NBA. Dogrywka dla Heat. Gorąca wielka trójka

Dwyane Wade, LeBron James i Chris Bosh zdobyli 83 z 98 punktów Miami Heat, a ich zespół pokonał po dogrywce Boston Celtics 98:90. Heat prowadzą w półfinale Konferencji Wschodniej 3-1, serię mogą wygrać już w środę we własnej hali.

Heat zdawali sobie sprawę, że to jest ich najważniejszy mecz w tej serii. Jeśli przegraliby po raz drugi w Bostonie, Celtics mogliby uwierzyć w siebie i przejąć kontrolę nad rywalizacją. Dlatego trener Erik Spoelstra po raz pierwszy od początku play-off dokonał zmiany w wyjściowej piątce. Grającego bardzo słabo Zydrunasa Ilgauskasa zastąpił energetyczny rezerwowy i solidny obrońca Joel Anthony. Ale nie była to kluczowa zmiana.

Po raz pierwszy w tej serii cała wielka trójka zagrała agresywnie w ataku i obronie. Zdarzały się już wielkie mecze Jamesa i Wade'a, to oni wygrali dwa pierwsze spotkania, ale niezbyt widoczny zwłaszcza w ofensywie był Bosh. Zmęczony walką pod koszem z Kevinem Garnettem, nie wkładał aż tylu sił w atak. W poniedziałek to się zmieniło.

James rzucił 35 punktów, Wade miał 28, a Bosh 20. To po jego dobitce 24 sekundy przed końcem dogrywki Heat odskoczyli na pięć punktów (95:90). Wielka trójka miała także 35 z 45 zbiórek.

Zwycięstwo graczom z Miami nie przyszło jednak łatwo. W trzeciej kwarcie przegrywali już ośmioma punktami, ale po pięciu punktach z rzędu na początku czwartej kwarty wyszli na punktowe prowadzenie (77:76). 40 sekund przed końcem po punktach Paula Pierce'a był remis 86:86.

19 sekund przed końcem James stracił kontrolę nad piłką, przejął ją Ray Allen, ale kontrę szybko przerwał Jamesa Jones. Celtics wzięli czas i zaplanowali długą akcję, na zwycięstwo. Piłka trafiła do skutecznego tej nocy Pierce'a, ten jednak nie trafił nad wyprostowanym jak struna Jamesem.

W dogrywce dominowali już Heat. Pozwolili Celtics zdobyć tylko cztery punkty, trafić jeden rzut z gry. Sami zdobyli 12 punktów, zwyciężyli 98:90 i prowadzą w serii 3-1.

Przed meczem numer cztery największym znakiem zapytania w Celtis był Rajon Rondo. Rozgrywający w trzeciej kwarcie sobotniego meczu boleśnie upadł na parkiet, stłukł poważnie lewą rękę. Obawiano się czy nie jest złamana, jednak niedzielne badania wykluczyły taką możliwość i Rondo zagrał w poniedziałek. Grał ze specjalnym zabezpieczeniem łokcia, ale było widać, że na parkiecie czuje się nieswojo. Rzucił 12 punktów, miał pięć asyst. 27 punktów dla Celtics rzucił Pierce, 17 miał Ray Allen, a Kevin Garnett siedem punktów i 10 zbiórek.

W Heat po raz pierwszy od listopada zagrał Udonis Haslem. Podkoszowy opuścił aż 69 meczów z powodu kontuzji stopy. W poniedziałek zagrał trzy minuty, a wyróżnił się tylko faulami: technicznym, w ataku i pod koszem, w walce o piłkę.

Mecz numer pięć, który może zakończyć serię jeśli zakończy się zwycięstwem Heat w środę w Miami. Zwycięzca tej serii w finale Konferencji Wschodniej zmierzy się z lepszą drużyną z pary Chicago Bulls - Atlanta Hawks. Po czterech meczach jest remis 2-2.

Żałosny koniec ery Los Angeles Lakers?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.