TBL. Ranking siły nr 1: Śląsk na podium, Anwil na łeb, na szyję

Po trzech kolejkach Tauron Basket Ligi Łukasz Cegliński ze Sport.pl ocenia, gdzie w ligowym rankingu siły znajdują się poszczególne drużyny.

Po rozszerzeniu ligi do 16 zespołów sezon TBL obejmuje 30 kolejek. Dotychczas rozegrano trzy i jest to dobry moment, by zastanowić się, jak wygląda ranking siły na początku sezonu. Nie odzwierciedlamy w nim tabeli, raczej konfrontujemy oczekiwania, ambicje i bogactwo personalne z wynikami i formą zespołów. W nawiasach awans lub spadek w stosunku do rankingu przedsezonowego :

1. (+1) Turów (3-0)

Mistrzowie Polski na razie zdemolowali tylko Jezioro na wyjeździe (119:83) i męczyli się w rozegranych u siebie meczach ze średniakami - z Czarnymi wygrali 87:80, Polfarmex zwyciężyli tylko 91:89. I to dopiero dzięki trójce Vlada-Sorina-Moldoveanu na siedem sekund przed końcem. Beniaminek z Kutna był bliski sensacji.

Ale jednak Turów, który zdążył już wygrać ze Śląskiem mecz o Superpuchar i dobrze zaprezentować się w debiucie w Eurolidze z Panathinaikosem, stwarza na początku sezonu wrażenie drużyny najsilniejszej. Siła, zgranie, szeroki skład i ustalony podział ról - to charakteryzuje grę mistrza. Damian Kulig i Moldoveanu tworzą klasowy podkoszowy duet, Mardy Collins zaczyna prowadzić zespół jako rozgrywający, w formie są Michał Chyliński i Nemanja Jaramaz... Trener Miodrag Rajković nie musi forsować swoich graczy, ani razu nie wystawił najsilniejszego składu, a wygrywa.

2. (+2) AZS (3-0)

Z werwą rozpoczęto sezon w Koszalinie! Qyntel Woods już zdążył zachwycić kibiców i pokazać, że po sezonie odpoczynku jest w stanie grać na poziomie, który w Polsce osiąga niewielu. 26 punktów z Asseco, 28 z Wilkami Morskimi, 14 z Treflem - trójmiejskie drużyny nie miały w Koszalinie szans, szczecinianie u siebie walczyli do końca.

Ale warto pamiętać, że AZS to nie tylko Woods - rozkręca się Szymon Szewczyk, Dante Swanson dobrze kieruje zespołem (16 asyst, 11 przechwytów i tylko cztery straty w trzech meczach), w drugoplanowych rolach strzelców groźni bywają Goran Vrbanc i Devon Austin. Mecze z silniejszymi rywalami dopiero przed AZS (już w niedzielę starcie Q vs Q w Zielonej Górze!), ale po dobrym początku nie wiadomo, kto kogo powinien się obawiać...

3. (+2) Śląsk (3-0)

Przed sezonem umieściłem wrocławski zespół na piątym miejscu z obawą, że być może czynię to trochę na wyrost, ale Śląsk na razie prezentuje się bardzo dobrze. Co prawda trzy mecze z Wilkami Morskimi, Treflem i Stelmetem wygrał w sumie tylko 12 punktami, ale ważniejsze jest to, że wygrał. Szczególnie ze Stelmetem, bo osiągnął to w meczu, w którym rywale kilka razy uciekali gospodarzom. Ale determinacja, obrona i postawienie na odpowiedniego człowieka w końcówce (Roderick Trice) dały zwycięstwo 69:68.

Siłą Śląska jest szeroki, dobrze wykorzystywany przez trenera Emila Rajkovicia skład, w którym wyróżnia się doświadczony obwód - Robert Skibniewski, Trice i Mantas Cesnauskis. Punktowy wybuch miał już Lawrence Kinnard (31 w Sopocie), ale najciekawszym graczem Śląska jest Denis Ikovlev - wychowany w USA Ukrainiec prezentuje bardzo wszechstronną grę w ataku, ze średnią 14,7 punktu jest najskuteczniejszym koszykarzem drużyny.

