NBA. James i Wade pozbawili Bulls złudzeń. Heat w finale!

Będzie powtórka finału z 2006 roku! Świetny finisz meczu numer pięć w wykonaniu Miami Heat, którzy w trzy minuty odrobili 12-punktową stratę i wygrali z Bulls 83:80. W serii do czterech zwycięstw zwyciężyli 4-1 i o tytuł zagrają z Dallas Mavericks.

Bulls wiedzieli, że ten mecz muszą wygrać. Nie ważne jak, ale wygrać. Przez 45 minut realizowali ten plan całkiem nieźle. Choć grali przeciętnie w ataku, choć Carlos Boozer po dwóch solidnych meczach, teraz grał katastrofalnie, to Bulls niemal przez cały mecz utrzymywali bezpieczną przewagę. W drugiej kwarcie mieli 12 punktów zaliczki (37:25), w trzeciej prowadzili już 57:44, a trzy minuty przed końcem meczu mieli znów 12 punktów więcej niż Heat (77:65). I wtedy coś się w Bulls zacięło.

Niewidoczny przez większość meczu Dwayne Wade zdobył pięć punktów z rzędu, a po dziewięciu spudłowanych rzutach z kolei, trafił trójkę i dwie minuty przed końcem Heat mieli już tylko pięć punktów do odrobienia (77:72).

Choć Rose trafił szalony rzut z czterech metrów, to zawalił trzy kolejne akcje i pozwolił Heat wrócić do gry. Najpierw sfaulował rzucającego za trzy Wade'a, który nie dość że trafił to jeszcze wykorzystał rzut wolny. Chwilę później MVP sezonu zasadniczego wbił się pod kosz, gdzie było aż trzech rywali i spudłował. Piłkę zebrał James i sam rozegrał kolejną akcję - po zasłonie od Udonisa Haslema trafił trójkę na remis (79:79) na minutę przed końcem. Pół minuty później Heat prowadzili już dwoma punktami, gdy James przechwycił podanie Rose'a i trafił z półdystansu.

Młody gwiazdor Bulls nie wytrzymał ciśnienia w ostatnich akcjach. 26 sekund przed końcem spudłował rzut wolny, który mógł dać gospodarzom remis, a w ostatniej akcji przy trzech punktach przewagi trójkę na dogrywkę zablokował James.

Heat zagrali w ostatnich trzech minutach kapitalnie w obronie i niemal perfekcyjnie w ataku. Końcówkę meczu wygrali 18:3, trafili sześć ostatnich rzutów w meczu. Wielka Trójka z Miami rzuciła ostatnie 33 punkty.

Wade, który nie radził sobie w serii z Bulls i nie dominował tak jak przeciwko Celtics, mimo aż dziewięciu strat przez cały mecz, zdobył 21 punktów, z czego 11 w czwartej kwarcie. LeBron James miał 28 punktów i 11 zbiórek, a Chris Bosh 20 punktów i 10 zbiórek.

Bulls zakończyli sezon czterema porażkami z rzędu. Tak fatalnej serii nie mieli w całym sezonie zasadniczym. Derrick Rose rzucił 25 punktów, ale był nieskuteczny (9/28 z gry). Oprócz Luola Denga, który zdobył 18 punktów, zabrakło mu po raz kolejny wsparcia zwłaszcza w ataku. Heat zdawali sobie sprawę z tego, że oprócz Rose'a nikt im tak naprawdę krzywdy nie może zrobić i to na nim skoncentrowali swoją obronę. To dlatego wyższy, bardzo atletyczny i skoczny James krył w końcówkach Rose'a.

Heat do finału awansowali po raz drugi w historii, po raz drugi zmierzą się z Dallas Mavericks, którzy wyeliminowali Oklahoma City Thunder (4-1). Przed pięcioma laty Mavs byli blisko prowadzenia 3-0, ale przegrali finał 2-4.

Pierwsze finałowe starcie w nocy z wtorku na środę polskiego czasu.

Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.