Finał NBA. Sport.pl typuje mistrza NBA

Los Angeles Lakers czy Boston Celtics? W finale NBA spotykają się dwa najbardziej utytułowane zespoły w historii ligi i dwie najlepsze drużyny trwającego play-off. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw, przewagę własnego parkietu mają Lakers.

Dziennikarze Sport.pl - Łukasz Cegliński i Michał Owczarek - od początku play-off typują rozstrzygnięcia w każdej parze. W finałach konferencji Owczarek bezbłędnie wytypował dokładne zwycięstwa Lakers i Celtics - w obu seriach było po 4:2. Cegliński też prorokował rozstrzygnięcia w takim stosunku, ale stawiał na Phoenix Suns i Orlando Magic.

Jak dziennikarze Sport.pl typują rywalizację finałową?

Łukasz Cegliński: Stawiam na Celtics i kręcę ze zdziwieniem głową, w momencie, w którym to piszę. Kilka tygodni temu nawet przez myśl mi nie przeszło, że drużyna z Bostonu może awansować do finału NBA, a co dopiero zostać mistrzem. Okazało się jednak, że zdrowi Celtics są właśnie zespołem na miarę tytułu.

Są nim, rzecz jasna, także Lakers, ale w finałowej rywalizacji widzę kilka przewag drużyny z Bostonu - oto one:

Po pierwsze: obrona. Kobe Bryant i Ron Artest to bardzo dobrzy obrońcy, cała drużyna Phila Jacksona do najgorszych w defensywie nie należy, ale Celtics pod tym względem biją Lakers na głowę. Przede wszystkim obroną zespołową, której dyrygentem jest Kevin Garnett - na niej zęby połamali sobie i Cleveland Cavaliers, i Orlando Magic. Z tej defensywy Celtics - podpartej dobrą deską - wynika atak, często szybki i składny. Uwaga do samego siebie! Atak Lakers jest mimo wszystko bardziej zróżnicowany niż w przypadku Cavaliers lub Magic. A na dodatek drużyna z Los Angeles świetnie zbiera w ataku.

Po drugie: liderzy. Lakers mają najlepszego w lidze w osobie Bryanta, ale Celtics mają kilku zawodników z niewiele niższego poziomu. Paul Pierce w serii Magic bywał Bryantem Wschodu, Ray Allen bywał bezlitosnym egzekutorem z dystansu, ale i potrafił wsadzić piłkę do kosza obok Dwighta Howarda. Kevin Garnett - nawet jak zdobywał niewiele punktów - to ważne rzuty przeważnie trafiał. No i jest jeszcze przecież Rajon Rondo, który rzuca słabo, ale inteligencją, sprytem i dynamiką potrafi wywieźć w pole całą obronę. Uwaga do samego siebie! Pierce będzie musiał stanąć naprzeciwko niewygodnego Artesta, Allenowi nie odpuści Bryant, a wszechstronny Pau Gasol to nie jednowymiarowy Rashard Lewis.

Po trzecie: gracze drugoplanowi. Wyobrażam sobie, że rezerwowi Celtics - Rasheed Wallace, Glen Davis, a nawet Nate Robinson czy Tony Allen - wykonują ważne akcje w drugiej, trzeciej, a nawet czwartej kwarcie. Równocześnie trudno mi uwierzyć, że ciężar gry w Lakers przesuwa się na Saszę Vujacicia, Shanona Browna, Jordana Farmara czy Luke'a Waltona. Uwaga do samego siebie! Nie wspomniałem jeszcze w ogóle Lamara Odoma, a to błąd, bo on o sobie na pewno przypomni.

Nie mam pewności, czy powyższe przewagi Celtics będą znaczyć w tej serii więcej niż geniusz Bryanta. Nr 24 jest w wielkiej formie i nie zdziwię się, jeśli to jego znakomita gra przesądzi o wyniku finału. Łatwiej mi jednak uwierzyć w to, że w tak trudnej rywalizacji górą będzie bardziej wyrównany zespół: Typ: 3:4.

Finał Marzeń NBA: dlaczego Boston pokona Lakersów? Albo odwrotnie

Michał Owczarek: Bardzo dobrze się stało dla widowiska, że w finale spotkają się Lakers z Celtics. W poprzednim typowaniu udało mi się trafnie wytypować obu finalistów NBA, ale teraz wskazanie zwycięzcy nie będzie takie proste. Jest zbyt wiele czynników, które mogą przechylić szalę zwycięstwa na czyjąś stronę. Chciałbym bardzo siedmiomeczowej serii, pełnej dogrywek, rzutów w ostatnich sekundach, ale wydaje mi się, że Lakers sięgną po drugi tytuł z rzędu w sześciu meczach.

Choć Celtics wygrali już dwie serie z zespołami mającymi przewagę własnego parkietu, to jednak układ meczów finałowych systemem 2-3-2 premiuje wyżej rozstawioną drużynę. Ale to nie będzie decydujące.

Kluczowa postać to oczywiście Kobe Bryant. Jestem pod naprawdę wielkim wrażeniem tego jak w kolejnym sezonie z rzędu w play-off ten zawodnik znów dojrzewa, znów czymś zaskakuje rywali, znów jest nie do powstrzymania. W tym roku zdobywa po 30 punktów w meczu, ale też świetnie podaje, zwłaszcza, gdy jest podwajany. Na to rywale nie znajdują odpowiedzi. Ważna będzie także motywacja - Kobe przed dwoma laty przegrał z Celtics, teraz chce rewanżu.

Jednym z głównych bohaterów walki o pierścienie będzie Pau Gasol. Hiszpan, który zrezygnował z gry dla kadry wszystkie swoje siły mobilizuje na ostatnie mecze sezonu. Ma rachunki do wyrównania z Kevinem Garnettem, który dał mu dwa lata temu lekcję twardej gry pod koszem. Teraz Gasol jest innym zawodnikiem. Twardym, wszechstronnym, dobrze zbierającym, skutecznym w ofensywie. Garnett w dwóch poprzednich rundach zniszczył w obronie miękkich Antawna Jamisona i Rasharda Lewisa, z twardym Gasolem może mieć problem.

W Celtics wszyscy zwracają uwagę nie na tzw. wielką trójkę, ale na Rajona Rondo. Rozgrywający ma kolejne świetne play-off wydaje się być zawodnikiem trudnym do zatrzymania i Lakers mogą mieć z nim ogromny problem (pewnie będą mieć), ale nie sądzę żeby było to decydujące.

Jest jedna liczba, która przemawia za Celtics - ekipa z Bostonu nie przegrała jeszcze serii play-off, gdy w pełni sił był Garnett. Moim zdaniem, jego seria w finale dobiegnie jednak końca. Typ: 4:2.

Przeczytaj zapowiedź finału  ?

Kto zdobędzie mistrzostwo NBA?
Więcej o: