NBA. Dziura w łokciu Davida Lee

David Lee ma dziurę w łokciu - to efekt przypadkowego zderzenia z Wilsonem Chandlerem. Fragment zęba Chandlera utkwił w łokciu Lee, do rany wdarło się zakażenie, potrzebne były dwie operacje. - Gdyby leczenie nie zadziałało, musieliby mi odciąć fragment skóry od bicepsa aż do przedramienia, a także wyciąć mięśnie. Dowiedziałem się, że lepiej zostać ugryzionym przez psa chorego na wściekliznę niż przez człowieka - mówi Lee.

Zobacz zdjęcie łokcia Davida Lee ?

10 listopada w trzeciej kwarcie meczu pomiędzy New York Knicks a Golden State Wariors w Madison Square Garden podczas walki o zbiórkę David Lee przypadkowo uderzył łokciem w szczękę Wilsona Chandlera. Fragment zęba Chandlera utkwił w łokciu Lee, ale na tym problemy podkoszowego Warriors się nie skończyły.

Do rany wdało się zakażenie, infekcja dostała się także pod skórę. Jego ramię urosło, według relacji bloga "Inside the Warriors", do rozmiarów grejpfruta. Potrzebne były dwie operacje, by wyczyścić ranę. Musiał opuścić osiem spotkań (jego drużyna wygrała tylko jeden z nich).

- Okropnie się bałem. Długo nie mogli znaleźć właściwego antybiotyku. Podawali mi naprawdę mocne leki, ale nic nie działało - opowiadał o urazie Lee. - Gdyby leczenie nie zadziałało, musieliby mi odciąć fragment skóry od bicepsa aż do przedramienia, a także wyciąć mięśnie. Dowiedziałem się, że lepiej zostać ugryzionym przez psa chorego na wściekliznę niż przez człowieka - tłumaczył Lee.

Opowieść koszykarza potwierdza doktor Bill Maloney, ordynator oddziału chirurgii w Stanford. Mówi, że jama ustna "to bardzo brudne miejsce". - Ślina zawiera 50 rodzajów różnych bakterii, na jeden milimetr kwadratowy przypada 100 milionów mikrobów - mówi Maloney. To dlatego tak wiele ugryzień przez człowieka (najczęściej przypadkowych jak zderzenie Lee z Chandlerem) kończy się bardzo poważnie.

Lee do gry wrócił po ponad dwóch tygodniach. Z początku grał w specjalnej opasce zasłaniającej ranę. W poniedziałek w meczu przeciwko Utah Jazz wystąpił po raz pierwszy bez opaski, a kibicom ukazała się sporych rozmiarów dziura w łokciu.

- Boli mnie czasem okropnie. Po jednym z meczów lała mi się krew. Rana słabo się goi, bo przecież cały czas gram. Ale jeśli mam do wyboru siedzieć lub grać, wybieram granie - mówi Lee.

Magazyn NBA. Melodramat trwa. Czy Anthony trafi do wielkiej metropolii?

Prestiżowe nagrody FIBA Europe. Trójka z Polski nominowana ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.