4. (-3) Stelmet (2-1)

Wicemistrz na razie nie zagrał meczu na miarę możliwości. Ze Startem i Dąbrową wysilać się nie musiał i się nie wysilał - wygrał, a mnóstwo punktów zdobył w tych spotkaniach Steve Burtt. Amerykanin po trzech meczach jest najlepszym strzelcem ligi ze średnią 25 punktów, ale... No właśnie - Stelmet, mimo że ze Śląskiem pokazał momenty gry z wykorzystaniem siły podkoszowych, dobrą obronę i szybki atak, na razie jest drużyną, która daje piłkę Burttowi i czeka, co zrobi Amerykanin.

To trochę rozczarowuje. Stabilnej formy szuka Quinton Hosley, niewykorzystywany jest Aaron Cel, do kosza rzadko trafia Przemysław Zamojski (8/24 z gry). Kto wie, może porażka ze Śląskiem to najlepsze, co mogło przydarzyć się Stelmetowi? W niedzielę wicemistrzowie goszczą Qyntela Woodsa i AZS - jeśli wygrają, mogą pójść do góry.

5. (-2) Rosa (2-1)

Radomianie powinni być i pewnie będą w tym sezonie silni, ale na razie są tylko solidni. Tylko, bo wygrana z Polfarmeksem w pierwszej kolejce była obowiązkiem, podobnie jak zwycięstwo u siebie ze słabym na początku sezonu Anwilem. Obraz psuje porażka w Toruniu, gdzie Rosa zagrała po prostu słabo. Poza Johnem Turkiem i, momentami, Łukaszem Majewskim, zawiedli w tym spotkaniu wszyscy.

I wygląda na to, że drużyna Wojciecha Kamińskiego może mieć opóźniony zapłon - wciąż przecież "nie odpaliła" dwójka istotnych graczy w rotacji. Michał Sokołowski zatracił przebojowość, przebłyski ma tylko w obronie, w ataku raczej razi stratami niż zachwyca celnymi rzutami. Formy z poprzednich sezonów nie osiągnął też jeszcze Kim Adams.

6. (+1) Czarni (2-1)

Na razie o Czarnych wiemy tyle, że grają dość wąską rotacją, ich mecze są zacięte do końca, a Kyle Shiloh jest strzelcem, na którym można polegać. 28-letni Amerykanin z Turowem, Startem i Dąbrową rzucał odpowiednio 23, 21 i 22 punkty, trafiając 27 z 47 rzutów z gry. Niełatwo jest go zatrzymać w grze jeden na jednego, o czym przekonali się dotychczasowi rywale. Na dodatek Shiloh nie ucieka od odpowiedzialności w końcówkach - przeciwnie, bierze ją na siebie i np. w Dąbrowie Górniczej to dzięki niemu Czarni wygrali.

Dobrze prezentuje się też odważny i skuteczny Karol Gruszecki (średnio 12,7 punktu na mecz) i to tyle pozytywnych rzeczy, które można powiedzieć o Czarnych. Na razie słupszczanie nie wyglądają na zespół, który włączy się do walki o pierwszą czwórkę, ale też wyniki wskazują na to, że w ósemce powinni znaleźć się bez problemów. Poczekajmy na powrót kontuzjowanego Michała Nowakowskiego - może jego obecność nam coś wyjaśni?

7. (+1) Asseco (2-1)

Świetnie się ogląda ten zespół! Koszykarze Davida Dedka nie tylko potrafią zrealizować na boisku to, co założy trener, ale potrafią też zrobić to w efektowny sposób. I to nie tylko za sprawą A.J. Waltona, który umie zakręcić obroną rywali, ale także Sebastiana Kowalczyka, Filipa Matczaka i Przemysława Żołnierewicza, którzy nauczyli się wykorzystywać własną dynamikę i wzrost Ovidijusa Galdikasa.

