Karl do osiągnięcia magicznego tysiąca podchodził trzy razy. Najpierw nie powiodło mu się w Charlotte, gdzie jego Nuggets minimalnie ulegli 98:100, dzień później nie sprostali Boston Celtics (89:105), choć wcześniej wygrali siedem kolejnych spotkań. Dopiero za trzecim razem, w sobotę w Toronto przeciwko Raptors, Karl dokonał tego, co udało się jeszcze tylko sześciu innym trenerom - wygrał 1000 meczów w sezonie zasadniczym ligi NBA. Przed Karlem w klubie "1000" znaleźli się: Don Nelson, Lenny Wilkens, Pat Riley, Jerry Sloan, Phil Jackson i Larry Brown.
Jak pisze Fran Bilebury, dziennikarz NBA.com, obecnemu trenerowi Nuggets było o wiele trudniej dojść do magicznej liczby "1000" niż sześciu jego słynnym poprzednikom. I nie chodzi wcale tylko o problemy zdrowotne Karla czy zawirowania w życiu osobistym, ale także dość wyboistą karierę trenerską.
Swój pierwszy zespół NBA objął 26 lat. W 1984 roku został trenerem Cavaliers i zaczął od 19. porażek w 21. meczach. Wielu widziało go już na bezrobociu, ale mimo fatalnego początku, po serii zwycięstw w dalszej części sezonu, wprowadził drużynę do play-off. Później prowadził Warriors, z którymi w 1988 roku rozstał się, bo władze klubu zdecydowały się w trakcie sezonu dokonać wymiany, w wyniku której z drużyny odeszło trzech z czterech najlepszych strzelców. Na dwa sezony trafił do Europy, prowadził Real Madryt, ale większych sukcesów nie odniósł.
Później była wielka przygoda z Seattle, których w 1996 roku doprowadził do finału NBA (przegrali w sześciu meczach z Bulls), lukratywny kontrakt z Milwaukee Bucks, a następnie chwila na stanowisku komentatorskim. Od 27 stycznia 2005 roku prowadzi Denver Nuggets, z którymi przekroczył granicę 800., 900. i w piątek tysiąca zwycięstw. - Czy myślałem o tym kiedykolwiek? Nie, nigdy. Miałem problem, żeby to ogarnąć - przyznał Karl. Jeszcze przed końcową syreną kibice Raptors siedzący w pierwszym rzędzie gratulowali, a tuż po zakończeniu meczu utonął w objęciach swoich koszykarzy.
- To wspaniałe uczucie, ale przede wszystkim okazja, bym mógł wreszcie podziękować wszystkim tym, którzy mnie wspierali, a gdy trzeba było kopali w tyłek. Zawodnikom, rodzinie i wszystkim, którzy dali mi szansę. Bez tego nie osiągniesz nic - mówił w rozmowie z ESPN.
"Zwycięzca na boisku i poza nim"- tak o Karlu pisze "Boston Herald" i przypomina wyczerpującą walkę trenera z nowotworem. Już drugim. Wcześniej z tą straszliwą chorobą zmagał się jego syn, Coby. U George'a najpierw zdiagnozowano raka prostaty (2005 rok), później raka krtani. Chemioterapia, naświetlania i długie leczenie dla wielu jest końcem świata. Nie dla Karla. - To był znak, że coś nie tak jest z moim życiem. Rak jest ogromnym wyzwaniem, ale także wielką szansą. Podczas pobytów w szpitalach poznałem wiele osób, których wola walki z chorobą przypominała mi największych sportowców - mówi Karl, który z powodu leczenia opuścił ostatni miesiąc sezonu zasadniczego i play-off w poprzednim sezonie.
Niewielu jest trenerów, którzy wygrali blisko 60 procent meczów. Doc Rivers, szkoleniowiec Boston Celtics, uważa, że Karl to prawdziwy skarb. Ulubieniec mediów i zawodników. Zawsze mówi, co myśli, nie owija w bawełnę, ale ma też ogromne poczucie humoru.
- Porażki mnie martwią, ale to nie koniec świata. W życiu mam trzy priorytety: Bóg, rodzina i chcę "skopać tyłek" rakowi - mówi Karl, który na liście wszechczasów goni Larry'ego Browna. Trener Bobcats, prywatnie dobry znajomy Karla, ma 97 zwycięstw więcej. Liderem klasyfikacji jest Don Nelson, który do ubiegłego sezonu prowadził Golden State Warriors. Jego licznik zwycięstw zatrzymał się na liczbie 1335.
Siedmiu wspaniałych (trenerów) wg liczby zwycięstw:*
*-stan na 11 grudnia 2010
Magazyn NBA. Czego potrzebuje Gortat, by uniknąć wpadek jak z Bucks