Wszystko o meczu Polska - Chiny
Polacy zaczęli bardzo dobrze. Na początku szybko objęli wysokie prowadzenie, a po serii dziewięciu punktów z rzędu było 19:6. Świetnie grał Michał Ignerski, który szybko trafił dwa razy trafił z dystansu, a Marcin Gortat wykorzystywał swoją przewagę fizyczną na Yi Jinlianem. Podkoszowy Mavericks choć jest odrobinę wyższy od Polaka, to jednak pojedynki jeden na jednego przegrywał. Gortat w samej pierwszej kwarcie rzucił 10 punktów, tyle samo miał Ignerski, a trener Ales Pipan pod koniec pierwszych 10 minut posłał do gry bardzo niską piątką ze Skibniewskim, Wiśniewskim, Zamojskim i Waczyńskim, a jedynym wysokim był Marcin Gortat.
W drugiej kwarcie trener Ales Pipan postawił na rezerwowych, a Chińczycy górujący wzrostem nad Polakami zaczęli odrabiać straty. Z 15-punktowej przewagi nagle zostało tylko sześć punktów, ale dzięki trójce niemal równo z syreną kończącą drugą kwartę Polacy prowadzili przed przerwą 42:33.
W drugiej połowie Chińczycy nieco zmienili ustawienie. Do Yi Jinliana pod koszem dołączył Wang Zhizhi, a trener Bob Donewald Jr. w pewnym momencie zarządził krycie strefą i przewaga Polaków znów stopniała do pięciu punktów, a na koniec trzeciej kwarty po faulu Damiana Kuliga i dwóch celnych rzutach wolnych Zhou Penga był remis po 56.
W czwartej kwarcie ton grze nadawali Chińczycy. Po szybkich czterech faulach Polaków i celnych rzutach Yi Jinliana na 6:27 przed końcem prowadzili sześcioma punktami (59:65). Polacy mieli problemy z grą przeciwko strefie, w ataku brakowało dwójkowych akcji, po których padały punkty w pierwszej kwarcie. Jednak cztery minuty przed końcem Polacy zaczęli odrabiać straty. Poprawili grę w obronie, a siedem punktów z rzędu rzucił Łukasz Koszarek i znów był remis, tym razem po 69.
Po celnym rzucie Jianliana było 70:69 dla Chińczyków, a Polacy zmarnowali trzy akcje w ataku z rzędu, a rywale odpowiedzieli punktami z kontry trafił Liu Wei. Na 31 sekund przed końcem Polacy przegrywali trzema punktami, ale trójkę równo 24 sekundy przed końcem czwartej kwarty trafił Ignerski. Chińczycy wzięli czas, a 9,5 sekundy przed końcem przy linii środkowej Liu Wei był faulowany przez Dardana Berishę. Trafił raz, a Polacy nie byli w stanie oddać rzutu.
W meczu z Chinami nie zagrał Maciej Lampe. Skrzydłowy Caja Laboral spotkanie oglądał w dresie, dopingował kolegów, ale na parkiet nie wyszedł, bo nadal ma niewyleczoną kontuzję kostki. W niedzielnym meczu także nie zagra, ale na turniej do Bułgarii (24-26 lipca) z kadrą poleci.
Polacy od ponad tygodnia przygotowują się do najważniejszych meczów, czyli eliminacji, które 15 sierpnia rozpoczną meczem z Belgią w Ergo Arenie. W grupie zmierzą się jeszcze z Albanią, Finlandią i Szwajcarią.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!