NBA. Miami Heat odrodzone? Pokonali Los Angeles Lakers

Dwyane Wade poprowadził Miami Heat do niezwykle cennego zwycięstwa nad Los Angeles Lakers 94:88. Heat przerwali serię pięciu kolejnych porażek z rzędu i zapewnili sobie miejsce w play-off.

Do tej pory ekipa z Miami słabo sobie radziła z faworytami: przegrała trzy mecze z Boston Celtics, po dwa razy uległa Chicago Bulls, Dallas Mavericks i Orlando Magic, raz przegrała z San Antonio Spurs (rewanż już w poniedziałek). Los Angeles Lakers są jedynym z pretendentów do tytułu, którzy przegrali dwa mecze z Heat. W pierwszym starciu 25 grudnia na własnym parkiecie zostali zmiażdżeni 96:80, w czwartek długo walczyli, ale w czwartej kwarcie Heat wrzucili drugi bieg, rewelacyjnie rozegrali końcówkę i pokonali mistrzów NBA po raz drugi w sezonie.

Heat byli w ostatnich dniach na cenzurowanym. Do starcia z Lakers przegrali pięć meczów z rzędu, wygrali tylko dwa z ostatnich ośmiu spotkań. Największe zarzuty dziennikarze i kibice kierowali do niezbyt aktywnego Chrisa Bosha oraz ospałej ławki rezerwowych. W czwartek nie było to problemem - Bosh rzucił 24 punkty i miał dziewięć zbiórek, a rezerwowi dołożyli 22 punkty (o sześć więcej niż ławka Lakers). Ale nie to było decydujące.

W czwartej kwarcie kontrolę nad zaciętym meczem przejął Dwyane Wade. Rzucający Heat przez trzy kwarty grał przeciętnie, rzucił co prawda 12 punktów, ale na bardzo niskiej skuteczności (5/17). Błysnął dopiero w końcówce. Zaczął od twardej gry w obronie przeciwko Kobe Bryantowi. Lider Lakers szalał w pierwszej połowie, po przerwie pudłował raz za razem. W czwartej kwarcie trafił dwie trójki, ale Wade nie pozwolił mu na łatwe punkty z półdystansu i spod kosza, zmuszał do złych decyzji rzutowych.

Niespełna półtorej minuty przed końcem przy dwupunktowym prowadzeniu Heat Wade wyjął piłkę z kozła Bryantowi i podał do wybiegającego do kontry LeBrona Jamesa, który akcję zakończył w swoim stylu - potężnym wsadem, a 40 sekund przed końcem akcję Heat wykończył Wade.

Bryant za wszelką cenę chciał się przełamać, forsował rzuty i indywidualne akcje, ale końcówka nie należała do niego. Bryant podejmował złe decyzje, pudłował pod presją Wade'a, a Lakers nie byli w stanie w końcówce odrobić strat i po serii ośmiu zwycięstw z rzędu, przegrali 88:94. - W końcówce popełniliśmy zbyt wiele błędów - powiedział Phil Jackson, trener Lakers.

Wade zdobył w czwartej kwarcie osiem punktów, wszystkie po wejściach pod kosz. - Ostatnio za dużo rzucaliśmy z półdystansu w końcówkach. Dziś postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce. Potrafię przecież wykańczać akcje pod koszem, dlatego zacząłem grać agresywnie - tłumaczył po meczu Wade.

- Nie mogliśmy sobie wyobrazić lepszego spotkania, by przełamać czarną serię i znów zacząć grać na swoim poziomie. Najważniejsze jest to jak wygraliśmy, jak walczyliśmy, jak graliśmy w końcówce - dodał.

Wade w całym meczu rzucił 20 punktów, 24 miał Chris Bosh, a LeBron James zakończył mecz z 19 punktami, dziewięcioma asystami i ośmioma zbiórkami. Najwięcej punktów dla Lakers - 24, zdobył Bryant (ale tylko 8/21 z gry). 20 punktów dołożył Pau Gasol, a 13 punktów i 12 zbiórek Andrew Bynum.

Przed Heat jeszcze trzy ciężkie mecze. W sobotę grają z solidnymi Memphis Grizzlies, w poniedziałek czeka ich starcie z San Antonio Spurs, a w środę zmierzą się z Oklahoma City Thunder. Lakers też nie mają lekko - w sobotę grają na wyjeździe z Dallas Mavericks, a w poniedziałek podejmują Orlando Magic.

Gorące krzesła w Miami

342 dolary - tyle średnio kosztował bilet na czwartkowy mecz Heat - Lakers. To o 161 procent więcej niż średnia cena biletów w sezonie. Bilety na kwietniowy mecz Heat -Celtics będą o połowę tańsze. Najdroższe w czwartkowy wieczór były miejsca przy samym parkiecie - one średnio kosztowały 8,5 tysiąca dolarów.

Gortat dobry, Gortat zły. Przegrana Phoenix Suns ?

Więcej o: