Damian Kulig ma oferty z największych europejskich klubów, ale mówi: Chcę dograć sezon w Zgorzelcu

- Cieszy mnie zainteresowanie topowych klubów europejskich, ale aktualnie nie rozważam żadnej z ofert. Mówiłem to już wielokrotnie i powtórzę raz jeszcze: chcę dograć sezon w Zgorzelcu - informuje Damian Kulig, podkoszowy PGE Turowa, o którego pytają m.in. CSKA Moskwa i Maccabi Tel Awiw.

28-letni Kulig rozgrywa znakomity sezon - w Tauron Basket Lidze zdobywa średnio po 16,4 punktu oraz 7,8 zbiórki, ale bardziej imponuje grą w europejskich pucharach. W 10 spotkaniach Euroligi, w której debiutował, rzucał po 15,2 punktu oraz zbierał po 5,5 piłki, w sześciu meczach Pucharu Europy osiągnął średnią 20,5 punktu oraz 6,7 zbiórki. Jego Turów awansował do 1/8 finału tych rozgrywek.

Dokończyć projekt

Kuligiem, wszechstronnym podkoszowym, który dobrze radzi sobie w każdym miejscu boiska, interesują się kluby z zagranicy - m.in. byli rywale z Euroligi EA7 Emporio Armani Mediolan czy Bayern Monachium, ale też wielkie CSKA Moskwa czy Maccabi Tel Awiw.

- Mam propozycje z niemal wszystkich topowych klubów europejskich - potwierdza Kulig. - Cieszy mnie to zainteresowanie, ale aktualnie nie rozważam żadnej z ofert. Mówiłem to już wielokrotnie i powtórzę raz jeszcze: chcę dograć sezon z Zgorzelcu.

- Zaczęliśmy z trenerem Rajkoviciem pewien projekt, którego jestem ważnym ogniwem i chce ten projekt skończyć - zapowiada Kulig. - Z tego, co wiem, na tę chwilę klub nie zamierza mnie sprzedać. Śmieszy mnie cała ta medialna szopka ze mną w roli głównej. Przyznam, że o niektórych propozycjach dowiaduje się od znajomych, którzy gdzieś coś przeczytali - odpisał koszykarz na pytania o propozycje z zagranicy.

Odrzucone 150 tys. euro

Kulig ma ważny kontrakt z Turowem do końca tego sezonu, więc przy ewentualnym transferze zainteresowany klub musiałby koszykarza z Turowa wykupić. - Dzwonią agenci reprezentujący różne kluby - z Rosji, Włoch, Hiszpanii, ale Damian nie jest na sprzedaż - zaznacza prezes klubu Waldemar Łuczak.

Jaka propozycja byłaby jednak dla Turowa nie do odrzucenia? Z nieoficjalnych informacji wynika, że 150 tys. euro proponowane przez jeden z klubów z Rosji, to było za mało. - Nie chcę się odnosić do kwot, bo one musiałyby paść. Są takie propozycje, których się nie odrzuca, ale w tej chwili nie chcę spekulować. Nie ma tematu sprzedaży Damiana - mówi Łuczak.

Opóźnienia są. Tematu wyprzedaży nie ma

Turów w ostatnich tygodniach świetnie gra w Europie, ale gorzej w Polsce, gdzie przegrał pięć z ostatnich siedmiu meczów. Z drużyny odeszli Łukasz Wiśniewski, Uros Nikolić i, ostatnio, Ivan Zigeranović, do klubu trafił tylko Aleksander Czyż.

Na dodatek z klubu odszedł dyrektor sportowy Grzegorz Ardeli, krążą plotki o kilkumiesięcznych opóźnieniach w płatnościach oraz o ofercie z Besiktasu dla trenera Miodraga Rajkovicia.

- Odejście trenera? Nie ma takiego tematu - uważa Łuczak. - Byłbym bardzo zdziwiony, gdyby trener wybrał ofertę z klubu, którego zespół właśnie odpadł z rozgrywek, w których my gramy dalej. Być może Rajković dostał zapytanie od jakiegoś agenta, ale gdy ja spytałem go o tę sytuację, odpowiedział, że to plotki - dodaje prezes Turowa.

- Jeśli chodzi o zaległości finansowe, to tak, mamy pewne opóźnienia, ale nie aż takie, o których się mówi. Wynikają one z tego, że mieliśmy sporo wydatków związanych z grą w Eurolidze, w Lubinie zamiast w Zgorzelcu. Ale sytuacja jest pod kontrolą, nie ma tematu wyprzedaży w Turowie - tłumaczy Łuczak.

- Szukamy środkowego w miejsce Ivana Zigeranovicia, mamy kilku graczy na oku i myślę, że parę osób naszym kolejnym transferem zaskoczymy - kończy prezes Turowa.

Więcej o:
Copyright © Agora SA