Śląsk rządzi pod koszem, Legia rzuca za trzy. Typujemy mistrza Polski w koszykówce

Łukasz Cegliński
Travis Trice jest koszykarskim wirtuozem i dyrygentem ataku Śląska Wrocław. Gwiazdor Legii Warszawa, Robert Johnson, potrafi włączyć się w najważniejszych momentach, a na dodatek świetnie broni. Śląsk powinien mieć przewagę pod koszem, Legia świetnie rzuca za trzy. Przed finałem Energa Basket Ligi przepytaliśmy ekspertów o to, kto zdobędzie koszykarskie złoto.

We wtorek we Wrocławiu początek finału Energa Basket Ligi. Finału historycznego i nie chodzi nawet o to, że zmierzą się w nim czołowe kluby pod względem tytułów - siedemnastokrotny mistrz Śląsk Wrocław oraz siedmiokrotnie najlepsza Legia Warszawa. To także finał drużyn, które do play-off przystępowały bez rozstawienia - Śląsk był piąty, a Legia szósta i nigdy w historii nie zdarzyło się, żeby do gry o złoto doszły zespoły z takich miejsc.

W drodze do finału Śląsk eliminował po 3-2 Zastal Zielona Góra i Czarnych Słupsk - decydujące spotkania nr 5 wygrywał oczywiście na wyjazdach. Z kolei Legia najpierw sensacyjnie pokonała 3-0 broniącą tytułu Stal Ostrów Wlkp., a potem także 3-0 wyeliminowała Anwil Włocławek.

Zobacz wideo Vuković nie może narzekać na brak ofert. "Z odbieraniem telefonu nie mam problemu"

Finałowa rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw, a my przed jej startem zapytaliśmy koszykarskich ekspertów o największe gwiazdy tej serii, spodziewane przewagi obu zespołów oraz o typ na serię o złoto.

Travis Trice w Śląsku i Robert Johnson w Legii - amerykańskie gwiazdy mają największy wpływ na grę swoich drużyn, w pojedynkę potrafią decydować o wyniku. Który z nich będzie w tej serii ważniejszy?

Łukasz Cegliński, Sport.pl: Travis Trice. Rozgrywający Śląska uruchamia zespół na wiele różnych sposobów, narzuca mu odpowiedni rytm gry. Jak trafia za trzy, to wyciąga obrońców dalej od kosza, znakomicie dogrywa piłki wysokim w tłoku, napędza drużynę w kontrze. Trice musi grać dobrze, żeby Śląsk wygrywał. Johnson jest wszechstronniejszy, lepiej gra w obronie, ale u niego najważniejsze jest włączenie się w najważniejszym momencie. Trice włączony musi być cały czas.

Adam Romański, Polsat Sport: Robert Johnson – gdyż gra lepiej po obu stronach parkietu. Czyli będzie w stanie nie tylko zdobywać dla Legii wiele punktów, ale także dobrze bronić – być może właśnie Trice’a. Ta obustronność miała wielkie znaczenie dla rywalizacji z Jonahem Mathewsem z Anwilu Włocławek. Oczywiście, Johnsona zapewne nie będzie krył Trice, ale jednak będzie musiał on totalnie zdominować atak Śląska, żeby przebić to, co Johnson wnosi do gry Legii.

Grzegorz Szybieniecki, Polskikosz.pl: Robert Johnson. Jakoś nie umiem sobie wyobrazić zwycięstw Śląska w play-off bez choćby dobrego meczu Trice’a. Johnson aż tak nie do zastąpienia w Legii nie jest, ale w tej serii paradoksalnie może być zawodnikiem ważniejszym - z uwagi na obronę, bo to nie tylko gwiazda ataku, ale też jeden z najlepszych obrońców w lidze, który wyłączył z gry w serii półfinałowej Mathewsa. Lider Legii z pewnością zajmie się Tricem i sądząc po tym, jak broniony był Mathews, Travis będzie miał duży problem, by wykreować sobie pozycje do rzutu, nawet po zasłonie. Czy Śląsk może wygrywać bez punktów Trice’a? Mecz może tak, serii raczej nie, więc Amerykanina czeka naprawdę duże wyzwanie.