Wyniki? W Koszalinie Asseco przegrało wyraźnie, szans na wygraną nie miało, ale z Anwilem we Włocławku i z Wilkami Morskimi u siebie było od rywali lepsze. Rywali, dodajmy, którzy przegrali na razie wszystkie mecze, choć to nie powinno umniejszać dobrej oceny Asseco - zespołu, który stracił dwóch strzelców (Fiodor Dmitriew, Łukasz Serweryn) i w związku z tym musiał trochę zmienić grę w ataku. Gdynianie rzadko rzucają za trzy (rzadziej tylko Polski Cukier i Czarni), ale częściej grają do kosza. I właśnie to się ogląda!

8. (+3) Polski Cukier (2-1)

Dwa zwycięstwa u siebie z Anwilem i Rosą mogły dawać nadzieję, że i w wyjazdowym starciu z teoretycznie słabszą Polpharmą beniaminek odniesie trzecią wygraną, ale trójka amerykańskich graczy rywala powiedziała drużynie Miliji Bogicevicia "Stop!". LaMarshall Corbett pudłował jak najęty, skuteczny z Rosą Jarosław Zyskowski oddał tylko cztery rzuty... Porażkę Polskiego Cukru w Toruniu chyba można uznać za niespodziankę?

Jak gra Polski Cukier? Solidnie, szczególnie pod tablicami, gdzie nieźle spisują się Sean Denison i Krzysztof Sulima. Warto też zauważyć, że Marcin Nowakowski wypada lepiej w roli rozgrywającego niż Jamar Diggs. Zobaczymy jednak, jak gracze wyróżniający się dotychczas wypadną w niedzielę na tle Turowa.

9. (+3) Polfarmex (1-2)

Gdyby wygrali w Zgorzelcu... Kwamain Mitchell rozegrał niesamowite spotkanie, zdobył 38 punktów i miał sześć asyst, a Polfarmex był bardzo bliski sensacji, przegrał tylko 89:91. Przegrał, mimo że trafił swoje rekordowe 12 rzutów za trzy.

Tylko że te 12 trafień to jednak niedużo, jeśli spojrzy się na to, jak często kutnianie rzucają z dystansu. Najczęściej w lidze, częściej niż za dwa - w trzech meczach próbowali aż 88 razy, trafili tylko 26. Czyli niespełna 30 proc. Mistrzostwa trójkami Polfarmex nie zdobędzie, ale spokojnie - przecież nie na mistrzostwo liczą w Kutnie. Raczej na to, by przede wszystkim wygrywać u siebie ze słabszymi. A tacy w TBL się znajdą...

10. (-1) Trefl (1-2)

Gdyby mecz ze Śląskiem trwał trzy minuty dłużej, gdyby Trefl to spotkanie wygrał, to bilans 2-1 i jedyna porażka z AZS Koszalin wyglądałyby nieźle. Ale fakty są takie, że sopocianie męczyli się na wyjeździe z Dąbrową Górniczą, w pierwszej połowie ze Śląskiem grali słabiutko, a w Koszalinie - bez Marcina Stefańskiego - zostali rozgromieni.

Trudno powiedzieć, co robi w drużynie środkowy Deshawn Painter, wiadomo tylko, że na boisku niewiele. I widzi to trener Darius Maskoliunas, który w Koszalinie minuty Amerykanina ograniczył do 10. Problem w tym, że wobec choroby Stefańskiego Litwin mógł tylko wystawić na środku Pawła Leończyka lub korzystać z młodego Grzegorza Kulki.

11. (-1) Wilki Morskie (0-3)

Z drużynami, których łączny bilans to 8-1 (AZS, Śląsk, Asseco), zespół ze Szczecina przegrał w sumie różnicą 24 punktów i w każdym z tych spotkań mógł mieć w czwartej kwarcie nadzieję na zwycięstwo. Czego zabrakło? Zgrania, mądrości i chyba też pomysłu z ławki rezerwowych. W tych mniej lub bardziej zaciętych końcówkach nie widać było, by sztab szkoleniowy jakoś wyraźnie pomógł drużynie.

