Nie ma mocnych na PGE Turów. Kto pokona wicemistrzów?

PGE Turów wygrał pierwszych sześć meczów sezonu, jest liderem tabeli i zaliczył najlepszy start w historii klubu. Zgorzelczanie grają przeciętnie, ale momentami wyraźnie pokazują swoją wyższość nad rywalami.

Podopieczni trenera Jacka Winnickiego jak na razie w Tauron Basket Lidze ograli kolejno: Kotwicę Kołobrzeg, PGB Basket Poznań, Śląsk Wrocław, Zastal Zielona Góra, AZS Koszalin oraz Siarkę Tarnobrzeg. I choć żaden z tych klubów do ścisłej czołówki ligowej nie należy, to trzeba docenić to, że zgorzelczanie w rozgrywkach nadal pozostają niepokonani, a co więcej, w każdym spotkaniu pokazują minimalnie lepszą dyspozycję. Ich gra daje też nadzieję na dobre występy w starciach z krajowymi mocarzami oraz na przyzwoite wyniki w Pucharze Europy, gdzie Turów pierwszy mecz zagra już 15 listopada.

Turów nie imponuje dobrą grą przez pełne 40 minut w każdym spotkaniu, ale wypełnia zalecenia szkoleniowca na tyle skutecznie, by trener Winnicki nie musiał się martwić o potknięcia. Takie zdarzały się już w tym sezonie Anwilowi Włocławek w pojedynku z ŁKS-em Łódź czy Treflowi Sopot, który dwa razy oddał zwycięstwo rywalom w ostatnich sekundach.

Dla odmiany zgorzelczanie końcówki spotkań mają z reguły przyzwoite, bo z Zastalem dobrze zagrali dopiero w połowie czwartej kwarty, a o ich wysokim zwycięstwie w Tarnobrzegu również zadecydowała ostatnia część pojedynku.

Siłą Turowa jest jednak przede wszystkim zespołowa koszykówka, w której każdy zawodnik jest niezwykle ważną częścią machiny zarządzanej przez szkoleniowca. Ten model prowadzenia zespołu sprawdził się już przed rokiem, a tak wtedy, jak i teraz w Zgorzelcu można usłyszeć, że największą gwiazdą jest tam drużyna.

Widać to, gdy spojrzy się choćby na przypadki Davida Jacksona i Giedriusa Gustasa. Na początku sezonu u wicemistrzów Polski świetnie grał ten pierwszy, a jako rozgrywający oraz egzekutor zawodził drugi. Teraz przy nieco słabszej dyspozycji Amerykanina, to Gustas pokazuje pełnię możliwości. W meczu z Siarką Litwin rzucił 21 punktów, zebrał pięć piłek i miał aż cztery asysty. Do tego trafił siedem z 10 rzutów z gry.

Przekładanie dobra drużyny nad własne ambicje doskonale oddają słowa Michała Gabińskiego po meczu z Siarką. - Nie trafiałem, czułem, że to nie mój dzień, więc skupiłem się na innych elementach koszykarskich, żeby pomóc drużynie - podkreślał koszykarz Turowa. Skrzydłowy zanotował w meczu w Tarnobrzegu osiem zbiórek i sześć asyst.

Seria sześciu zwycięstw nie jest jednak najdłuższą w Tauron Basket Lidze w ostatnich latach. O dwie wygrane więcej przed rokiem mieli prowadzeni przez Dainiusa Adomaitisa Czarni Słupsk, którzy w dziewiątej kolejce przegrali dopiero z Asseco Prokomem Gdynia. Ten ostatni zespół przed dwoma laty zanotował za to imponującą serię 20 kolejnych wygranych i potknął się dopiero w lutym 2010 roku w starciu z Polonią Warszawa.

Możliwość przedłużenia serii zwycięstw do siedmiu zgorzelczanie będą mieć już w środę, kiedy na własnym parkiecie zmierzą się z AZS-em Politechniką Warszawską. Początek spotkania o godz. 18.30.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.