Karol Wasiek: WP Sportowe Fakty: Obaj są kluczowi, ale obaj są inni. Bez Trice'a nic się w Śląsku nie dzieje, czego najlepszy dowód mieliśmy w dwóch meczach półfinałowych we Wrocławiu. Czarni go zamknęli i przy okazji zamknęli też cały Śląsk. Amerykanin nadaje tempo temu zespołowi, organizuje grę, sam też zdobywa sporo punktów. Jeśli jest w grze, dobrze nastawiony, to Śląsk jest piekielnie mocny. Wrocławianie też sprytnie ukrywają go w obronie, bo nie oszukujmy się, ale Trice nie jest tytanem defensywy. Johnson w tym elemencie jest znacznie lepszy - w ataku aż tak dużo od niego nie zależy jak od Trice'a w Śląsku. Johnson ma obok siebie świetnego Łukasza Koszarka, który jest znakomitym organizatorem gry. Uważam, że od niego - z różnych względów - najwięcej zależy.

Jakub Wojczyński, „Przegląd Sportowy": Travis Trice, bo w kreowaniu gry Śląska zależy od niego więcej niż od Johnsona w Legii. Ten drugi jest raczej lepszym obrońcą i też oczywiście wykonuje wiele akcji ofensywnych, ale nie dominuje ataku tak bardzo jak Trice. Pewnie również dlatego, że w Legii ma na obwodzie mocniejszych partnerów niż  Trice w Śląsku – w przypadku wrocławian uwypukliła to kontuzja Jakuba Karolaka.

Którzy gracze obu drużyn - poza Tricem i Johnsonem - są twoim zdaniem kluczowi dla dobrej gry obu drużyn i dlaczego?

Cegliński: Ivan Ramljak i Adam Kemp. Chorwacki skrzydłowy spaja, klei całą grę Śląska. Potrafi świetnie zagrać i w obronie, i w ataku, a na dodatek pod oboma koszami jest bardzo wszechstronny. Aktywny, pobudzony Ramlajk często daje Śląskowi więcej niż wskazywałyby na to statystyki. Kemp natomiast musi grać dobrze, jeśli Legia ma równo walczyć pod koszami – jego zbiórki, bloki oraz unikanie nadmiaru fauli będą bardzo ważne.

Romański: W Legii bardzo ważna będzie dyspozycja Kempa, o którym słyszymy, że być może nie będzie mógł w ogóle wystąpić w pierwszych meczach. Stanowi on barierę pod koszem, którą musi pokonać każdy rywal, a – jak wiemy – Stali i Anwilowi się to nie udało. W Śląsku wielkie znaczenie przypisałbym Ramljakowi, który – gdy jest zdrowy i w pełni formy – jest w stanie zdobyć 15-18 punktów, zbierać najważniejsze piłki i wyłączyć każdego zawodnika z pozycji 2-3, a tu będzie w Legii najwięcej do wyłączania.

Szybieniecki: Łukasz Kolenda i Jure Skifić. Anwil i Stal rzucały dużo za trzy, więc Legia grała dotychczas w play-off z zespołami o dość podobnym profilu. Śląsk za to o wiele więcej gry pcha pod kosz, gdzie są Aleksander Dziewa, Kerem Kanter czy nawet Martins Meiers. Ciężkie zadanie czeka więc podkoszowych Legii, którzy będą zmuszeni do obrony akcji tyłem do kosza, a to Skifić był często wskazywany jako najsłabszy defensor Legii. Do tego trener Wojciech Kamiński może chcieć grać niskimi ustawieniami, bez klasycznego centra, przez co rola Skificia w obronie i w walce na zbiórkach będzie jeszcze ważniejsza. Kolenda z kolei to drugi kozłujący w Śląsku i jeśli znów podeprzemy się serią Anwil - Legia, to znajdziemy wniosek, że zapasowa opcja jeśli chodzi o kreowanie gry w przypadku wyłączenia lidera jest niezbędna - Anwil uruchomił Jamesa Bella, Śląsk będzie musiał uruchomić Łukasza.

Wasiek: W Śląsku kluczowi są Dziewa i Ramljak. Nie wymieniłem Kantera, bo on - mimo kontuzji - gra równo w każdym meczu. Dziewa musi sporo dać drużynie, jeśli chce cieszyć się z mistrzostwa Polski. Mam na myśli punkty i zbiórki. Z Ramjlakiem to ciekawa historia, bo mam wrażenie, że u niego najważniejsze jest podejście mentalne. Jeśli jest dobrze nastawiony, to jest naprawdę bardzo groźnym zawodnikiem. I w obronie, i w ataku. W Legii ważni będą zadaniowcy – Skifić, Grzegorz Kulka i Muhammad-Ali Abdur-Rakhman muszą utrzymać poziom, jeśli warszawianie chcą być najlepszym zespołem w kraju.

