TBL. Komentarz: Tarnobrzeg i eksperymenty sędziowskie

- Nie wyobrażam sobie innej decyzji zarządu PLK niż utrzymanie wyniku z boiska - komentuje kontrowersyjną sytuację z Tarnobrzegu Łukasz Cegliński ze Sport.pl. Podczas meczu Siarki z Anwilem sędziowie złamali przepisy i skorzystali z powtórki telewizyjnej, by podjąć dobrą decyzję.

Nie wyobrażam sobie innej decyzji zarządu PLK niż utrzymanie wyniku. Sędziowie popełnili błąd, ale podjęli decyzję słuszną, a mecz rozstrzygnął się w sportowej walce. Kibice mogą bić brawo sędziemu Kowalskiego, ale zarząd powinien być bezlitosny - arbiter, który ma pilnować reguł na boisku, nie może ich przekraczać.

Półtora roku temu w meczu Euroligi Partizan Belgrad - Barcelona (67:66) sędziowie - w tym Polak Jakub Zamojski - też skorzystali z powtórki telewizyjnej w sytuacji, w której nie byli do tego uprawnieni. Euroliga utrzymała wynik z boiska.

Kontrowersyjna sytuacja w Tarnobrzegu to sygnał, że polscy sędziowie są w słabszej formie. W meczu o Superpuchar zaliczyli punkty, choć piłka nie wpadła do kosza. W spotkaniu Czarnych z Treflem nie odgwizdali faulu gospodarzy, choć ci taktycznie bili rywali po rękach. W Tarnobrzegu przysnęli w ważnym momencie. Nie popisują się też komisarze - ten, który był obecny na meczu o Superpuchar, nie zauważył kuriozalnej sytuacji nawet podczas oglądania meczu z odtworzenia, co jest jego obowiązkiem. Ten z Tarnobrzega w opisywanej sytuacji podobno akurat zerknął w protokół. PLK powołała w tym sezonie wydział sędziowsko-komisarski, który eksperymentuje z obsadami, chcąc wyłonić czołówkę na najważniejsze mecze sezonu, ale na razie te eksperymenty są średnio udane, a kolejne wpadki kłują w oczy.

To nie pierwsza wpadka sędziego Kowalskiego - trzy lata temu, w szóstym meczu półfinału Polpak - Prokom, to właśnie ten arbiter nie zauważył z bliskiej odległości, że zwycięskie punkty dla gości na dwie sekundy przed końcem dogrywki padły po podaniu z autu. Wówczas Kowalski został zawieszony na miesiąc.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.