto z tych graczy zagra w pierwszej piątce, jest w gruncie rzeczy mało istotne. Mam wrażenie, że trener Dirk Bauermann ciągłą rotacją na tej pozycji raczej otwiera sobie nowe możliwości, niż szuka pewniaka. Waczyński, Ponitka, Zamojski, Chyliński - każdy z nich może być dżokerem, ale od żadnego z nich nie oczekujemy cudów. Mają przede wszystkim wspomagać liderów i raczej nie schodzić poniżej pewnego poziomu, niż forsować drzwi od wyższego.
Bauermann ma przyzwoite alternatywy. Waczyński to wszechstronność i dobra gra akcji z zasłonami. Zamojski jest chyba najlepszym obrońcą z tej czwórki, ma bardzo dobry rzut za trzy. Chyliński też świetnie trafia z dystansu, umie fajnie podać. Ponitka to z kolei przebojowość, atakowanie deski w ataku.
Który zagra 4 września z Gruzją? Nie mam pojęcia.
Ignerski lubelski zeropunkterski
Dojrzałem na trybunach kibiców w koszulkach Orlando Magic z nr. 13, widziałem Phoenix Suns z nr. 4. Ale zdecydowanie największe wrażenie zrobiła na mnie wypatrzona biała koszulka Cajasol Sewilla z nr. 21. Z drugiej strony... Jeśli gdzieś w Polsce miała się takowa pojawić, to przecież w Lublinie.
To z tego miasta pochodzi Michał Ignerski, były koszykarz zespołu z Sewilli, a dziś 33-letni, najstarszy gracz reprezentacji. Mimo że kadra ma w tym sezonie dwóch kapitanów - Ignerskiego i Łukasza Koszarka - to na mecz z Ukrainą głównym kapitanem został wyjątkowo "Iggy". Jako pierwszy wybiegł na parkiet, dostał owację i... tyle go widziano.
Zero. Zero punktów. 0/4 z gry. Cztery zbiórki, asysta, dwa przechwyty, strata. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie coś o wartej uwagi akcji Ignerskiego, proszony jest o poinformowanie o niej autora.
- Słabszy dzień? - zapytałem po meczu Ignerskiego. - To, że nie rzuciłem punktów, jest mniej ważne od tego, że żeśmy w głupi sposób przegrali ten mecz. Ale lepiej teraz niż na EuroBaskecie. Nienawidzę przegrywać, ale ten mecz może mieć dobre skutki. Pozwoli nam przekonać się, jak możemy się odbudować po takim, w sumie, ciężkim spotkaniu. Kwiatkowski odejdź! - tu przerywam cytowanie kapitana, bo Piotr Kwiatkowski, wiceprezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Koszykówki, zaczął rozpraszać koszykarza...
Ignerski ostatecznie nie odniósł się do swojego słabego występu, a ja nie miałem weny, by go o to pytać - akurat jego słabiutka gra nie była w piątek jakimś ogromnym problemem kadry, można powiedzieć, że wobec nieprawdopodobnej porażki przeszła niezauważona. Ogólnie szkoda jednak, że "Iggy" nie błysnął w Lublinie. Takie historie zawsze są fajne.
Gortat na minus 10?
Nie twierdzę, że statystyki mówią wszystko, niektóre czasem maskują boiskową rzeczywistość, ale karmimy się czasem nimi jak cheeseburgerami z McDonald'sa i jakoś żyjemy. No to zerknijmy w statystyki z meczu Polska - Ukraina.
Najlepszy współczynnik +/- miał w polskim zespole Przemysław Karnowski (+9), a najgorszy - Marcin Gortat (-10). Ciekawe, prawda? Ale to głównie dlatego, że pierwszy przebywał na boisku z rezerwowymi obwodowymi (Szubargą, Chylińskim, Zamojskim), którzy w piątek radzili sobie bardzo dobrze i wypracowali przewagę, a drugi był na boisku w tych ostatnich fatalnych minutach. Absolutnie nie było tak, że Karnowski dał dwa razy więcej drużynie niż Gortat.
Obie drużyny trafiły w sumie 21 z 40 trójek - Polacy mieli 10/20, a Ukraińcy 11/20. Pięć z sześciu rzutów trafił ukraiński David Logan, czyli Pooh Jeter, po 2/3 mieli Koszarek, Ponitka, Zamojski i Chyliński.
W punktach zdobytych spod kosza Polacy przegrali z Ukrainą 22:26...
Wspólne statystyki Ignerskiego i Kelatiego, dwóch kluczowych graczy, to: zero punktów, 0/7 z gry, siedem zbiórek, dwie asysty, trzy przechwyty, dwie straty. Grali w sumie 41 minut.
W ogóle nie zagrali Adam Hrycaniuk i Łukasz Wiśniewski. Jeden z nich nie pojedzie na EuroBasket.