Wojczyński: Ramljak i Abdur-Rakhman. Chorwat ze Śląska może łatać wszystkie dziury i znakomicie rozumie koszykówkę. Wie, gdzie pobiec i gdzie nie pobiec. Umie bronić przeciwko wszystkim pozycjom, a i ze zdobywaniem punktów nie jest u niego tak źle jak pokazują statystyki. Nie zdziwmy się, jeśli trafi mu się mecz z np. czterema celnymi trójkami. W Legii spojrzę na to inaczej – wydaje mi się, że lepsza gra zespołu zaczęła się mniej więcej kilka meczów przed play-off od czasu, gdy Abdur-Rahkman odnalazł się w roli dżokera z ławki, która przypadła mu po transferze Johnsona.

Co może być największą przewagą Śląska nad Legią?

Cegliński: Gra pod koszem. Śląsk ma tam gwiazdy – świetnego play-off Kantera i Dziewę, którego też ogląda się z przyjemnością. Oni mogą zrobić różnicę zbiórkami, dobitkami, blokami, ale też rzutami z dystansu. Legia pod koszem ma graczy solidnych i to wszystko.

Romański: Dobre wykorzystanie strefy podkoszowej w ataku. Średnio to wychodziło dotąd w play-off, ale wydaje się, że skuteczność Aleksandra Dziewy, Meiersa, Kantera i Szymona Tomczaka na poziomie 40-50 punktów w meczu powinna załatwić sprawę.

Szybieniecki: Ofensywna zbiórka. Śląsk jest wyższy - trener Andrej Urlep ma do dyspozycji pięciu podkoszowych plus wysokiego Ramljaka z pozycji numer 3, co powinno pozwolić wrocławianom nękać Legię pod jej koszem. Punkty z ponowienia to istotny element gry Śląska, który ma od tego specjalistów - Kanter to chyba największy podkoszowy spryciarz w naszej lidze. Legia po serii z delikatnie odpuszczającym ofensywną deskę Anwilem będzie musiała się nastawić na wielką batalię pod koszami, w która zaangażowani będą musieli być prawdopodobnie wszyscy gracze na parkiecie.

Wasiek: Fizyczność pod koszem. Myślę, że w tym elemencie wrocławianie mogą zdominować rywali. Kanter, Dziewa, Meiers i Szymon Tomczak mogą zrobić różnicę, zwłaszcza, że można usłyszeć o pewnych problemach kadrowych Legii na tych pozycjach.

Wojczyński: Strefa podkoszowa, bo Dziewa i Kanter to dwaj najlepsi wysocy w tej serii. Co nie oznacza, że Kempa - o ile będzie zdrowy - i kolegów nie stać na to, by sobie z nimi poradzić.

Co może być największą przewagą Legii nad Śląskiem?

Cegliński: Obrona. Bardzo dobra, a chyba wciąż niedoceniana. Pomysły Wojciecha Kamińskiego, dyscyplina jego zawodników, zespołowa pomoc, ale i taki obwodowy plaster jak Johnson, który może wywrzeć nacisk na Trice’a – Legia w play-off traci tylko po 75 punktów, a przecież grała z czołowymi drużynami ligi pod względem ataku.

Romański: Trafianie za trzy punkty. Jeśli obrona Śląska będzie tak niemrawa jak w meczach nr 3 i 4 w serii z Czarnymi, to Legia powinna pobić rekordowe 23 trójki słupszczan, które wpadły do koszy we Wrocławiu.

Szybieniecki: Trójki. Śląsk w ćwierćfinale i półfinale mógł sobie pozwolić na zrobienie kroku w tył w obronie od niektórych graczy, którzy skutecznością z dystansu nie grzeszyli. Nemanja Nenadić, Przemysław Żołnierewicz, Marcus Lewis - Śląsk, jak to powiedział trener Czarnych Mantas Cesnauskis, ryzykował zagęszczając pomalowane, ale dwa razy wygrał, więc się opłaciło. W składzie Legii jednak nie widzę zawodników, od których bezkarnie można odejść. Wręcz przeciwnie – Johnson, Koszarek, Raymond Cowels czy nawet Kulka wykorzystają swoje okazje zza łukiem, jeśli Śląsk będzie dalej tak bronił, jak w pierwszych czterech meczach serii z Czarnymi.

