Gdy okazało się, że z powodu kontuzji w serii z Bulls najprawdopodobniej nie zagra Kirk Hinrich, niewielu spodziewało się, że Hawks znajdą obrońcę zdolnego zatrzymać Derricka Rose'a. Hinrich, który doszedł do zespołu w trakcie sezonu po wymianie z Wizards, wniósł więcej spokoju w ataku i solidną obronę przeciwko rozgrywającym rywali. W I rundzie play-off niemal wyłączył Jameera Nelsona z Orlando Magic, teraz miał ograniczyć MVP sezonu zasadniczego. Kontuzja jednak mu nie pozwoliła.
Trener Larry Drew był zmuszony sięgnąć po grającego niewiele w sezonie zasadniczym Jeffa Teague'a. Drugoroczniak okazał się strzałem w dziesiątkę. W serii z Bulls gra ponad 40 minut w każdym meczu, jest skuteczny w ataku, zdobywa średnio po 16 punktów i całkiem przyzwoicie radzi sobie z Rose'em. Nie jest w stanie go zatrzymać, to nie udaje się na razie prawie nikomu w lidze, ale zmusza lidera Bulls do rzutów z trudnej pozycji, stara się blokować możliwość dynamicznych wejść pod kosz.
W niedzielę Teague sam zaczął grać jak Rose. Szczupły, mierzący 1,88 m rozgrywający odważnie wbijał się między wysokich i bardziej atletycznych rywali i w ekwilibrystyczny sposób wykańczał akcje. W ostatnich czterech minutach dwukrotnie takie wejścia pod kosz zakończyły się punktami. Teague zakończył mecz z 12 punktami i czterema asystami.
Hawks zwyciężyli, bo niemal perfekcyjnie zagrali w ostatnich czterech minutach. Od stanu po 84 rzucili 10 kolejnych punktów, a końcówkę kwarty wygrali aż 16:4. Trochę pomógł im błąd sędziego na 2:27 przed końcem. Przy stanie 90:84 dla Hawks, wydawało się, że Derrick Rose był faulowany przy rzucie za trzy. Stojący dwa metry od akcji sędzia Bennett Salvatore zagwizdał, ale niemal od razu zasygnalizował, że zrobił to odruchowo i zamiast rzutów wolnych, było wznowienie po rzucie sędziowskim ze środka boiska, które wygrali Hawks, rzucili cztery kolejne punkty i powiększyli przewagę do 10 i wygrali mecz 100:88.
Po meczu sędzia Salvatore obejrzał wideo z kontrowersyjną decyzją i przyznał się do błędu. - Tam był faul, powinienem był go odgwizdać. To mój błąd - powiedział.
Liderem Hawks był Josh Smith. Krytykowany za grę w kratkę podkoszowy, w niedzielę był bliski triple-double, zdobył 23 punkty, miał 16 zbiórek i aż osiem asyst. 24 punkty dorzucił Joe Johnson, a 20 miał podkoszowy Al Horford.
Derrick Rose zaliczył swój kolejny ponad 30-punktowy występ w play-off, ale na niewiele się to zdało. Lider Bulls rzucił 34 punkty, ale grał na bardzo słabej skuteczności z gry, trafił zaledwie 12 z 34 rzutów, a w końcówce dwa razy stracił piłkę, co kończyło się zabójczymi kontratakami Hawks. - Porażkę biorę na siebie - powiedział.
Dzięki niedzielnemu zwycięstwu Hawks wyrównali stan rywalizacji na 2-2 (gra się do czterech zwycięstw). Kolejny mecz tej pary we wtorek w Chicago, a mecz numer sześć odbędzie się w czwartek w Atlancie.
Zwycięzca serii Bulls - Hawks w finale Konferencji Zachodniej zagra o finał NBA z Boston Celtics lub Miami Heat. Po trzech meczach Heat prowadzą 2-1.
NBA. Mavericks upokorzyli mistrzów. Lakers poza play-off ?