Wilki nie są tak słabe, jak wskazuje ich bilans. Trevor Releford sezon zaczął dobrze, choć trudno powiedzieć, czy będzie w tej drużynie bardziej rozgrywającym czy strzelcem - po przyjściu Antwaina Barboura jego rola musi chyba zostać przedefiniowana. Darrell Harris i Dino Gregory to solidny zespół podkoszowy, ale trudności z przebiciem się przez amerykański kwartet mają doświadczeni Polacy, po których w Szczecinie na pewno spodziewają się więcej - Paweł Kikowski i Marcin Sroka trafili na razie wspólnie tylko 12 z 39 rzutów z gry.

12. (-6) Anwil (0-3)

Największe rozczarowanie początku sezonu. Z beniaminkami na wyjazdach na inaugurację włocławianom przegrywać się zdarzyło, więc choć mecz w Toruniu był do wygrania, to tragedii po porażce nie było. Była natomiast tydzień później, bo przegrywając z Asseco u siebie, Anwil, jak się wydaje, sięgnął dna. Niecelne, ale wciąż oddawane rzuty z dystansu, irytujące straty, brak jakkolwiek rozumianej zespołowości...

Kozłem ofiarnym zrobiono Brandona Browna, zawodnika, którego trener Mariusz Niedbalski przed sezonem chciał. Czy słusznie odsunięto go od zespołu? Brown wcale nie był najgorszym zawodnikiem Anwilu w pierwszych spotkaniach, ale faktem jest, że bez niego Deonta Vaughn i Arvydas Eitutavicius zagrali w Radomiu lepiej (nie mylić z "dobrze" - zwłaszcza w przypadku Amerykanina). Anwil najgorsze ma chyba za sobą, choć przed sobą ma szalenie ważny (dla obu drużyn!) mecz z Wilkami we Włocławku.

13. (+1) Polpharma (2-1)

W przegranym spotkaniu w Kutnie drużyna Tomasza Jankowskiego wyglądała bardzo źle, ale u siebie wygrała dwa mecze. Ten spodziewany, z Jeziorem bez Craiga Williamsa, ale też ten niespodziewany, z Polskim Cukrem.

Na razie, po trzech kolejkach, Polpharma otwiera grupę drużyn, którym - zaznaczam, ocena wstępna - nie daję szans na walkę o play-off. Ale Rodney Blackmon, Tony Meier i Evan Ravenel być może postraszą wyżej notowane zespoły - tak jak Polski Cukier. A może do ataku włączą się także Jessie Sapp i Polacy?

14. (+1) Start (1-2)

Na razie lublinianie grają nawet trochę ponad plan - udało się odnieść zakładane i raczej powszechnie typowane zwycięstwo z Jeziorem, ale też udało się do ostatniej akcji powalczyć w Słupsku. Nie tylko dlatego, że "swoje" punkty rzucali Bryon Allen i Derek Billing, ale także dlatego, że pozytywnie zaprezentowali się Bartosz i Łukasz Diduszko, Piotr Śmigielski, Alan Czujkowski. Gdyby Start miał lepszy zestaw graczy podkoszowych, być może nawet w Słupsku by wygrał.

15. (-2) Dąbrowa (0-3)

W trzech przegranych meczach z Treflem, Stelmetem i Czarnymi nie było ani wstydu, ani powodu do radości. Rzucający Myles McKay może być czołowym strzelcem ligi, możliwe, że dużym wsparciem będzie dla niego Dalton Pepper. Czekamy jednak na jakiś naprawdę dobry występ Polaka - czy Marcin Piechowicz, Przemysław Szymański lub Mateusz Dziemba mogą pomóc w wygrywaniu?

16. (0) Jezioro (0-3)

To dopiero początek sezonu, a Jezioro już zdążyło przegrać dwa spotkania z zespołami, które powinny być w jego zasięgu - z Polpharmą i Startem. Usprawiedliwienie? Były to mecze wyjazdowe.

Ale uwaga - w sobotę w Tarnobrzegu zagra Dąbrowa Górnicza. Jak Josh Miller, Zbigniew Pyszniak, Craig Williams i Dominique Johnson nie wygrają z tym zespołem, to możliwe, że nie wygrają w pierwszej rundzie już z nikim.

Więcej o:
Copyright © Agora SA