Wasiek: Rzut z dystansu. Legia ma kim straszyć w tym elemencie gry i wydaje mi się, że warszawianie dysponują większą liczbą strzelców niż zespół ze Słupska, który jak tylko miał dobrą skuteczność z obwodu, to nie dawał żadnych szans wrocławianom. Pamiętamy mecze nr 3 i 4 w serii półfinałowe - to była prawdziwa rzeź. Wojciech Kamiński na pewno coś specjalnego przygotowuje na słynne granie "under" Śląska w obronie.

Wojczyński: Lepiej zbilansowany skład pod względem umiejętności, lepiej podzielone role na boisku. Pomijając aspekty czysto sportowe, to w tym zespole jest wszystko, co trzeba w sensie osobowościowym. Jak w powiedzeniach o mieszance rutyny z młodością i połączeniu fantazji z opanowaniem. Śląsk z różnych względów ma teraz do wykorzystania w finale czterech obwodowych, Ramljaka i aż pięciu graczy na dwie pozycje podkoszowe. To może sprawiać problemy, gdy pojawią się kolejne urazy, kłopoty z faulami lub trzeba będzie reagować na przebieg wydarzeń na boisku.

Jaki jest twój typ na finał?

Cegliński: 4-2 dla Śląska. To będzie długa i ciężka seria, a im dłużej i trudniej, tym ważniejsze w ataku są siła fizyczna, zbiórki, gra pod koszem. To są atuty Śląska. Legia opiera się na doskonałej organizacji, ale też w dużej mierze na trójkach. A trójkami wygrywa się mecze, ale już niekoniecznie mistrzostwa.

Romański: 4-3 dla Śląska. W tej serii naprawdę żaden wynik mnie nie zdziwi, ale muszę przyznać, że Legia imponowała mi do tej pory bardziej. I to nie tylko dlatego, że wygrała wszystkie sześć meczów, ale dlatego, że zrobiła to nie dominując nad rywalami. Śląsk musi wyleczyć kontuzje, żeby móc grać na najwyższym poziomie i ma chyba większe luki w składzie. Są w jego rotacji zawodnicy, którzy nieco obniżają tempo i intensywność oraz nie dają skuteczności. Ale jednak tych kilka gwiazd – Trice, Ramljak, Kanter, Dziewa – jest z półki, na której nie były dotąd gwiazdy Legii. I to w decydujących momentach przeważy.

Szybieniecki: Śląsk wygra 4-3. Śląsk jest nie do ubicia, w tym play-off już dwukrotnie wstawał z kolan i nie wiem, co musiałby się stać, by Legia tę drużynę złamała. Wrocławianie już dwa razy rozgrywali mecz numer 5, dwa razy wygrali, dwa razy na wyjeździe - raz wyszli z 0-2, a drugi raz wrócili głowami do serii po dwóch meczach, w których przegrali łącznie ponad 80 punktami. Śląsk w meczach „win or go home" pokazuje klasę i jakość, jaką posiada w składzie, więc postawię, że teraz będzie tak samo.

Wasiek: 4-2 dla Legii. Ale tego pytania najbardziej się obawiałem, bo jestem słaby w typowaniach - najpierw stawiałem na Stal z Legią, później na Anwil z Legią i za każdym razem warszawianie robili mi niezłego psikusa. Dlatego teraz stawiam na Legię! Mam w pamięci ten mecz w Hali Stulecia, gdy warszawianie w pięknym stylu ograli wrocławian. Myślę, że Łukasz Koszarek poprowadzi kolejny zespół w Polsce do złota.

Wojczyński: 4-2 dla Legii. I nawet nie chodzi o kwestię zmęczenia wrocławian, bo piąty mecz półfinałowy w Słupsku pokazał, że nadal mają dużo paliwa w bakach, więc kondycyjnie powinni wytrzymać także finał. Ale to Legia w ostatnich tygodniach gra bardziej efektywną koszykówkę. Ten zespół wie, co chce zrobić na boisku i nie miewa poważnych kryzysów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA