Nie ma w Tauron Basket Lidze drugiego takiego zespołu jak Zastal Zielona Góra. I nie chodzi tylko o to, że podopieczni trenera Tomasza Herkta wygrali wszystkie cztery dotychczasowe mecze i są współliderem tabeli ekstraklasy. W drużynie Zastalu występuje aż pięciu koszykarzy, których dominującą ręką, jest ręka lewa. Są to Walter Hodge, Jakub Dłoniak, Rafał Rajewicz, Maciej Raczyński i Żarko Comagić.
Sytuacja wygląda bardzo podobnie jak u kanadyjskich hokeistów, wśród których aż 60-70 procent to zawodnicy leworęczni. W Zastalu, piątka nie stanowi nawet połowy drużyny, ale to i tak dużo więcej niż w innych zespołach. Większość społeczeństwa to bowiem ludzie praworęczni, tak też jest w koszykówce, gdzie mańkut z samego powodu bycia leworęcznym uznawany jest za gracza trudniejszego do upilnowania, robiącego zwody w drugą, nienaturalną dla reszty koszykarzy stronę.
- Pomagało mi to, że jestem leworęczny, wielu trenerów mówi swoim graczom, żeby puszczali zawodników ataku na ich słabszą rękę. Wiadomym jest, że więcej jest tych praworęcznych i często obrońcy w ferworze walki zapominali o tym, że moją dominującą ręką jest lewa. W przypadku Zastalu na pewno jest to jakaś przewaga, ale nie wydaje mi się, żeby wydatnie wpływało to na wyniki zespołu - mówi najbardziej znany leworęczny koszykarz w Polsce, legenda Śląska Wrocław, Maciej Zieliński.
Nawet jeśli poszukiwanie przyczyn zwycięstw Zastalu w ciekawostce jaką jest aż pięciu leworęcznych graczy jest nadużyciem, to nie zmienia to faktu, że beniaminek ekstraklasy wygrał już czwarty mecz z rzędu i jest liderem tabeli. Ogromna w tym zasługa jednego z nielicznych praworęcznych graczy Zastalu, Chrisa Burgessa. Środkowy z USA notuje średnio 16 punktów w meczu, jest liderem ligi pod względem zbiórek ze niewiarygodną liczbą 11,3 zebranych piłek w każdym spotkaniu, a w meczu przeciwko Treflowi Sopot zanotował 19 punktów i 14 zbiórek.
Piątka leworęcznych i Chris Burgess odkreślają nazwy klubów, które wpadły pod rozpędzony pociąg z napisem Zastal.Na liście ofiar klubu znajdują się już: Prokom, Siarka, PBG Basket, Trefl.
W przyszłym tygodniu nielada spotkanie, w lidze pozostanie już tylko jedna niepokonana drużyna. W Słupsku spotkają się liderzy - Zastal i Czarni.
Marcin Stefański reborn - taki tytuł powinien nosić program telewizyjny, którego głównym bohaterem byłby zawodnik Trefla, Marcin Stefański. Skrzydłowy drużyny z Sopotu był swego czasu ogromnym talentem, pokładano w nim wielkie nadzieje. Miał być uniwersalnym skrzydłowym nowego pokolenia, który nie tylko potrafi zdobywać punkty, ale i ze względu na niesamowicie długie ręce, także doskonale bronić. Stefański, wychowanek Carbo Gliwice grał także w SMS Warka, a następnie próbował szczęścia za granicą. Wylądował we Francji, przez długi czas był wybierany do kadry Polski. Po powrocie do kraju okazało się jednak, że Stefański (jak zresztą i Radosław Hyży) ma ogromne problemy z trafieniem do kosza. Dystans trzech-czterech metrów od kosza był dla Stefańskiego udręką, a gdy tylko znajdował się dalej od obręczy, przeciwnicy nie musieli go kryć, tylko czekać na zbiórkę. Oczywiście Stefańskiemu zdarzały się mecze, w których trafiał, tak jak w półfinałowym meczu Śląska Wrocław z Turowem Zgorzelec. Kilka trójek z rzędu to jednak raczej przypadek niż norma, którą przypisywano skrzydłowemu.
