Play-off NBA. Suns lepsi od Lakers, przebudzenie Stoudemire'a

Phoenix Suns pokonali na własnym parkiecie Los Angeles Lakers 118:109, ale nadal przegrywają w walce o finał NBA 1:2. 42 punkty dla zwycięzców rzucił Amare Stoudemire.

Podkoszowy Suns był za swoją grę w dwóch pierwszych meczach z Lakers krytykowany. Kibicom i dziennikarzom z Arizony nie podobało się to jak bronił, nie dostrzegali w jego grze wielkiej woli walki i zaangażowania. W spotkaniu numer trzy zamknął krytykom usta. Rzucił 42 punkty, miał 11 zbiórek i poprowadził swój zespół do niezwykle ważnego zwycięstwa.

- Nie wolno wątpić w moją determinację, skupienie. Tylko dzięki temu przeszedłem przez te wszystkie kontuzje, pracowałem ciężko latem. Moje oddanie jest najwyższą wartością - mówił po meczu Stoudemire.

- Nie zagraliśmy tak jak tego chciałem, zwłaszcza w końcówce. To oni agresywniej atakowali kosz, stąd wywalczyli aż 42 rzuty wolne. My uciekaliśmy za linię 3-punktową - oceniał mecz Phil Jackson.

Po bardzo dobrej drugiej kwarcie Suns prowadzili siedmioma punktami, ale Lakers udało się wrócić do gry. Niespełna dziewięć minut przed końcem po rzutach wolnych Lamara Odoma mistrzowie NBA prowadzili nawet 90:89, ale po chwili coś w ich maszynie się zacięło. Suns kolejne trzy minuty meczu wygrali 11:4, odskoczyli na kilka punktów i bezpieczną przewagę dowieźli do samego końca.

Oprócz fenomenalnego meczu Stoudemire'a, bardzo dobrze zagrali też Steve Nash (17 pkt, 15 as) oraz Jason Richardson (19 pkt). Pod koszem skuteczny był grający dopiero trzeci mecz po kontuzji Robin Lopez (20 pkt).

36 punktów dla Lakers zdobył Kobe Bryant (miał też 11 zbiórek i 9 asyst), 23 dołożył Pau Gasol, a 18 Derek Fisher. Bardzo słabo zagrał Andrew Bynum, który w osiem minut zaliczył tylko dwa punkty, dwie zbiórki i cztery faule. - Byłem bardzo nieefektywny, ale sądzę że zagram w kolejnym meczu - powiedział środkowy Lakers. Wcześniej trener Jackson zasugerował, że być może da Bynumowi odpocząć, by podreperować odrobinę jego kontuzjowane kolano. - To tylko próba zmotywowania mnie. Moje kolano jest w porządku, radzę sobie z nim. Nie wyobrażam sobie, bym nie zagrał w kolejnym meczu - mówił Bynum.

Lakers w serii do czterech zwycięstw prowadzą 2:1. Mecz numer cztery w nocy z wtorku na środę polskiego czasu o godz. 3.

Na wschodzie Boston Celtics prowadzą już 3:0 z Orlando Magic Marcina Gortata. Czwarte spotkanie w poniedziałek o 2:30 w nocy.

Orlando Magic jak Mariusz Pudzianowski ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.