Ostatni sezon zakończył się dla Legii nadspodziewanie dobrze. Legioniści zdobyli pierwszy od 53 lat medal mistrzostw Polski, hala w Warszawie w trakcie finałów ze Śląskiem (1-4) pękała w szwach, a to wszystko mimo przeciętnego sezonu zasadniczego – Legia do play-off przystąpiła z szóstego miejsca, ale w drodze do finału bez porażki wyrzuciła z rozgrywek Stal, czyli ówczesnego mistrza, oraz Anwil.
Nastroje w klubie oraz polityka transferowa przed tym sezonem dowodzą, że legioniści celują przynajmniej w powtórzenie ostatniego sukcesu, mając apetyt na mistrzostwo Polski.
Kadra Legii – taka już specyfika koszykarskiego rynku w Europie – przeszła w lecie niemałą rewolucję. Odeszły największe gwiazdy tamtego sezonu, ale nowe nazwiska robią spore wrażenie. Devyn Marble, Geoffrey Groselle, Ray McCallum, Travis Leslie i Janis Berzins to najnowsze transfery stołecznego klubu.
Trzech z nich polscy kibice znają co najmniej dobrze. Marble to niezwykle wszechstronny gracz obwodowy z niewielkim, ale jednak doświadczeniem w NBA (44 mecze w dwa lata w barwach Orlando Magic), typ „scorera", czyli gracza, który potrafi zdobywać punkty na wiele sposobów. Udowodnił to w zeszłym sezonie, który zaczął w barwach MKS Dąbrowy Górniczej, ale w trakcie rozgrywek odszedł do mocniejszego Zastalu Zielona Góra. W sezonie zdobywał średnio 18 punktów.
Groselle to również były gracz Zastalu. Amerykański środkowy dominował w polskiej lidze, a sezon 2020/2021 zakończył jako MVP sezonu regularnego. – To center potrafiący zagrać tyłem do kosza, świetnie rolluje, gra hand-offy, a to da nam dużo więcej możliwości ofensywnych niż miało to miejsce w minionym sezonie – komentuje trener Wojciech Kamiński na oficjalnej stronie Legii.
W Warszawie mają świadomość, czego zabrakło im w finałowej rywalizacji ze Śląskiem, gdy największym mankamentem Legii była siła podkoszowa. Dlatego w lecie zaczęli budowę od "piątki", która może zrobić różnicę. Czyli właśnie od Groselle’a.
Atutem jest także polski paszport, który Groselle otrzymał w lecie. To oznacza, że będzie traktowany jako gracz z Polski, a to z kolei dało szersze pole do wzmocnień z zagranicy. Przepisy mówią, że kluby Energa Basket Ligi mogą mieć w składzie sześciu obcokrajowców.
Kolejnym z nowych graczy jest Travis Leslie - amerykański rzucający, który ma za sobą grę m.in. w Hiszpanii, we Francji czy w Australii. W niedawnym sparingu z Anwilem, który legioniści wygrali 80:71, 29-letni rzucający zdobył najwięcej, 25 punktów. 17 dodał McCallum.
I to właśnie ten ostatni może się okazać hitowym transferem dla Legii. Amerykański obwodowy rozegrał 154 mecze na parkietach NBA, a w Europie występował w klubach, które rywalizowały w Eurolidze czy rozgrywkach EuroCup.
Choć 31-letni Amerykanin w ostatnich sezonach zmienia kluby jak rękawiczki – czasem dwa lub trzy razy w sezonie – to deklaruje, że poprowadzi Legię do mistrzostwa i do niezłych wyników w Lidze Mistrzów.
McCallum może okazać się gwiazdą, ale… wcale nie musi. W historii PLK było już kilka poważnych nazwisk, które nie zawsze spełniały oczekiwania. W Warszawie zdają sobie z tego sprawę. – Mamy sporo ciekawych zawodników, ale życie już pokazało – i to w wielu dyscyplinach – że takie "dream-teamy" nie zawsze wygrywają – tonuje nastroje prezes koszykarskiej Legii Jarosław Jankowski.
Zapytany o cel na nadchodzący sezon Janis Berzins zapowiada, że chciałby sięgnąć po złoto, co nie udało mu się w barwach Zastalu dwa lata temu. To kolejny obecny gracz Legii z tamtej drużyny z Zielonej Góry, która w finale EBL przegrała ze Stalą Ostrów. Oprócz Berzinsa i Groselle’a w Warszawie występuje dziś także doświadczony rozgrywający Łukasz Koszarek.
Legia nie tylko buduje nowy zespół, ale chciałaby także wybudować nową halę. Po ostatnich sukcesach działacze rozmawiają z władzami miasta o nowym obiekcie. Pewne jest, że najbliższy sezon legioniści spędzą jednak na Bemowie, ale w europejskich pucharach występować będą na Torwarze.
Oprócz najnowszych transferów, w Legii nadal występować będą wspominany już Koszarek, ale także Grzegorz Kulka, Dariusz Wyka, Grzegorz Kamiński oraz najmłodsi – Jakub Sadowski oraz Szymon Kołakowski. W sparingach przed sezonem świetnie prezentuje się Kamiński, dla którego może to być kolejny sezon postępów i jego rola może być większa. Dariusz Wyka dobrze spisywał się w roli gracza zadaniowego, odciążał podkoszowych Legii oraz dawał impuls swoimi firmowymi trójkami. Z pewnością kibice w Warszawie obiecują sobie coraz więcej po Grzegorzu Kulce. Silny skrzydłowy został wyróżniony nagrodą za największy postęp poprzednich rozgrywek, a jego nazwisko wymienia się co jakiś czas w kręgu potencjalnych zawodników kadry narodowej.
Skład Legii na papierze jest bardzo mocny, i w klubie zdają sobie z tego sprawę. Celem na nowy sezon jest postęp, a to oznacza tylko jedno – złoto. Plan minimum? Medal.