Kariera Stefańskiego stała jednak pod ogromnym znakiem zapytania i znalazła się na zakręcie. W 2007 roku podczas rutynowej kontroli w organiźmie skrzydłowego znaleziono niedozwolony środek - metanabol. Stefański twierdził, że nic nie brał, ale i tak został zawieszony na dwa lata. Karę skrócono do roku, a po powrocie do koszykówki gracz Trefla był cieniem własnego siebie. Minęły dwa lata tułania się po klubach z końca tabeli, siedzenia na ławce w PGE Turowie Zgorzelec i roku adaptacji w Sopocie. Stefański znalazł swój dom i w tym roku pokazuje, że jest niezwykle przydatnym koszykarzem. W dwóch poprzednich meczach dwukrotnie zanotował podwójne zdobycze w punktach i zbiórkach. W spotkaniu z Zastalem miał ich odpowiednio 18 i 11, wcześniej przeciwko Polpharmie 12 punktów i 13 zbiórek. Dodatkowo w czterech dotychczasowych spotkaniach nie trafił tylko 9 rzutów z 30 oddanych.
I nawet pomimo porażki w ostatnim spotkaniu, to właśnie Marcin Stefański był najjaśniej błyszczącym graczem Trefla. Bez dwóch zdań, skrzydłowy w Sopocie złapał drugi oddech i do tej pory jest filarem drużyny, w której na ławce siedzi wielokrotny reprezentant Polski, grający na tej samej pozycji co Stefański, Filip Dylewicz.
Do nieprzyjemnej sytuacji doszło w Zielonej Górze po meczu Zastalu i Trefla. Miejscowi kibice, nietrzeźwi, wtargnęli do autobusu, którym podróżował Trefl i wdali się w szarpaninę z przedstawicielami sopockiej drużyny. Na forach intrenetowych Zastalu fani piszą, że grupa, która zachowała się nagannie to kibice żużla i wstyd jest im za zaistniałą sytuację.
Jak zapowiada prezes Polskiej Ligi Koszykówki, Jacek Jakubowski, już we wtorek liga rozpocznie postępowanie, które będzie miało na celu wyjaśnienie zielonogórskiego incydentu.
Niosący pochodnię lidera zespół Energi Czarnych Słupsk wygrał z Polpharmą Starogard Gdański mimo tego, że do przerwy miał 9 punktów straty. Po przerwie znakomicie grała dwójka zawodników z USA - Jerel Blassingame i Cameron Bennerman. Zdobyli oni odpowiednio 23 i 21 punktów, a Bennerman na początku czwartej kwarty dwukrotnie wyprowadzał swój zespół na prowadzenie. W dalszym ciągu Czarni są jedną z dwóch niepokonanych drużyn w TBL, a Polpharma została jedyną, której nie udało się jeszcze wygrać.
Kolejny zacięty mecz rozegrali także podopieczni Miliji Bogicevića. Jego PBG Basket tylko jednym punktem (76:75) wygrał na wyjeździe z Siarką Tarnobrzeg. Pierwsze zwycięstwo w sezonie odniósł za to AZS Koszalin, który na własnym parkiecie pokonał Polonię Warszawa. Znakomity mecz rozegrał wracający po kontuzji Igor Milicić, który rzucił tylko 7 punktów, ale zanotował aż 13 asyst.
27 i 13 - odpowiednio tyle punktów i zbiórek na swoim koncie zanotował środkowy Kotwicy Kołobrzeg Darrell Harris. Amerykanin nie trafił tylko jednego z dziewięciu rzutów z gry, trzech z ośmiu wolnych, miał sto procent skuteczności z dystansu trafiając dwa takie rzuty, dodatkowo wymusił pięć przewinień, miał pięć asyst i trzy straty. Wszystko to złożyło się na aż 40 punktów eval. Nie wystarczyło jednak do zwycięstwa nad Anwilem Włocławek.
W wyliczance odpowiednio - średnia liczba trafionych w każdym meczu w danej kolejce i średnia oddanych. W nawiasach sumy trafionych i oddanych, a następnie skuteczność.
2009/2010: 14,6 (102) - 47,6 (335), skuteczność 30,5%
2010/2011: 14,6 (73) - 40 (200), skuteczność 36,5%
SUMY PO CZTERECH KOLEJKACH
2009/2010 - 14,4 (404) - 45,5 (1274), skuteczność 31,7%
2010/2011 - 12,3 (284) - 38,0 (875), skuteczność 32,4%
*W czwartej kolejce w sezonie 2010/2011 do tej pory rozegrano tylko 5 spotkań. Mecz Prokom - Turów został przełożony na 16.03.2011.
Siarka Tarnobrzeg - PBG Basket Poznań 75:76
AZS Koszalin - Polonia Warszawa 87:76
Kotwica Kołobrzeg - Anwil Włocławek 74:84
Zastal Zielona Góra - Trefl Sopot 72:71
Polpharma Starogard Gdański - Energa Czani Słuspsk 72:76
Podyskutuj z autorem na jego blogu difens.blox.pl ?